Wydarzenie artystyczne

Rozpędzony express festiwalowy dotarł do weekendu (24 – 26 września 2021 r.), obfitującego w nie lada atrakcje.

"GDYBYM BYŁ BOGACZEM. BENEFIS ZBIGNIEWA MACIASA"
Baryton i wieloletni dyrektor artystyczny Teatru Muzycznego w Łodzi Zbigniew Macias zapisał się w pamięci melomanów nie tylko wspaniałymi kreacjami wokalnymi, ale też jako reżyser wielokrotnie nagradzanych operetek i musicali. Widzowie w całej Polsce zachwycali się również jego wyjątkową kreacją Tewjego Mleczarza w musicalu „Skrzypek na dachu". Nic więc dziwnego, że na benefis 40- lecia pracy artystycznej wybrał najlepsze fragmenty z tego musicalu. Przy okazji dołączył celne dowcipy, żarty i mądrości z zapomnianego już świata polskich Żydów.

Zbigniew Macias nie tylko znakomicie zaśpiewał, wywołując niemilknące długo brawa, ale też okazał się showmanem z poczuciem humoru i obyciem scenicznym. I choć artysta chciałby być zapamiętany jako wspaniały interpretator roli biednego mleczarza z Anatewki, to doskonale odnajduje się w repertuarze operetkowym i musicalowym.

W drugiej części koncertu zaprezentował piosenki swoich ulubionych artystów: „Modlitwę" Bułata Okudżawy, „Strangers in the Night" i „My Way" z repertuaru Franka Sinatry oraz „Hallelujah" Leonarda Cohena. Zbigniew Macias, występujący w Białej Podlaskiej po raz trzeci, poderwał publiczność z miejsc do owacji na stojąco. Producentem koncertu był impresariat PROMOTON Barbary Kaczmarkiewicz z Łodzi.

GALA POLSKIEJ PIOSENKI "OD OPOLA DO SOPOTU" TEATRU MUZYCZNEGO W LUBLINIE W REŻYSERII KAMILI LENDZION
Dobór repertuaru do gali polskiej piosenki od lat 80. do współczesności wymagał dobrego smaku i taktu, gdyż minione czterdziestolecie obfitowało w piosenki wybitne. W sentymentalną podróż zabrał słuchaczy amfiteatru zespół Teatru Muzycznego z Lublina, czyli utalentowani soliści: Kamila Lendzion, Paulina Janczaruk, Dorota Szostak – Gąska, Jakub Gąska i Patryk Pawlak, chór, balet oraz 6 – osobowy zespół muzyczny.

W roli gościa specjalnego pokazała się w tym towarzystwie nieoglądana jeszcze na scenie w Białej Podlaskiej Katarzyna Cerekwicka, koncertująca z pianistą Marcinem Urbanem. Widzowie byli zachwyceni.

Koktajl, jaki przygotowali zaproszeni do Białej Podlaskiej artyści, poruszył mocno publiczność. Głównie dlatego, że nowe aranżacje znanych przebojów okazały się atrakcyjne scenicznie, podkreślające, że prawdziwa sztuka zawsze się obroni. Szczególnie atrakcyjna była interpretacja szlagieru Kayah „Kiedyś byłam różą" w wykonaniu Kamili Lendzion. Kapitalnie zabrzmiały też nowe odczytania piosenek Andrzeja Zauchy („Byłaś serca biciem" i Wymyśliłem ciebie") oraz „Lubię wracać tam" Zbigniewa Wodeckiego w interpretacji Patryka Pawlaka.

Doskonale zabrzmiały interpretacje Pauliny Janczaruk „Szklana pogoda" Lombardu i „Czerwone korale" Brathanków.

Mnie szczególnie urzekł duet Katarzyny Cerekwickiej i Patryka Pawlaka w piosence Anny Jantar „Ktoś między nami". Czuło się w nim magię. Przedstawiony na finał szlagier Marka Grechuty „Świecie nasz" przeniósł rozbawione audytorium w nostalgiczny świat marzeń.

To był niezapomniany powrót do lat młodości niejednego słuchacza. Znaczna część utworów zasługiwała na miano kreacji, a to znaczy, że aranżujący koncert Wojciech Durak i Bogusław Wróblewski spisali się na szóstkę.

Słowa uznania należą się też dyrektorowi festiwalu Krzysztofowi Korwinowi – Piotrowskiemu, który zdecydował o włączenie do festiwalu także szlagierów popkultury.

"Wielka sława Bogusława. Bogusław Kaczyński – Świat opery i operetki" w reżyserii Krzysztofa Korwina-Piotrowskiego

Prawdziwą wisienką na festiwalowym torcie okazała się finałowa gala, rejestrowana wozem transmisyjnym przez Telewizję Lublin „Wielka sława Bogusława". Pomysłodawca, autor scenariusza i reżyser tego widowiska Krzysztof Korwin-Piotrowski pracował nad nim rok, ale warto było. Do grona wykonawców zaprosił nie lada artystów: Małgorzatę Walewską (mezzosopran), Aleksandrę Kubas – Kruk (sopran), Kamilę Lendzion (sopran), tenora Sławomira Naborczyka i barytona Mykolę Kornutyaka z Lwowskiej Opery Narodowej. Reżyser podjął się prowadzenia narracji wspólnie z Katarzyną Sanocką (redaktor TVP Kultura).

Dzięki impresjom filmowym (fantastycznie przygotowana prezentacja multimedialna przez scenografa Teatru Wielkiego – Opery Narodowej Izabelę Chełkowską) udało się przywołać najważniejsze sceny z życia Bogusława, który od wczesnej młodości fascynował się muzyką i marzył o karierze pianisty. Nie został nim, co prawda, ale zyskał wymarzoną sławę jako Mistrz Mowy Polskiej, malujący słowem opowieści o muzyce i jej niezwykłych gwiazdach. Bogusław Kaczyński znakomicie sprawdzał się w roli telewizyjnego showmana, dyrektora Teatru Muzycznego „ROMA", organizatora i prezentera festiwali muzycznych w Łańcucie i Krynicy-Zdroju, autora kilkunastu książek i osobowości artystycznej. Barwną opowieść o Jego kolejach losu urozmaicały szlagiery operowe, jakie uwielbiał Mistrz.

Jako pierwszy pokazał się dysponujący doskonałym warsztatem solista Teatru Muzycznego w Lublinie Sławomir Naborczyk ze słynną arią Kalafa „Nessun dorma", stanowiącą fragment opery Giacomo Pucciniego „Turandot". Naborczyk wybornie poradził sobie z interpretacją arii, należącej do popisowych numerów scenicznych Luciano Pavarottiego.

Nie mniej efektownie wypadł lwowski baryton Mykola Kornutyak w podnoszących ciśnienie krwi kupletach Torreadora z opery Georgesa Bizeta „Carmen". Obu śpiewakom towarzyszyły piękne popisy solistów lubelskiego baletu.

W trakcie zajmującej opowieści widzowie mieli okazję podziwiać z ekranu zdjęcia małego Bogusia, który – mając zaledwie trzy i pół roku – debiutował w sali Skala bialskiego Domu Strażaka, grając walczyk „Staś mi pierścionek przywiózł z jarmarku".

Ten zdawałoby się niewinny występ zaważył na dalszym życiu Bogusława. Zamiast uganiać się za piłką, jak czynili to jego rówieśnicy, postanowił zostać artystą i godzinami ćwiczył grę na pianinie.

Kaczyński uwielbiał opery, a szczególnie „Carmen" Bizeta. Najsłynniejszą arię z tej opery „Habanera" zaśpiewała oklaskiwana w londyńskiej Royal Opera House Covent Garden i nowojorskiej Metropolitan Opera Małgorzata Walewska. Jej wykonanie to nie tylko popis walorów głosowych artystki, ale też niezwykła energia i magia, jakie towarzyszą występom scenicznym maestry Walewskiej.

Mistrz Kaczyński był pełen podziwu dla talentu Ady Sari, której barwną karierę opisał w książce. Jedną z jej wielkim ról była Violetta z opery Giuseppe Verdiego „Traviata". Arię „Sempre libera" wykonała w iście brawurowy sposób robiąca karierę w europejskich teatrach operowych (w Niemczech, w Szwajcarii i we Włoszech) Aleksandra Kubas-Kruk. Ta sama artystka towarzyszyła Sławomirowi Naborczykowi w miłosnym duecie „Parigi o cara" z opery „Traviata". Znakomitym tłem były popisy tancerzy Sandry Czaplickiej i Filipa Krzyżelewskiego.

Bogusław Kaczyński uwielbiał muzykę i bohaterki sceniczne słynnych operetek, wystawianych ongiś w cesarskim Wiedniu. Popisowy Czardasz Maricy, znany też jako „Gdzie mieszka miłość" z operetki „Hrabina Marica" Imre Kalmana zaprezentowała z wyjątkowym wdziękiem dyrektor Teatru Muzycznego w Lublinie Kamila Lendzion. Tuż po niej wszyscy wykonawcy muzycznego wieczoru zaśpiewali zgodnie wielki szlagier z „Wesołej wdówki" Franza Lehara „Usta milczą, dusza śpiewa", a publiczność reagowała żywiołowo. Utwór tego samego autora, tym razem z operetki „Kraina uśmiechu", czyli miłosną arię „Kto dał nam klucze do miłości bram" wykonywali z wdziękiem Kamila Lendzion i Sławomir Naborczyk.

Dyrektor lubelskiego teatru pokazała się też ze zmysłową interpretacją szlagieru Edith Piaf „Pod dachami Paryża".

Podziwiany przez Kaczyńskiego Jan Kiepura miał w bogatym repertuarze mnóstwo hitów. Jednym z nich był utwór skomponowany przez Roberta Stolza „Brunetki, blondynki". Publiczność amfiteatru usłyszała go w porywającym wykonaniu Sławomira Naborczyka, któremu towarzyszyły solistki baletu.

Każdy meloman na świecie słyszał pewnie zawadiacką i pełną humoru arię cyrulika Figara z opery „Cyrulik Sewilski" Gioacchina Rossiniego. Na scenie amfiteatru wykonał ją z godnym zachwytu wdziękiem gość ze Lwowa Mykola Kornutyak. Natomiast Sławomir Naborczyk porwał widownię prezentacją popisowej arii Pavarottiego „La donna e mobile" z opery „Rigoletto" Giuseppe Verdiego. Jego kreacja wywołała lawinę braw.

Od tego momentu temperatura stale rosła. Małgorzata Walewska w duecie z Aleksandrą Kubas-Kruk przedstawiły piękną interpretację „Barcaroli" z opery Jacquesa Offenbacha „Opowieści Hoffmanna". Było nastrojowo i podniośle.

Te same artystki pokazały się też w romantycznym „Duecie kwiatów" z „Lakme" Leo Delibesa.

Na finał magicznego wieczoru ze szlagierami operowymi i operetkowymi Małgorzata Walewska w towarzystwie Aleksandry Kubas–Kruk, Kamili Lendzion, Mykoly Kornutyaka i Sławomira Naborczyka wykonała refren z nieśmiertelnego szlagieru „Wielka sława to żart" z operetki „Baron cygański" Johanna Straussa. Towarzyszyła im owacja na stojąco. W dowód uznania fantastycznych osiągnięć Małgorzaty Walewskiej Fundacja ORFEO przyznała maestrze statuetkę Nagrody Złota Muszka im. Bogusława Kaczyńskiego.

Warto wspomnieć o doskonałej orkiestrze Teatru Muzycznego w Lublinie pod dyrekcją Przemysława Fiugajskiego.
Bialska publiczność nie ukrywała zachwytu, jaki sprawili jej organizatorzy trzeciej edycji Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego.
– Jestem zachwycona fantastyczną ofertą, uwzględniającą różne dziedziny sztuki. Szczególnie poruszyły mnie prezentacje wokalne Małgorzaty Walewskiej i Aleksandry Kubas-Kruk. Obie panie błyszczały na tej scenie niczym diamenty – zapewnia Izabela Waszczuk.
– Kocham muzykę operową i operetkową. Dlatego nie opuszczam żadnej okazji, aby rozkoszować się pięknym śpiewem w wydaniu wyjątkowych artystów. Tegoroczny festiwal był bardzo udany. Zauroczyło mnie widowisko z piosenkami Ordonki. Pani Maria Meyer zasługuje na najwyższe uznanie – uważa Daniel Maksymiec.
– Jestem pod wrażeniem niesamowitej kultury muzycznej, jaka towarzyszyła prezentacjom festiwalowym. Cieszę się ogromnie, że w Białej Podlaskiej koncertują artyści oklaskiwani daleko poza granicami Polski. Pani Małgorzata Walewska urzekła mnie głosem i klasą zachowania scenicznego. To wielka artystka – twierdzi Magdalena Dragan.

Fot. Ewa Filipiuk i Istvan Grabowski



Istvan Grabowski
ORFEO
9 października 2021