W Sopockiej Scenie off de BICZ

Najnowsze taneczne solo Joanny Czajkowskiej z Teatru Okazjonalnego nie układa się w spójną całość, to raczej ciąg scenek połączonych wspólną myślą. Część z nich jest wyśmienita, część - niestety - przeciętna.

"Powiększenie" - najnowsze taneczne solo Joanny Czajkowskiej z Teatru Okazjonalnego - nie układa się w spójną całość. To raczej ciąg scenek połączonych wspólną myślą. Część z nich jest wyśmienita, część - niestety - przeciętna. 

W głośnym filmie "Diabeł" Andrzeja Żuławskiego tytułowa postać mówi jednemu z bohaterów: "Nie mogę objaśnić ci świata, ale mogę ci go zatańczyć". Motto "Powiększenia" Joanny Czajkowskiej mogłoby być parafrazą tego zdania i brzmieć: "Nie mogę opowiedzieć ci mojego życia, ale mogę ci je zatańczyć". Bo "Powiększenie" jest trzecim z kolei - po "Tak" i "Rosso Relativo" - bardzo osobistym przedstawieniem tej choreografki i tancerki. Przedstawieniem z tych trzech zdecydowanie najlepszym, najoryginalniejszym i najbardziej dojrzałym. Choć też niepozbawionym wad.

"Powiększenie" nie układa się w spójną całość, to raczej ciąg scenek (oraz wizualizacji i projekcji) połączonych wspólną myślą. Jest to przepełniona symbolami opowieść Czajkowskiej o swojej twórczości i poszukiwaniu w niej (lub raczej: poprzez nią) piękna, interakcji z innymi ludźmi, wreszcie o powstawaniu po niepowodzeniach. Spektakl rozpoczyna się ciekawą choreografią, w której nieruchoma tancerka zaczyna się poruszać: najpierw niepewnie drgać, później wykonywać mechaniczne, niezgrane ruchy, by wreszcie "ożyć", zacząć tańczyć. Następnie pojawiają się wizualizacje, zbudowane z szeregu zdjęć półnagiej tancerki. Czajkowska wchodzi z nimi w interakcję, próbując "dopasować się" do pozycji na fotografii. Dwa wyśmienite momenty z "Powiększenia" to najbardziej dynamiczny fragment spektaklu, ciekawy i oryginalny układ, kończący się symbolicznym upadkiem oraz "powstanie" po nim, zatańczone jedynie w plamkach światła odbijającego się od wirującej lustrzanej kuli. Przedstawienie kończy się poetyckim, zdecydowanie zbyt długim (i nieco pretensjonalnym) filmem, na którym widzimy Czajkowską spacerującą po Sopocie z lustrzaną kulą w ręku.

Ogromnym atutem spektaklu jest oryginalna muzyka przygotowana wspólnie przez Karolinę Rec (wiolonczela) i Rafała Dętkosia (elektronika). Ruchowi Czajkowskiej przez większość czasu towarzyszy powolna, prawie transowa muzyka industrialna, efektownie kontrowana lirycznymi dźwiękami wiolonczeli.



Mirosław Baran
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
23 lutego 2009
Spektakle
Powiększenie