Wieki się zmieniają, ale my, Polacy, nie

Wywiad z Rudolfem Zioło, reżyserem spektaklu "Trzy po trzy" , którego premiera odbyła się w Teatrze Śląskim w Katowicach 9 stycznia 2009 roku.

Marta Odziomek: Ostatnio mieliśmy okazję oglądać Pański spektakl w Teatrze Śląskim w 2007 roku. Było to „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego. Teraz, po półtorarocznej przerwie powraca pan do Katowice ze spektaklem na podstawie prozy Aleksandra Fredry. Czym się Pan zajmował przez ten czas?  

Rudolf Zioło: Długo pracowałem nad tekstem „Plaży” autorstwa Petera Asmussena, scenarzysty Larsa von Triera. Spektakl miał premierę w październiku w kaliskim Teatrze im. Bogusławskiego i współtworzyłem go wraz z czterema aktorami w trybie studyjnym. Resztę czasu poświęciłem zajęciom ze studentami na krakowskiej PWST, na której wykładam. 

M.O.: Skąd pomysł na wyreżyserowanie w Teatrze Śląskim gawędy szlacheckiej, jaką jest „Trzy po trzy” pióra Aleksandra Fredry.

R.Z.:
Jeszcze w studenckich czasach umiłowałem sobie tę książkę. W ogóle mam słabość do czytania tzw. literatury dygresyjnej, do której należy również gawęda „Trzy po trzy”. W literaturze tego typu znajduję niezwykłą potencję do swobodnego, nieskrępowanego fabularnością sposobu opowiadania. Ponadto tekst Fredry to traktat na temat Polski, a że nie wyczerpałem swojego zainteresowania Polską w „Weselu”, kontynuuję więc rozważania na ten temat w „Trzy po trzy”. Są to jednak rozważania w zupełnie innym gatunku – bardziej swobodnym w konstrukcji eseju, gdzie większe znaczenie ma etiuda aktorska niż nadrzędna opowieść. 

M.O.: Na czym polegała praca dramaturgiczna, czyli adaptacja tekstu na warunki sceny, którą wykonał Pan wspólnie z Igą Gańczarczyk?

R.Z.:
Praca ta polegała na wyłonieniu najpierw pretekstu do opowiadania, a potem na przefiltrowywaniu przez pierwowzór literacki motywów i tematów polskich, które występują w dzisiejszej literaturze. Wpletliśmy w tę sztukę na przykład kawałek prozy Jerzego Pilcha, ale bynajmniej nie dlatego, żeby zmieniać Fredrę, tylko po to, by znaleźć kontynuację takiego tematu w polskim pisarstwie współczesnym.

M.O.: Premiera odbywa się w ramach Katowickiego Karnawału Komedii. Jaki typ komizmu panuje w „Trzy po trzy”? 

R.Z.:
Nie robiłem tego spektaklu pod kątem wyłącznie komediowym. Będzie to raczej spektakl bardziej ironiczny niż śmieszny. Jaki może być sens tego spektaklu w festiwalu komediowym? Nie mamy za sobą spektaklu z publicznością, więc nie mogę mówić o pierwszych reakcjach, ale sądzę, że lekki i swobodny tekst sztuki wyzwoli w widzu uśmiech.  

M.O.: Jaki obraz współczesnego Polaka wyłania się ze spektaklu? 

R.Z.:
Myślę, że w spektaklu nie wykrystalizował się nam tylko i wyłącznie jeden portret Polaka. Jest to raczej taka inwentaryzacja różnych postaw i przekonań stale w nas obecnych. Konstatacja jest taka, że wieki się zmieniają, ale my, Polacy nie (śmiech). Choć nasz charakter dojrzewa – proszę spojrzeć na tę bezkrwawą i skuteczną wojnę, której w końcu doczekaliśmy, czyli powstanie Solidarności – to jednak nie potrafimy się odciąć od naszych „tradycyjnych” przywar i wciąż dziedziczymy cały ten „śmietnik” po dawnej Polsce. Okazuje się, że nasz śmietnik się nie utylizuje, a demokracja odsłania nasze wady. Powinniśmy tworzyć nową historię, a nie się w niej zatrzaskiwać, bo nie to, co było jest powodem do chluby, ale to, co teraz potrafimy zrobić.  

M.O.: Dziękuję za rozmowę.



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
12 stycznia 2009
Portrety
Rudolf Zioło