Wieczór z Gustavem Klimtem

Dzieła austriackiego mistrza, minimalistycznie umeblowany salon, odświętny nastrój, wyszukane dania, drogie wina i delikatna muzyka. W takim otoczeniu odbija się echo dawnego czworokąta miłosnego, a raz wzbudzone emocje okazują się żywe nawet po dwudziestu latach. Podczas uroczystej kolacji w domu znanej malarki zostanie ujawnionych wiele tajemnic z przeszłości.

Wieje chłodem od ascetycznie zaprojektowanego wnętrza salonu. Przezroczyste fotele i stół, wózeczek na kolację i wina. Elegancja i perfekcja w każdym calu. To mieszkanie ludzi, którym z pewnością powiodło się finansowo. Nie ma tu jednak miejsca na przytulność, a wytworne, eleganckie stroje usuwają okruchy domowej atmosfery.

W takiej właśnie zimnej przestrzeni eleganckiego salonu nastąpi intymne spotkanie po latach, mające wyjaśnić tajemnice przeszłości. Rozmowa towarzysząca wykwintnej kolacji przestawi perspektywę widzenia minionych lat doświadczonej malarki (Małgorzata Foremniak), poważnego bankiera (Piotr Polk) i ich kipiącej temperamentem córki (Ewa Porębska). Maria, Witold i Anka spędzą wspólnie jeden wieczór, by wydostać się spod ciężaru niedopowiedzeń i sekretów.

Akcja sztuki toczy się w środowisku polskiej emigracji w Austrii. Maria, Witold i ich przyjaciel Jerzy wiedli życie dosyć skromne, ale szalone i szczęśliwe. Trójka przyjaciół przeżyła jednak ogromną próbę – stało się nią małżeństwo Marii i Jerzego, które ugodziło prosto w serce zakochanego w Marii Witolda. Niewypowiedziana prawda o uczuciu zaowocowała kolejnymi komplikacjami, błędami i zranieniami.

Dekoracje i kostiumy zaprojektowane przez Annę i Sławomira Czyż są dla oczu estetyczną przyjemnością. Choć przypominają raczej elegancką restaurację niż wnętrze salonu, olśniewają wyczuciem smaku. Dzieła Gustava Klimta wyświetlane na podłodze i ścianie nadają wnętrzu blasku i kolorytu. W pamięć zapadają kostiumy, szczególnie pięknie skrojona zielona suknia Marii Zimmermann. Całości dopełniają przyjemne dla ucha, melancholijne utwory.

Bohaterowie balansują między żalem, pretensjami, zrozumieniem, przyjaźnią i miłością, próbują na nowo nazwać istniejące między nimi relacje. Drażni niestety sztuczność tych relacji, ujawniająca się poprzez kwestie wypowiadane bezbarwnie lub zbyt wyniośle. Perfekcyjne maniery i sposób gry raczej dystansują niż zbliżają widzów do bohaterów. „Kolację z Gustawem Klimtem" ogląda się trochę jak serial obyczajowy, w którym wszystko musi być dopowiedziane i wyjaśnione. Wraz z kolejnymi potrawami dostajemy porcje nowych informacji o dawnym związku.

Niedopowiedziane zostają jedynie przyszłe losy bohaterów. Czy dawni przyjaciele będą potrafili wybaczyć sobie wszystkie pomyłki przeszłości? Czy ujawnienie wszystkich tajemnic przyniesie przebaczenie? A może nawet coś więcej?



Agnieszka Bednarz, Stażystka od 11 marca 2013
Dziennik Teatralny Kraków
30 stycznia 2015