W zapachu kadzidła

,,Jesus Christ Superstar" uznawany za jeden z najbardziej znanych, a zarazem kontrowersyjnych musicali świata, po raz pierwszy w Warszawie zagościł w 2016 roku na deskach Teatru Rampa. Od tamtej pory rokrocznie możemy go zobaczyć w okresie Wielkiego Postu.

,,Jesus Christ Superstar" uznawany za jeden z najbardziej znanych, a zarazem kontrowersyjnych musicali świata, po raz pierwszy w Warszawie zagościł w 2016 roku na deskach Teatru Rampa. Od tamtej pory rokrocznie możemy go zobaczyć w okresie Wielkiego Postu.

Spektakl traktuje o ostatnim tygodniu życia Jezusa Chrystusa. Autorem muzyki jest Andrew Lloyd Webber, natomiast libretto napisał Tim Rice, a jego polską wersję - Wojciech Młynarski wraz z Piotrem Szymanowskim. Twórcy zaproponowali wyjątkowo śmiały, nowoczesny materiał. Reżyserem warszawskiej inscenizacji ,,Jesus Christ Superstar" jest Jakub Wocial, który ponadto wcielił się w jedną z głównych, a właściwie w najważniejszą rolę - Jezusa. Drugim reżyserem, a zarazem choreografem jest Santiago Bello.

Już od samego początku możemy poczuć majestatyczny klimat. Dzieje się to za sprawą roztaczającego się zapachu kadzidła oraz enigmatycznych postaci ubranych na czarno i stojących między rzędami, w których zasiada publiczność. Można się w nich doszukiwać symbolu zła czy grzechu, co w trakcie spektaklu się potwierdza.

Postać Jezusa kreowana jest w bardzo nowoczesny sposób - ubrany w białe trampki i obcisłe spodnie, z krótko ściętymi włosami znacznie odbiega od powszechnie uznawanego wzorca Chrystusa. Inną postacią przedstawioną w dość nietypowy sposób jest Maria Magdalena, która sprawia wrażenie zagubionej, a jednocześnie zafascynowanej fanki Jezusa. Kontrowersje może wzbudzać także Herod ubrany w złoty garnitur, który podkreśla jego władzę i bogactwo. Pojawia się on w towarzystwie kilku pięknych kobiet i wspólnie odgrywają burleskę. Aktorzy świetnie wcielili się w swoje role znakomicie oddając charakter poszczególnych postaci.

Sceny taneczne doprowadzone są do perfekcji. Żywy i przez znaczną część spektaklu dynamiczny taniec emanował niesamowitą energią i robił piorunujące wrażenie. Pozytywne doznania wywoływały również partie śpiewane - zarówno te wykonywane przez chór, jak i solowe. Te drugie były momentami niezwykle przeszywające, głównie dzięki mocnym, przenikającym głosom wokalistów. Całości na żywo akompaniował zespół muzyczny pod kierownictwem Jana Stokłosy. Instrumentem, który był słyszalny niemalże przez cały czas była gitara elektryczna - zarówno pierwsza, jak i druga gitara były najbardziej wybijającymi się instrumentami. Mocną pozycję zajęły także instrumenty perkusyjne. Poza tym w skład zespołu weszły: gitara basowa, instrumenty klawiszowe oraz dęte, takie jak trąbka czy waltornia. Możemy usłyszeć również delikatne brzmienie fletu poprzecznego - głównie, gdy na scenie pojawia się skruszona i zagubiona Maria Magdalena. Ponadto pojawia się kantylenowa, liryczna melodyka w partiach klarnetu, ale także mocniejsze brzmienie zaproponowane przez saksofon w towarzystwie całego zespołu.

Scenografia na pierwszy rzut oka wydawała się być minimalistyczna, jednak na małej przestrzeni i przy dużej ilości występujących na scenie osób, ostatecznie sprawiała wrażenie przepychu. Dodatkowo można było się w niej doszukiwać różnorodnych symbolicznych znaczeń, które każdy może odczytać i zinterpretować na własny sposób.

Warto wspomnieć, że warszawska inscenizacja ,,Jesus Christ Superstar" od razu odniosła ogromny sukces i do dziś cieszy się popularnością. Z roku na rok zainteresowanie kultową rock operą wzrasta - w bieżącym roku w Rampie odbyło się aż 35 wystawień, podczas których sala wypełniona była po brzegi. 17 kwietnia odbyło się ostatnie w tym roku przedstawienie, zwieńczone owacjami na stojąco i podziękowaniami dla wszystkich, którzy przyczynili się do jego powstania. Spektakl trwa blisko dwie godziny i do samego końca potrafi utrzymać publiczność w skupieniu i zadumie. Na wielu twarzach można było zobaczyć wzruszenie. Pewnym jest, że sztuka ta, głównie przez swą tematykę, ale także oryginalny sposób przedstawienia, może skłaniać do różnorodnych przemyśleń czy refleksji. Głęboko poruszyła również mnie osobiście i bez wątpienia pozostanie ze mną na dłużej.



Martyna Bąk
Dziennik Teatralny Warszawa
27 kwietnia 2019
Portrety
Jakub Wocial