W teatrze szukam piękna

Moje całe życie zawodowe związane jest z teatrem. Miałam okazję być i reżyserem i aktorką, i dramaturgiem. Doskonale więc wiem, jaki ogromny wysiłek stoi za przygotowaniem spektaklu.

Z Małgorzatą Sikorską-Miszczuk - dramatopisarką i scenarzystką, jurorką XVII edycji Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej „Interpretacje" w Katowicach rozmawia Łukasz Karkoszka.

Łukasz Karkoszka: Czego Pani poszukuje w teatrze?

Małgorzata Sikorska-Miszczuk: - Przede wszystkim piękna. Inaczej ogląda się i przeżywa historie w kinie, inaczej na kartach powieści, a jeszcze inaczej odbiera się je w teatrze. I właśnie w teatrze poszukuję piękna w narracji i sposobie opowieści. Nie znaczy to, że przedstawienie ma być ładne i sielankowe. Ma dogłębnie poruszyć widza. Nawet historie trudne czy wręcz traumatyczne mogą zostać opowiedziane na tyle pięknie, że nasza dusza rozjaśni się od wewnątrz.

Na swoim koncie ma Pani kilkadziesiąt dramatów, które wystawiane są deskach wielu teatrów w całej Polsce. Jaka jest Pani recepta na udaną sztukę?

- Pytanie, czy w ogóle istnieje przepis na udany dramat. Amerykańscy pisarze w takiej sytuacji zawsze powtarzają, że trzeba poruszać tematy, wokół których piszący nie potrafi przejść obojętnie. Trzeba sięgnąć po wątki, które nami wstrząsnęły i wpłynęły na nasze życie. Jest w tym ziarno prawdy. Jeśli piszący rozpozna swój wewnętrzny głos, nauczy się nim posługiwać i będzie za nim podążał, to stworzy odpowiednie historie, które gdzieś głęboko w nim tkwią.

Na zakończenie „Interpretacji" widzowie zobaczą „Czarodziejską górę", do której opracowała Pani libretto. Co było najtrudniejsze w przygotowaniu tekstu? W jakim kierunku interpretacyjnym Pani podążyła?

- Najtrudniejsza była sama praca nad „Czarodziejską górą", ogromnie czasochłonna i wymagająca nieustannego skracania tekstu. Wszystko po to, żeby słowo było służebne wobec muzyki i jednocześnie tworzyło harmonijną całość z innymi elementami. Pisząc libretto podążałam za Tomaszem Mannem, chciałam oddać to, co w jego powieści jest najważniejsze.

Proszę powiedzieć, jakimi kryteriami będzie się Pani posługiwać, oceniając konkursowe spektakle?

- Moje całe życie zawodowe związane jest z teatrem. Miałam okazję być i reżyserem i aktorką, i dramaturgiem. Doskonale więc wiem, jaki ogromny wysiłek stoi za przygotowaniem spektaklu. Kryterium jest więc właściwie jedno: na ile opowiadana na scenie historia jest powodem, dla którego siedzimy w teatrze i czy jest ona rzeczywiście opowiedziana w najlepszy możliwy sposób.



Łukasz Karkoszka
Gazeta Festiwalowa
13 listopada 2015