Wspomnienie beztroskich wakacji z dziadkami.

Tak właśnie można się poczuć, siedząc na widowni, podczas spektaklu „Prosimy nie wyrywać foteli". Jakby wrócić do czasów wakacji z zakładu pracy z rodzicami lub dziadkami, gdy jest się dzieckiem.

Wszystko wokół jest takie proste i piękne a my siedzimy sobie na plaży w kostiumie, jedząc loda na patyku. W taki nastrój wprowadzają nas aktorzy, swoją grą, inscenizowanego koncertu.

Całość przedstawienia to poruszenie tematu historii muzyki rozrywkowej drugiej połowy XX wieku. Z początku w spektakl, z wielkim poczuciem humoru, wprowadzają aktorzy: Paweł Erdman i Maciej Pawlak, zaczynając wykład na temat muzyki. Na scenie panuje wielki dynamizm.

Sceny składają się z mini koncertów poszczególnych piosenek artystów, którzy zapisali swoje dzieła w tym okresie. Zapewne dla aktorów było to nie lada wyzwanie ze względu na szybką zmienność danej sceny, ale spisali się znakomicie. Widz nie tylko ogląda i słucha ale jednocześnie jest zaangażowany w przedstawienie poprzez np. śpiewanie znanym nam wszystkich piosenek. Repertuar muzyczny jest dobrany tak, że trudno powstrzymać się od nucenia lub tupania nogą.

Warto zwrócić uwagę na niezwykłe umiejętności wokalne aktorów, którzy swoimi głosami mają za zadanie odwzorować jednego wokalistę a po krótkim czasie już innego. Z pewnością wymaga to skupienia i pracy, którą publiczność może docenić.

Podczas mini koncertów ważną rolę odgrywa również Zespół Taneczny Teatru Muzycznego w Łodzi. Choreografią Karoliny Rejnus- Mroczek oraz kostiumami dobranymi przez Ewę Posmyk przenoszą wręcz na plan teledysku prezentowanej piosenki.

Ja osobiście na „Prosimy nie wyrywać foteli" bawiłam się znakomicie. Cieszy mnie, ze idąc do teatru można zobaczyć sztukę, która jest jednocześnie przedstawieniem teatralnym i koncertem. Koncertem najpopularniejszych piosenek drugiej połowy XX wieku, więc wszystkim nam dobrze znanych, a jeśli się coś zna to łatwiej nam przy tym się dobrze bawić.



Aleksandra Stasiak
Dziennik Teatralny Łódź
1 grudnia 2021