Wystarczy wierzyć

Czy są osoby nie znające przygód pajacyka imieniem Pinokio? Mam nadzieję, że nie. Jeśli jednak jest inaczej czym prędzej powinny udać się na spektakl w reżyserii Ewy Piotrowskiej. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest prosta.

Naszym oczom ukazuje się zajmująca prawie całą scenę drewniana szafa, a w niej mnóstwo zakamarków kryjących wielkie i mniejsze tajemnice. Po bokach skrzynie. Drzwiami szafy do świata, magii i sekretów wychodzi mężczyzna w długim fartuchu, trochę już przyprószony siwizną, o sumiastych wąsach i ciepłym spojrzeniu. Wygląda bardzo sympatycznie i smutno zarazem. To Dżepetto. Już za chwilę dowiemy się, co go martwi. Przez okno zagląda kobieta, wokół której rozpościera się błękitna poświata. Znienacka z jednej z szufladek wyskakuje Świerszcz, który potrafi mówić. Po krótkiej wymianie zdań wiemy już, co dolega staruszkowi. Dżepetto jest samotny i chciałby mieć syna. Ujawnia się kobieta zza szyby. Młoda, o spokojnym i miłym głosie, przyobleczona w delikatny niebieski szal – Wróżka. Zasiewa w sercach ziarno nadziei i wiary. Wiary w cud. Nasz bohater postanawia wyrzeźbić synka z drewna, o dziwo pajacyk ożywa. Nie jest jednak wzorem do naśladowania. Niesforny, leniwy i łatwowierny wyrusza do szkoły. To dla niego moment przełomowy, poznając samych podejrzanych typów wpada w wir kłopotów. Na swej drodze spotyka także Wróżkę, która okazuje się osobą bardzo wyrozumiałą, prowokującą do refleksji i dającą szansę na poprawę. Pinokio wiele się uczy. Na końcu czeka go nagroda. Cud. Ciekawie zostały zastosowane elementy scenografii. Całość jest prosta i efektowna. Od pierwszej do ostatniej sceny niezmiennie widzimy szafę z mnóstwem szafek, szafeczek, szuflad, półeczek i schowków. Kilka ruchów i zmiana. Każda kolejna odsłona to prawdziwa magia. Sztuka uczy. Daje oglądającym do myślenia. Uzmysławia, że wciąż aktualne są słowa: prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie, czego najlepszym przykładem jest nie kto inny jak Świerszcz, który towarzyszy naszemu bohaterowi od pierwszej chwili. Nie szczędzi mu słów krytyki, ale tu właśnie widzimy wielkość i wartość przyjaciela, który jest z nami, potrafi obiektywnie ocenić sytuację i szczerze doradzić. Antywzorcami są zwodniczy Kot i przebiegły Lis. Wkupili się w łaski naiwnego Pinokio obiecując mu krocie złota. Zostaje oszukany, ale uczy się na błędach i następnym razem nie daje wyprowadzić się w pole, dając nauczkę chytrej parce. Pięknie zostaje pokazana relacja ojca i syna. Bo czy jest coś ważniejszego ponad rodzinę i najszczerszą przyjaźń? To ludzie, których spotykamy mają wpływ na to, jacy jesteśmy. Tylko od nas zależy, czy wybieramy dobro, czy zło. Pinokio trafił na wspaniałych ludzi i wybrał dobro. Dlatego nie zapominajmy o tym, by doceniać każdą chwilę z naszymi najbliższymi. Spektakl ma w sobie ogromny ładunek nadziei. Czasami wystarczy tylko uwierzyć. Pinokio Ewy Piotrowskiej jest świetną propozycją dla młodego odbiorcy. Najlepszą rekomendacją są reakcje widowni żywo zainteresowanej tym, co dzieje się na scenie. Zaskarbić sobie sympatię dzieci nie jest sprawą łatwą, a wiadomo, że nie ma w świecie istot bardziej szczerych niż one. Warto poświęcić chwilę na to, by oddać się krainie magii i wybrać się na spektakl. Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki w Opolu, Marta Guśniowska "Pinokio" wg Carla Collodiego, reżyseria: Ewa Piotrowska, scenografia: Giedre Brazyte, muzyka: Antanas Jasenka, ruch sceniczny: Renata Piotrofska. Obsada: Krzysztof Jarota, Andrzej Szymański, Agnieszka Zyskowska – Biskup, Łukasz Bugowski, Barbara Lach, Zygmunt Babiak, premiera: 11 maja 2008 r.

Katarzyna Olczak
Dziennik Teatralny Opole
2 grudnia 1008