W sosie socu

O PostSoc Festiwalu (5-14 czerwca) opowiada Jacek Strama, dyrektor Teatru Ludowego.

Panie Dyrektorze, wszyscy mówią o kryzysie, a Pan funduje nam w Teatrze Ludowym nowy festiwal - Niezupełnie ja, bo fundusze na festiwal dostaliśmy od miasta - 200 tys. złotych i od Ministerstwa Kultury - ok. 25 tys. złotych. Ale faktem jest, że dzięki temu budżetowi mogę zrealizować moje plany sprzed lat. 

Proszę wyjawić te Pańskie marzenia. 

- Gdy po latach przerwy przyszedłem do tego teatru, szukałem w nim niezagospodarowanych artystycznie pól. I pomyślałem, że Nowa Huta jest idealnym miejscem na zorganizowanie festiwalu miast postindustrialnych. Jak to jest w Zagłębiu Ruhry, w Magnitogorsku, w Morawskiej Ostrawie, w miejscach przemysłowych, podobnych Nowej Hucie, gdzie zapewne ludzie żyją podobnymi problemami - takie pytanie postawiłem sobie przed laty. I tym festiwalem, który organizowany jest z okazji 60-lecia Nowej Huty, postaramy się na nie odpowiedzieć. Ten festiwal ma być swoistym forum, na którym będziemy się dzielić swoimi doświadczeniami, będziemy mogli skonfrontować nasze przemyślenia. Początkowo nazwałem ten projekt "W sosie socu" - dania główne będą różne, ale z tego "sosu socu" jeszcze ciągle nie uwolniliśmy się. Więc poszukajmy wspólnych tropów. Zobaczmy, jak radzimy sobie z czasami minionymi, które trwają w nas jeszcze. 

A jednak nazwę Pan zmienił na PostSoc Festiwal? 

- Z litości: wymówienie "w sosie socu", i dla widzów, i dla dziennikarzy, szczególnie zagranicznych, stanowi dość karkołomne zadanie. 

Co chciał Pan wytropić tym festiwalem? 

- Chciałem zobaczyć, jak z tymi stygmatami sztuki socrealistycznej radzą sobie inne teatry. Stąd też na festiwalu zobaczymy "Brygadę szlifierza Karhana" z Teatru Nowego w Łodzi, głośny spektakl nawiązujący do legendarnego już przedstawienia Kazimierza Dejmka przygotowanego na otwarcie tego teatru w 1949 roku. Będzie też "Woyzeck" z białoruskiego Pan - Studia w Mińsku wyreżyserowany przez Polkę mieszkającą w Berlinie. To pierwszy niezależny projekt teatralny z Białorusi. Bardzo interesującym spektaklem jest "Zima" z Irkuckiego Akademickiego Teatru w Rosji, opowiadająca historię dwóch żołnierzy wysłanych na Syberię z absurdalną misją. "Cholonka" - kultowe dzieło dla Ślązaków pokaże Teatr "Korez" z Katowic, a Janusz Radek, na zakończenie festiwalu, zaprezentuje swój show "La Dolce NRD". Teatr Ludowy pokaże dwa spektakle: poza konkursem "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna" a w konkursie "Symfonię lokatoris". Ten ostatni spektakl pokażemy w plenerze, na placu znajdującym się na tyłach teatru. Naturalną scenografię stanowić będzie ściana bloku z balkonami. Na nich właśnie jego lokatorzy ustawią sobie krzesła, by móc we własnych "lożach" obejrzeć ten spektakl. 

A wszystkie przedstawienia będzie oceniało jury... 

- Pod przewodnictwem prof. Michała Anioła Bogusławskiego. Niestety, nie wszystkie marzenia repertuarowe udało się zrealizować z powodów finansowych lub terminowych. Bardzo żałuję, że nie będzie planowanego spektaklu z Opola - "Opery gospodarczej dla ładnych pań i zamożnych panów", nie przyjedzie też przedstawienie z Berlina. Ale, jak to się mówi, "co się odwlecze...". Być może festiwal uda się kontynuować. Mam też dobrą wiadomość: wstęp na wszystkie spektakle jest bezpłatny. Wiem, że wejściówki rozchodzą się jak świeże bułeczki, ale proszę się nie zrażać i mimo ewentualnego braku miejsc przyjdźcie Państwo do nas. Młodzież będzie siedziała na schodach, wisiała na lampach i gdzie się da jeszcze. Zapamiętajcie: w dzielnicy Krakowa - Nowej Hucie - jest teatr, który zaprasza widzów na festiwalowe święto. 

***Radziwiłłówna za Woyzecka***

W ostatniej chwili z powodu choroby aktora musiał wycofać się z udziału w PostSoc Festiwal teatr z Białorusi (już podążały do Nowej Huty dekoracje). W tej sytuacji zaplanowany na 6 czerwca "Woyzeck" nie zostanie wystawiony; będzie pokazana jedynie plenerowa wersja przedstawienia "Symfonia lokatoris". 

Nową pozycją w programie przeglądu jest natomiast "Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna Szczakowej", którą pokaże Teatr Śląski im. S. Wyspiańskiego z Katowic. Jest to adaptacja skandalizującej powieści Michała Witkowskiego w reżyserii Jarosława Tumidajskiego. 

Tytułowa Barbara Radziwiłłówna, główny bohater powieści, to... właściciel lombardu, cinkciarz, aferzysta, Żyd z pochodzenia, uwodzicielski gej i gorliwy katolik w jednej osobie. "Barbara..." to lustro, w którym przegląda się dzisiejsza Polska - anonsują spektakl jego twórcy. Zostanie on pokazany 10 bm. o godz. 19 na Dużej Scenie.



(KR)
Rozmawiała Jolanta Ciosek
6 czerwca 2009
Portrety
Jacek Strama