Wykon święty

"Msza" interesujące, w tym branżowym sensie, gdy cię coś ani grzeje, ani ziębi, ale na rozum doceniasz. Zorganizować nabożeństwo w "świątyni sztuki" - i niech zgadnę, czy to jest bardziej pojazd na nabożeństwo, czy na świątynię. Dobry koncept mieli? Mieli. A przebieg no jaki miał być? Jak to w tych konceptualizmach. Scenariusz za mszałem i widownia jako sufler zbiorowy. Wyrobem firmowym jest modlitwa wiernych i kazanie. O antykoncepcji, o genderach, o Niemcach.

Między innymi: "Wszyscy są równi przed Bogiem, po co więcej równości?". Wyglądało to ogólnie tak, że stronnictwo światła wywleka na wierzch męty z okopów św. Trójcy - czyli oświecenie la française. Prosta podśmiechujka z polokatotalibanu. Zasłużona, jakby co. Sakro zwrot mamy też w "Odcinkach z czasu beznadziei" (aka "Klątwa") Strzępki. Teoretykówny nazywają to postsekularyzm, co znaczy, że niekościółkowe głowy biorą na warsztat sprawy wiary. Na przykład maoista '68 Alain Badiou wydał książkę o świętym Pawle. Nie tylko "partia Boga" ma prawo. Akcja była dużo grubsza niż z "Golgotą Picnic", choćby transsubstancjacja na scenie i kapłan udzielający komunii swojemu synowi. Bez ruchawki pod Starym, wydarzenie jak na potrzeby czarnej sotni widać za słabo medialne. To było to, gdy Jan Peszek zaintonował w polemice z córką: "Pan jest moim pasterzem". Bogdan Brzyski spoksowo opitolił rolę ministranta: bez przegięć, z krochmalem, z apatią, jak w życiu. Pełnotłusta celebra, z chórem i organistą. Ciekawe, na co pójdzie kasa z tacy, mówili wegańsko, że na zwierzęta. Skojarzenie scena-kruchta propsuję, bo jak w wakacje nie ma teatru, to wieczorem chodzę do kościoła. Ścianka jak u Anny Augustynowicz: ładne spektakle ubierają się na czarno.



Maciej Stroiński
Maciej Stroiński blog
15 października 2014
Spektakle
Msza