Wewnętrzny proces staje się formą oczyszczenia

"Proces" Philipa Glassa, którego premiera odbyła się w Operze na Zamku, okazał się opowieścią uniwersalną. Każdy z nas może się znaleźć na miejscu głównego bohatera.

Właściwie libretto opery "Proces" nie różni się od słynnej powieści Franza Kafki, która powstała ponad 100 lat temu. Nie różni się, bo problem jest uniwersalny. Każdy z nas prędzej czy później ma proces. Nie ma większego znaczenia, kto mu ten proces wytacza, przed kim musi się tłumaczyć. Liczy się oczyszczenie. Christian Oldenburg, który gra Józefa K., prowadzi nas przez swój własny proces. Jest przez cały czas na scenie i bardzo dobrze, bo z przyjemnością słucha się jego wokalu. Jest to jeden z najmocniejszych punktów tego przedstawienia. Józef K. jest bankierem, pracuje w korporacji, wokół niego toczy się zwykłe korporacyjne życie, ludzie mijają go obojętnie niespecjalnie zainteresowani jego problemami. A my widzimy, jak w lustrze, nasze własne życie.

Drugim mocnym punktem jest gra orkiestry prowadzonej w okrojonym składzie, ale skutecznie wprowadzającej nas w nastrój lekkiej grozy.



Małgorzata Klimczak
Głos Szczeciński
5 lutego 2019
Spektakle
Proces
Portrety
Pia Partum