Wilki i lisy
Na tle przypominającej organy ściany zbudowanej z ogromnych metalowych rur, w gąszczu białych świetlówek, w pozycji gotowej do skoku stoi pięciu mężczyzn z obnażonymi torsami, pokrytymi w całości tatuażami, obwieszonymi rozmaitymi groźnie wyglądającymi akcesoriami (scenografia i kostiumy - Justyna Łagowska).Wyśpiewując na zmianę chórem pieśni nienawiści i retoryczne arie solowe wybierają Karla Moora (Felix Rech) na swojego wodza. Natomiast Franz Moor (Florian Lange) to spocony mięczak, wbity w przyciasny jak gorset garnitur, podlizujący się staremu Moorowi (Andreas Grothgar), wojownikowi tai-chi, zamkniętemu w swoim własnym świecie, w którego plecy tkwią wbite niczym u fakira strzały losu.
Na metalowe boczne ściany zbójeccy buntownicy rzucają się bezustannie z ekstatyczną, bezcelową agresją, na tych ścianach widzimy też wyświetlone projekcje przedstawiające niektóre sceny: opowiadanie o zbezczeszczeniu klasztoru zastąpione jest zapętlonymi obrazami kobiet, uśmiechających się nieprzyzwoicie do kamery, gestykulujących zachęcająco, do których to obrazów Spiegelberg z niemym bólem rozkoszy markuje agresywne męskie erotyczne drgawki. Zamiast wyzwoleńczej walki okrążonych zbójców w czeskich lasach widzimy serię obrazów wideo z rozstrzelania: na aktorach oraz reszcie realizatorów przedstawienia strzałem w głowę wykonywany jest wyrok, lawina krwi uderza o wciąż tę samą białą ścianę. Mniej więcej co dziesiąta ofiara wstaje ze śmiechem.
Rockowych "Zbójców" było już wielu. Ale Klata nie sięga tu po fenomen socjologiczny, lecz estetyczny: wilcze spojrzenia, zapadające się budynki (filmy puszczane wstecz), mrok, czerń i przemoc jako środki autoinscenizacji. Ta estetyzacja przemocy nie ma na celu ironii, nawet jeśli zamiast miast w projekcjach wideo płoną jedynie lasy zapałek. Ta estetyzacja kokietuje własną nudą, dezorientacją i bezsilnością wobec realnej przemocy.
Klata nie boi się patosu i hałasu, ale nawet werbalne potworności Schillera trzeba wypełnić sensem a nie tylko rzucać w słuchaczy akustyczną kataraktą. A poczucie timingu u Klaty irytuje: nie bierze pod uwagę prędkości przetworzenia informacji werbalnych, za to informacje optyczne wbija nam do głowy tak, jakby publiczność cierpiała na wizualną tępotę.
Gerhard Preußer, Przekład Iwona Nowacka
Theater heute
29 maja 2012