Wojna płci na scenie

Niegdyś żony nie zostawały w tyle za mężami i brały tak samo gorący udział w walce, starając się wzajemnie zaskakiwać i jaskrawością strojów. Jest to broń, którą do dziś wojują kobiety bez różnicy stanów. Żądza władzy, babskie intrygi i męskie ambicje - to wszystko sprawia, że w spektaklu "Niewolnice z Pipidówki" mamy do czynienia z wojną płci

Scenariusz łączy adaptację utworów Michała Bałuckiego: powieści "Pan Burmistrz z Pipidówki", opowiadań "Karykatury" i "Natręci" oraz opracowany tekst komedii "Niewolnice z Pipidówki".
Premiera spektaklu miała miejsce w Teatrze im. Osterwy w Lublinie 24 marca 2007 roku i tym właśnie spektaklem jubileusz 50-lecia pracy artystycznej obchodził Włodzimierz Wiszniewski, który wcielił się w postać burmistrza Pipidówki Grzmotnickiego. Od pewnego czasu jednak postać tę gra wybitny aktor i dyrektor Teatru Kameralnego, Jan Krzyszczak.

Większość dramatów Bałuckiego sytuuje się na pograniczu komedii oraz farsy. Utwory Bałuckiego są przede wszystkim satyrą na obyczajowość mieszczaństwa. Są to teksty wielce wartościujące. Autor doskonale przedstawił opowiadanie wydrwiwające pogoń mieszczańskich panienek za mężem, oszustwa i snobizm arystokratów. Obrazki rodzajowe z dziejów głupoty polskiego mieszczucha świadczą o dużym talencie satyrycznym Bałuckiego. 

Język Bałuckiego jest bardzo współczesny - przekonuje Krzysztof Babicki. I w wywiadach stwierdza, że jego inscenizacja jest daleka od tzw. "bałucczyzny", czyli osadzenia w realiach gnuśnego drobnomieszczaństwa, w scenografii bibelotów i salonowych obrazów. I tak też jest w istocie. Krzysztof Babicki zaskakująco dobrze zaadaptował tekst na potrzeby współczesnej sceny i dostosował go do oczekiwań widza. Jego koncepcja jest wyraźnie uniwersalna czasowo, gdyż owe spiski kobiece zrozumiemy zarówno my, jak i nasze matki czy babcie. Czyżby więc teksty Bałuckiego były ponadczasowe?

Bałucki może denerwować prawdą swojej prozy. „Niewolnice z Pipidówki” to wspaniała komedia, opowiadająca o korupcji i prywacie, które zdominowały miasteczko Pipidówka. Akcja krąży wokół zięcia burmistrza, który musi otrzymać godną posadę w mieście. Oczywiście ambicje te wzbudza w nim…żona Sabinka. W sposób komediowy reżyser zaprezentował temat emancypacji kobiet. Żony nie zostawały w tyle za mężami i brały również gorący udział w walce, starając się wzajemnie zaskakiwać i jaskrawością strojów. Jest to broń, którą do dziś wojują kobiety bez różnicy stanów. Żądza władzy, babskie intrygi i męskie ambicje - to wszystko sprawia, że na scenie mamy do czynienia z wojną płci. W związku z tym nie ma tutaj postaci pierwszoplanowej. Na oklaski zasługują wszystkie postaci kobiet - od burmistrzowej po Nastusię służącą, ale także mężczyzn, gdzie każdy z nich prezentuje się inaczej. Komizm postaci wynika z rozbieżności między ich słowami a czynami, mniemaniem o osobie a oceną otoczenia. Obecny był również humor słowny i sytuacyjny. 

Michał Bałucki utrwalił w języku polskim pojęcie Pipidówki, jako symbolu zacofanego miasteczka, którego ambicje nie wykraczają poza obręb zmurszałego płotu. Określenie tego nadaje sens metaforyczny. W opowieści o Pipidówce atak na zakłamanie, bigoterię i tromtadrację mieszczucha nabrał cech szczególnej ostrości i bezwzględności. Widać tu atak na obyczajowość. Doskonałe jest opowiadanie drwiące z pogoni za pieniądzem, oszustwa arystokratów. - Pipidówka jest w naszych głowach, to w naszych głowach rodzi się prowincjonalizm i głupota - mówi Krzysztof Babicki.



Katarzyna Staszewska
Dziennik Teatralny Lublin
7 kwietnia 2012