Ważność spotkania

W czarnej sali teatru w oczy patrzymy sobie z aktorami dopiero po zapaleniu świateł. Ale ważne są wszystkie: krótsze i dłuższe spotkania, które odbywają się dzięki sztuce. Te wszystkie spojrzenia w oczy można było przeżyć w ciągu kilku dni podczas 49. Jeleniogórskich Spotkań Teatralnych.

Niezwykłe było to, co działo się na scenie, ale też rozmowy z twórcami, które po spektaklach prowadził dyrektor Teatru im. C. K. Norwida Tadeusz Wnuk.

24.09.2022, „Nie książka zdobi człowieka", reż. Giovanny Castellanos, Teatr Kwadrat z Warszawy
Akcja dzieje się w jednym pomieszczeniu, do którego prowadzi kilka par drzwi. Po lewej stronie mamy jeszcze wyjście na balkon, a przez okno widać fasadę nowojorskiej kamienicy. Jest to klasyczna komedia omyłek ze świetnymi kreacjami aktorskimi (na scenie można było zobaczyć m.in. Andrzeja Nejmana, Pawła Małaszyńskiego). To historia o fajtłapie życiowym, który ma szansę wybić się ze względu na napisaną przez siebie książkę, która ma szansę stać się bestsellerem. Postaci są mocne, charakterystyczne i niejednoznaczne. Do tego widzimy delikatną grę światłem, a muzyka (dobór utworów) jest komentarzem do nastroju danej sceny. To komedia, która skupia uwagę ze względu na niespodziewane zwroty akcji i jest to niezwykle miło spędzony czas w teatrze.

25.09.2022, „Pomoc domowa", reż. Wojciech Dąbrowski, Teatr Komedia z Wrocławia
Scenografia wygląda podobnie jak w „Nie książka zdobi człowieka", czyli znów mamy kilka wejść do pomieszczeń, których nie widzimy, a na środku stoi kanapa. Po obydwu stronach sceny są również meble, które zostaną wykorzystane w spektaklu. Za oknem widzimy tym razem wrocławski Sky Tower. Akcja komedii jest szybka, rozgrywa się głównie na poziomie słów, ale też zauważalne są spojrzenia, mikrogesty. Spektakl jest precyzyjny, natomiast najbardziej skupia na sobie uwagę Nadia – Dorota Wierzbicka-Matarrelli, której brawurowa kreacja aktorska zdecydowanie zachwyca i „niesie" spektakl. Jest śmiesznie, profesjonalnie, na koniec mamy happy end i mimo pewnego schematyzmu amerykańskiego spektakl ogląda się z niekłamaną przyjemnością.

26.09.2022, „Próby", reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Polonia z Warszawy
Nieprawdopodobna wręcz gra z konwencją na podstawie tekstu Bogusława Schaeffera. Autotematyczny spektakl, który pokazuje niemal wprost warsztat aktora, pracę reżysera z aktorami, a do tego fakt, że na scenie każda iluzja jest możliwa i dozwolona. Oczywiście – jako widzowie mamy świadomość, że to również jest kreacja, jednak tekst Schaeffera jest pisany „z życia": są tam doskonałe obserwacje, zapisane w inteligentny i żartobliwy sposób (o czym opowiadali twórcy po spektaklu). W „Próbach" mamy celową nielinearność, mistrzowskie przechodzenie światów, aktorstwo wysokiej próby (m.in. Mikołaj Grabowski, Andrzej Konopka, Iwona Bielska), które zakłada też w tym spektaklu częściową improwizację. Genialnie spędzony wieczór w teatrze, prowokujący do dyskusji o specyfice pracy przy procesie powstawania spektaklu.

27.09.2022, „Gusła", reż. Grzegorz Bral, Lubuski Teatr w Zielonej Górze
Spektakl, który przez zanurzenie w rytuale (i z niego wyrosły w samym zamyśle reżyserskim) łamie kanoniczne myślenie o mickiewiczowskich „Dziadach". To spektakl, który dotyka i porusza: uwalnia w widzu coś pierwotnego nie tylko ze względu na samą rytualność, ale może właśnie przez nią i nagle te słowa, które czytaliśmy pierwszy raz w szkole zaczynają do widzów trafiać naprawdę. Nikt już w dzisiejszych czasach (chyba się nie mylę?) nie robi teatru w taki sposób – w moim subiektywnym odczuciu jest scenicznie to ujęta esencja „Dziadów". Ciężar scenograficzny tego spektaklu został przeniesiony na niesamowite kostiumy autorstwa Adama Łuckiego, a Grzegorz Bral wywiódł spektakl z upiorów, które są elementami naszej tradycji. Energetyczna gra aktorska sprawia, że przez godzinę jesteśmy totalnie zagarnięci przez pulsujący muzycznością, mroczny świat wszelkiej maści duchów, przez który prowadzi nas Guślarz (Aleksander Podolak) oraz Sowa/Starzec (Elżbieta Donimirska). Rozmowa po spektaklu z twórcami trwała niemal tyle samo co widowisko i podczas niej usłyszeliśmy opowieści reżysera, a także aktorów oraz dyrektora LT Roberta Czechowskiego o tym, jak z doświadczenia teatru plenerowego (realizacji powstałej w ramach programu Przestrzenie Sztuki) „Gusła" przerodziły się w pełnoprawny spektakl, który zachwyca i wywołuje ciarki na skórze niezależnie od tego, ile razy się go przeżyje.

Właściwie po każdym ze spektakli w rozmowach wszyscy twórcy podkreślali fakt, jakim świętem i niezwykłą wartością jest dla nich możliwość spotkania z prawdziwym widzem. Energia, która płynie ze sceny, jest aktorom oddawana ze strony widowni. Praktycznie na wszystkich spektaklach 49. JST był komplet widzów. Bardzo duża część zostawała, żeby zamienić słowo z twórcami. Ludzie byli głodni rozmowy, wymiany myśli, z uwagą słuchali opowieści. Doświadczenie pandemii pokazało, że granie do kamer, dla pustej widowni, jest dla aktorów teatralnych przeżyciem trudnym i dziwnym. Sensem teatru jest właśnie spotkanie człowieka z człowiekiem – jego myślą, emocją, energią. Dlatego ten sam spektakl, nawet oglądany kilka razy, nigdy nie będzie taki sam.

Tegoroczne Jeleniogórskie Spotkania Teatralne zaczęły się lekko i niewinnie, a zakończyły refleksyjnie. Zostaliśmy rozbawieni, a na koniec zrobiło się „Ciemno". Czekamy, aż scena rozbłyśnie światłem za rok, a będzie to spotkanie nie byle jakie, bo jubileuszowe!



Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny Jelenia Góra
1 października 2022