Wszyscy mamy tutaj bzika!

„- Wszyscy mamy tutaj bzika!" - mówi Kot-Dziwak do Alicji, wskazując jej kierunek drogi do domu Kapelusznika lub do mieszkania Szaraka Bez Piątej Klepki. I nie byłoby w tym jeszcze nic specjalnie dziwnego, gdyby nie to, że dziewczynka chwilę wcześniej była w domu Księżnej, która wrzuciła jej na ręce niemowlę, które to z kolei zamieniło się w prosiaczka...

Ale można by jeszcze w uzasadnieniu do stwierdzenia „wszyscy mamy tutaj bzika" opisać scenę w kuchni z udziałem Księżnej i Kucharki rzucającej „gradem" patelni, odważników, tudzież pozostałym kuchennym sprzętem. Kompletny absurd? Czysty purnonsens? Z pewnością! A iluż to dostarczający surrealistycznych wizji!

I z tego powodu, jak i z wielu innych, omówienie pojawienia się na rynku wydawniczym „Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla w tłumaczeniu Antoniego Marianowicza w serii „Klasyka ilustrowana" opublikowanej przez Wydawnictwo MG wymaga szerszego kontekstu.
Trzeba przyznać, że „Alicja w Krainie Czarów" w tłumaczeniu Antoniego Marianowicza ma najwięcej wznowień. Prześledzenie życiorysu twórczego tego tłumacza, prozaika, poety, dramaturga i satyryka wyjaśnia, dlaczego. Był redaktorem w „Szpilkach", napisał mnóstwo tekstów satyrycznych dla kabaretów estradowych, telewizyjnych i radiowych. Tłumaczył pełne absurdu wiersze angielskiego poety i rysownika Edwarda Leara, przekładał humoreski Marka Twaine'a. Razem z Antonim Słonimskim napisał w dwudziestoleciu międzywojennym „W oparach absurdu", rzecz zawierającą teksty satyryczne. Dlaczego to jest takie ważne? Bo jak nikt posiadał poczucie humoru, z którego tworzył purnonsensowe utwory. I jak nikt wyczuwał i pojmował sens/bezsens wszelkich niedorzeczności.

Stąd, Antoni Marianowicz w tłumaczeniu „Alicji w Krainie Czarów" oddaje absurdalność logiki snu, w który zapada dziewczynka. Obrazuje klasyczny purnonsens Lewisa Carrolla. Jakże barwnie i sugestywnie podąża razem z autorem w tworzeniu opisów absurdalnych zdarzeń, postaci. Jakże żywo i plastycznie koloryzuje poszczególne sceny. Zobrazowanie słowami samej tylko, bez tułowia, głowy Kota z Cheshire, kojarzy się z surrealistycznym obrazem. A przecież takie ekspresywne przedstawienia, których w książce jest mnóstwo, mają niebagatelny wpływ na kształtowanie się wyobraźni dziecięcej. I tutaj warto przypomnieć, że właśnie purnonsens miał swój znaczący udział w tworzeniu kierunku w sztuce, zwanym nadrealizmem.

Zapewne każdy czytelnik ma w tej książce swój ulubiony purnonsens, a może nawet i kilka. Czy poniższy cytat nie można by uznać za purnonsens wszystkich purnonsensów?

Król pyta w sądzie Kapelusznika: - Powiedz, kiedy zacząłeś jeść?
„Kapelusznik popatrzył na Szaraka Bez Piątej Klepki, który przybył z nim do sądu wraz z Susłem, po czym odparł:
- Zdaje się, że było to 14 marca.
- Piętnastego – przerwał Szarak.
- Szesnastego – poprawił Suseł.
- Zapiszcie to – rzekł Król do przysięgłych. Sędziowie zanotowali natychmiast z wielką skrupulatnością wszystkie trzy daty, następnie dodali je i wypisali sumę w szylingach i pensach".

Ale takich sytuacji pozbawionych logicznych motywacji jest przecież bardzo dużo! I to one na zasadzie snu, w których dochodzi do projekcji najbardziej absurdalnych sytuacji, jakich nawet nie możemy sobie wyobrazić w życiu, konstruują całą opowieść o Alicji w krainie dziwów... I podobnie jak we śnie, łańcuch przyczynowo-skutkowy fabuły jest absurdalny. Narrator poddaje się tej sennej konwencji i łączy wydarzenia najbardziej zaskakującymi ogniwami, albo stosuje manewr typu: - nagle zniknęła, po prostu obudziła się, poszła przed siebie, usłyszała jakiś głos i zatrzymała się... Panuje nad wielokrotnymi zmianami we wzroście Alicji, pamiętając o tym, żeby dokładnie poinformować czytelnika z powodu jakiej to substancji czy pożywienia, raz rosła, to znów malała... Koncepcja fabuły narzuca kompozycję, której trudno odmówić jednak ustalonego porządku, jakim jest motyw drogi i przeżywanie podczas niej najbardziej niewiarygodnych przygód.

I to właśnie ten motyw odgrywa zasadniczą rolę w budowaniu portretu psychologicznego dziewczynki. Alicja po opanowaniu poczucia zagubienia i lęku przed bezustannie zmieniającymi się okolicznościami podróży, w kontaktach z pojawiającymi się nieoczekiwanie przedziwnymi postaciami ludzkimi i zwierzęcymi, nabiera pewności siebie. Czuje wewnętrzną potrzebę wypowiedzenia własnego zdania, uruchamia zmysł analityczny i krytyczny, umie wybrnąć z kłopotliwej lub niebezpiecznej dla niej sytuacji. Ocenia zachowania i postawy innych. To wszystko kumuluje się w jej wnętrzu. Intuicyjnie wychwytuje absurdy świata, do którego weszła.

Warto też zwrócić uwagę na liczne zabawy lingwistyczne. Antoni Marianowicz wychwytuje ich znaczenie, a wydawca zaznacza inną czcionką, po to by dzieci poczuły ducha zabawy słowami. Np. z fragmentu „niesłychanie ważna okoliczność", z wyrazu „niesłychanie" zostaje oderwana ostatnia sylaba i połączona z wyrazem „ważna". I tak powstaje nowy wyraz – „nieważna"; przy czym wzorem Króla można bawić się jeszcze dodatkowo jej brzmieniem!

Ale to nie koniec! A wierszyki? - ktoś zapyta. Nie dość, że dla polskiego czytelnika brzmią znajomo, przypominając wiersze z czasów dzieciństwa, to jeszcze posiadają swój charakterystyczny rytm i rymy. Ale dlaczego wiersz o myszce, co to pędziła do dziury, ma kształt jej ogonka? A to dlatego, że jest to przykład wiersza obrazkowego, który swym kształtem graficznym przypomina formę przedmiotu, o którym jest mowa. Jest to kolejny przykład zabawy poetyckiej dla dzieci!

Książka ta zasługuje na wyróżnienie również ze względu na fantastyczną szatę graficzną. Uwagę zwraca staranny dobór obrazków sir Johna Tenniela, bardzo znanego w ówczesnych czasach ilustratora. Dzięki temu książka zachowuje swój pierwotny charakter i klimat. Bo taka jest koncepcja wydawcy, by oddać go jak najwierniej. By czytelnik dał się porwać nie tylko surrealistycznej fabule, lecz wtopił się w czasy, kiedy to w roku 1862 została wydana. To wspaniała propozycja odbycia podróży w czasie, i to w podwójnym. W czasie snu Alicji i w czasie, kiedy autor pisał książkę.

Osobliwie przyjazną w pastelowym kolorze i w projekcie okładkę, a także wybór ilustracji oraz skład książki, zawdzięczamy pomysłom plastycznym i doświadczeniu warsztatowemu Zuzanny Malinowskiej. Okładka twarda, oprawiona w płótno, zapewnia książce długotrwałe życie. Nie bez powodu znalazł się na niej Biały Królik, za którym, podobnie jak Alicja, mogą pójść i dzieci do Krainy Czarów, pod warunkiem, że sięgną po książkę. I wszechobecne, rozsypane w określonym porządku na okładce oraz na wyklejkach i na stronach tytułowych rozdziałów - karciane symbole: trefl, karo, dzwonek i pik. Nawiązujące do postaci Królowej i Króla Kier i do Waleta Kier. Podpowiadające, że tak jak w grze w karty, tak i tutaj toczy się tajemnicza i osobliwa gra. W świecie dzieci i w świecie dorosłych.
__
"Alicja w Krainie Czarów": Lewis Carroll; Przełożył: Antoni Marianowicz; Projekt okładki, wybór ilustracji oraz skład książki: Zuzanna Malinowska; Wydawnictwo: MG; Rok wydania: 2021; Okładka: twarda; Format: 205 x 145 mm; Ilość stron: 242; ISBN 978-83-7779-766-2



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
30 marca 2022
Portrety
Lewis Caroll