Widowisko wizytówka

Powierzenie Emilowi Wesołowskiemu inscenizacji "Carmina Burana" oczywiście zapowiadało widowisko muzyczno-słowno-taneczne. Ale że aż tak porywająco taneczne, trudno było przewidzieć.

Po raz kolejny Wesołowski dał się poznać jako gorący zwolennik zwiększenia roli baletu w operze. Widz musi odnosić wrażenie, że w krakowskim przedstawieniu dominują tancerze, śpiewacy są nie tyle dodatkiem, ile uzupełnieniem, choć wykazali się znakomitym przygotowaniem i głosową dyspozycją. Mariusz Godlewski dał wręcz popis wykonania pieśni składających się utwór Orffa. Wyrazista intonacja, swobodne przejścia od piano do forte musiały robić wrażenie. Świetnie też wypadła Ewelina Szybilska, z którą Opera Krakowska powinna nawiązać bliższą współpracę. A balet figurami, tańcami bezsłownie wyrażał to, co w oryginalnych średniowiecznych pieśniach zawarli waga-bundzi. Jego soliści Malika Tokkozhina, Dzmitry Prokharau czy Leonardo Cusinato tańczyli tak, że widz nie zastanawiał się, po co tyle baletu w inscenizacji - wraz z powietrznymi akrobacjami dopełniał widowisko, które może być wizytówką Opery Krakowskiej.



Paweł Dybicz
Przegląd
18 maja 2018
Spektakle
Carmina Burana
Portrety
Emil Wesołowski