W krainie dziwolągów

Prof. Cynaderkiewicz postanawia zachować się zupełnie specjalnie, Ptasia Ciotka ukazuje siostrzeńcowi wyższe cele duchowo-życiowe, a Lydja Centryfuszko gnębi córkę, czyli Witkacy w Gardzienicach

Niewielu twórców było obdarzonych takim temperamentem jak Witkacy. Był tytanem pracy i umiejętnie otaczał się aurą skandalu, która sprawiała, że jego prace były pożądane w salonach. W Galerii Gardzienice trwa wystawa jego rysunków oraz fotogramów i projektów scenografii różnych autorów do Witkacowskich spektakli. 

Rysował fantastyczne stwory, ludzi i postacie hybrydyczne. Ta część jego twórczości jest przeciętnemu odbiorcy mniej znana od powieści, dramatów, obrazów czy prac z "Firmy Portretowej". Chociaż rysunku (podobnie jak fotografii) nie cenił Witkacy na tyle, by o nim pisać, to na przykładzie tej dziedziny można zobaczyć, jaki wulkan pomysłów krył się w głowie Stanisława Ignacego Witkiewicza.

Po pierwsze, tworzył je w sytuacjach prywatnych, pod wpływem eksperymentów z używkami, podobnie jak portrety. Po drugie, to właśnie na rysunkach najczęściej pojawia się rzadka u Witkacego tematyka erotyczna. Rysował spontanicznie, zazwyczaj ołówkiem i rysunki są swego rodzaju notatnikiem, w którym mieszają się różne dyscypliny. Daje na nich upust wszelkim niepokojom, fantazjom i sobie tylko właściwemu nieprawdopodobnemu słowotwórstwu. Nasączone absurdalnym dowcipem komentarze kreują fabułę, np. "Pielgrzymi do Juta-Juta, ujrzeli po drodze cudownej piękności bramę w okolicy Piernication-Point i stracili poczucie co robić dalej" czy "Telesfor Piętorzecki szef Masonów z Białobrzezia błaga Zosię M. o maskę" Rysunki są opatrzone komentarzami na temat przyjętych substancji lub czasu, przez jaki ich unikał, przykładowo: FBZ - fajka bez zaciągania, a NP 10 - nie palił dziesięć dni.

Eksperymentował z narkotykami, co spowodowało masę nieporozumień. Witkacego otoczyła bowiem aura narkomana, którym nie był. Równie skrupulatnie, jak o wypitym "pyfku" informuje w adnotacjach o tym, że tworzył po zjedzeniu móżdżku lub wypiciu herbaty.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że na sławę skandalisty autor "Nienasycenia" sobie sam zapracował. Był bowiem mistrzem w kreowaniu legendy wokół własnej osoby. W przedmowie do "Narkotyków" wygłosił przykładowo takie oto na współ żartobliwe dementi: "Przeczę jakobym oddawał się homoseksualizmowi (…); jakobym żył płciowo z moją syjamską kotką Schyzią (…); jakobym był blagierem i rzucał się na kobiety przy lada sposobności."

Witkacy artysta wszechstronny, uważał się przede wszystkim za malarza. Ta dziedzina towarzyszyła mu przez całe życie. Wbrew pobieżnemu osądowi kogoś, kto mało uważnie by oglądał jego prace, eksperymenty Witkacego przebiegały w wyznaczonych granicach - Piotr Piotrowski zaproponował, żeby o Witkacym nie 
mówić w kontekście awangardy, jak się powszechnie przyjęło, ale arriere-gardy, strażnika tradycyjnych wartości sztuki. To się zgadza z poglądami Witkacego, który uważał, że to, co najcenniejsze, już było - mówi Beata Zgodzińska, witkacolog.

Zbiory, które można oglądać na wystawie w Gardzienicach pochodzą ze zbiorów Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku i Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku.

Dodatkowo dwa pastelowe portrety Witkacego można oglądać na lubelskim Zamku w Galerii Malarstwa Polskiego XX w.

Piątek-niedziela, Witkacy i inni, Galeria Gardzienice, ul. Grodzka 5a, godz. 12.00 - 17.00



Sylwia Hejno
Kurier Lubelski
29 maja 2010