Widowisko Roberta Wilsona

Zanim rozpoczną się oficjalne obchody trzydziestej rocznicy Solidarności 30-31 sierpnia 2010 roku, dzień wcześniej czeka nas dwugodzinne monumentalne widowisko na terenie Stoczni Gdańsk.

Rozgrywać się będzie ono na pięciu scenach. Zagrają w nim portowe dźwigi, zatańczą artyści z Kenii, przyjadą gwiazdy ze świata. Może Tina Turner, a może Bob Dylan? Spektakl reżyserować będzie Robert Wilson, słynny amerykański reżyser teatralny, autor wielkich multimedialnych spektakli. W piątek pojawił się w Gdańsku, wędrował po stoczni, robił notatki, a towarzysząca mu ekipa mierzyła teren.

- Robert Wilson to człowiek przyjacielski, łagodny, otwarty, ale w momencie koncentracji twórczej nagle staje się radykalnym despotą... - opowiada ojciec Maciej Zięba, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności, organizatora projektu.

Wilson był w Gdańsku po raz drugi. Teraz przyjechał z wyraźną wizją. Widowisko z jednej strony ma być zakorzenione w historii stoczni, historii Gdańska i Polski, ale ma być też uniwersalne. Oprócz pięciu scen i dźwigów, będzie muzyka, obrazy malowane światłem, taniec i zaproszeni intelektualiści, aktorzy, poeci.

- Chcemy, żeby to widowisko niosło światu opowieść o Solidarności, nie tylko mówiło o tym, co zdarzyło się trzydzieści lat temu - dodaje ojciec Zięba. - Nazwiska są na razie listą życzeń. Nie przeprowadzono dotąd żadnych rozmów. Ale nie chodzi o to, by w tym projekcie wystąpiła konstelacja gwiazd, ale by projekt był spójną koncepcją. Na razie przygotowaliśmy listę poetów, którzy wpisali się w najnowszą historię Polski. Jest też spis wykonawców, z którymi Wilson ma dobry kontakt. Wśród nich - Lou Reed czy Dire Straits. Zastanawialiśmy się, jak oni w Polsce są postrzegani. Chcemy, żeby to były uznane nazwiska, które włączą się w tę naszą wspólną celebrację trzydziestolecia . Ale cały czas - podkreślam - myślimy o uniwersalnym przesłaniu, a nie tylko wspominaniu tego, co trzydzieści lat temu się wydarzyło.

Widowisko będzie podzielone na takie części, jak m.in. walka, sprawiedliwość, niesprawiedliwość, wolność i pokój.

- Mamy już wyraźny szkielet. Teraz trzeba przyoblec go mięśniami, ścięgnami i tchnąć w niego duszę. Więc jeszcze dużo przed nami - dodaje dyrektor.
- Jakie są orientacyjne koszty tego przedsięwzięcia? - pytamy.
- Zaczynamy dopiero liczyć. Zależy, ile wystąpi gwiazd, jakie zaczną stawiać warunki. Konstrukcja widowiska jest segmentowa. W razie czego będziemy pewne segmenty redukować. Na tyle, ile nam wystarczy pieniędzy. Nie chcemy robić superdrogiego spektaklu. W Sejmie trwają dyskusje nad planem budżetu. Mamy nadzieję, że dostaniemy jakąś przyzwoitą kwotę. Na razie jest to dzielenie skóry na niedźwiedziu .
- Zapewne projekt był konsultowany?
- Widowisko chcemy pokazać 29 sierpnia w niedzielę wieczorem, w godz. od 20 do 22. Tak, żeby nie kolidowało to z centralnymi obchodami 30-lecia Solidarności. Zgłosiłem projekt w Urzędzie Miasta i w NSZZ Solidarność. To jest wkład ECS w obchody tej rocznicy.

Jerzy Langer, zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, jest zaskoczony, mówi: O ostatniej wizycie Roberta Wilsona dowiedziałem się z telewizji. Nie miałem możliwości zapoznania się ze szczegółami dotyczącymi tego projektu. Szkoda! Cały czas jesteśmy zaskakiwani, mimo że stanowimy część ECS wiele rzeczy się dzieje poza nami. Sami mamy kłopoty finansowe z wyremontowaniem historycznej sali BHP na terenie stoczni , a na gwiazdy wydaje się ogromne pieniądze. Widać wyraźnie, że kaprysy polityków mają większe znaczenie niż prawda historyczna.
O włączeniu się w rocznicowe obchody myślą już też organizatorzy Festiwalu Solidarity of Arts. - Zapewne tematyka wydarzeń festiwalowych krążyć będzie wokół pojęcia Solidarności, demokracji, walki o wolność - mówi Władysław Zawistowski, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego. - Jest jednak za wcześnie, by mówić o pozycjach repertuarowych. Szczegóły rada programowa ujawni na początku roku.

Robert Wilson

Amerykański twórca, który niemal od czterdziesty lat zaskakuje widzów swoją wyobraźnią. Czołowa postać teatralnej awangardy. Zanim trafił do teatru, studiował architekturę i malarstwo. Lubi eksperymentować. Jego pierwszym wielkim sukcesem był pokazany na festiwalu w Paryżu w 1971 roku spektakl "Spojrzenie głuchego", który trwał prawie osiem godzin w całkowitym milczeniu. Z kolei jego operę "Życie i czasy Józefa Stalina" z 1973 roku grano dwanaście godzin.
Zrealizował w Iranie widowisko trwające nieprzerwanie siedem dni i siedem nocy. Współtworzył monumentalne dzieło "Einstein on the Beach" (Einstein na plaży). W ostatnich latach artysta wielokrotnie współpracował z polskimi teatrami.



Grażyna Antoniewicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
24 listopada 2009
Portrety
Filip Zylber