Wyzwanie dla publiczności

Zachowując szczególny charakter opowieści, pozwolimy innym ocenić, w jaki sposób odzwierciedla ona szerszy świat. To dzięki szczególnemu jej charakterowi dostrzegamy uniwersalną prawdę. Uwaga skoncentrowana na wyspie intensyfikuje nasze zrozumienie dokonanego przez nich wyboru, a izolacja grupy buduje dramatyczne napięcie opery.

Z Damianem Crudenem, reżyserem opery „Guru" L. Petitgirarda w Operze Na Zamku o problemie sekt, manipulacji drugim człowiekiem, uniwersalności przekazu dzieła, o koncepcji reżyserskiej oraz o tym, dlaczego jedna z artystek... nie śpiewa. – rozmawia Magdalena Jagiełło-Kmieciak.

Magdalena Jagiełło-Kmieciak: Czy wierzy Pan w siłę opery? W jej wpływ na ludzi i możliwość zmiany sposobu myślenia?

Damian Cruden: Teatr – opera, balet czy dramat – to potężne medium. Opowiadanie historii na żywo wymaga aktywnego udziału publiczności. Musi ona wyobrazić sobie opowiadaną w sposób abstrakcyjny historię tak, jak gdyby działa się ona naprawdę. Aktywna rola w procesie opowiadania historii pozwala im zajrzeć do światów, do których mogliby nigdy nie dotrzeć, i identyfikować się z ludźmi, których mogliby nigdy nie poznać. Jeśli mamy znaleźć związek z nieznajomymi i ich podobieństwa do nas, musimy znaleźć sposób na znalezienie w sobie zdolności do akceptacji innych. Przekonany jestem, że to wyobraźnia otwiera drzwi do empatii, a teatr to cudowne miejsce na rozbudzenie naszej wyobraźni, a tym samym empatii wobec innych. Muzyka to coś wielce abstrakcyjnego, a opera wymaga od publiczności całkowitego w niej zanurzenia. To, że muzyka prowadzi nas emocjonalnie przez opowieść sprawia, iż ma ona ogromny wpływ na ludzką kondycję.

Poza formą spektaklu musimy wybrać opowiadaną historię. Wielka literatura może zmienić sposób, w jaki rozumiemy świat i otworzyć nasze umysły na koncepcje kwestionujące nasze utarte przekonania. Przedstawienie naszego własnego życia w lustrze, a jednocześnie snucie opowieści to jeden z elementów spajających społeczeństwo. Teatr, kultura i sztuka stanowią istotną część definiowania jednostki w odniesieniu do społeczeństwa. To wspólne doświadczanie teatru zachęca nas do uwzględnienia możliwości odmiennych form istnienia.

Dlaczego wybrał Pan operę "Guru"? Czy to istotny temat w obecnych czasach, w naszej rzeczywistości?

Laurent, z którym znam się od kilku lat, zaproponował, abym wyreżyserował "Guru". To moja pierwsza opera. Reżyserowałem musicale, proste produkcje teatralne i ogromne przedstawienia plenerowe w różnych teatrach i różnych miejscach w Wielkiej Brytanii, Europie, Japonii i Ameryce. Ekscytującym jest fakt, iż to światowa premiera, a ja czuję się uprzywilejowany, że mogę pracować z Laurentem i Operą na Zamku przy tak ekscytującym projekcie. Temat jest dla mnie fascynujący. Dlaczego ludzie decydują się słyszeć tylko jeden głos? Dlaczego mają obsesję jednostki i ograniczoną wizję powodów istnienia? We współczesnym świecie na ludziach ciąży ogromna presja, często mamy poczucie, że celu istnienia nie da się pojąć. Dlaczego jest tyle cierpienia? Dlaczego istnieje ubóstwo, przemoc i nierówność? Widzimy tak wiele niesprawiedliwości, a jednak uznajemy, że faktyczna naprawa stanu rzeczy jest niemożliwa. W takim świecie nieuniknione jest, że prosta opowieść oferująca proste rozwiązania i lepszy sposób na życie jest w stanie przyciągnąć wrażliwych, przygnębionych lub zagubionych. To, że niewielu z nas doświadcza tego w sposób, w jaki doświadczają tego uczniowie w "Guru" jest oczywiste. Często jednak chętnie podążamy w życiu za prostą i jednowątkową opowieścią, jeśli obieca się nam łatwe rozwiązania tu i teraz. Jeśli ktoś nam powie, że nie ma potrzeby zmieniać zachowania, ponieważ zmiana klimatu to kłamstwo, z łatwością zaakceptujemy tę opowieść, bo takiej chcemy słuchać. Oferuje nam ona komfort życia, nie musimy się zmieniać. Dlatego pomimo wyjątkowego charakteru tej opowieści uważam, że jest to lekcja dla nas wszystkich. Musimy kwestionować tych, którzy opowiadają nam proste historie, pozwalające nam uciec od naszych zobowiązań wobec innych i planety, na której żyjemy, a która do nas jednak nie należy.

Czy Pana również dotknęło, zszokowało to, co wydarzyło się w Gujanie? Samobójstwo 900 osób, zabite dzieci...

Tak. Jasne jest, że wiele z tych tragicznych zdarzeń dotknęło osób niewinnych, ogarniętych szaleństwem ich uczestników i autorów tak ogromnych kłamstw. Dziecko w "Guru" reprezentuje wszystkich niewinnych, którym nie dano prawa głosu w sprawie ich ostatecznego losu.

Czy spotkał Pan choć jedną osobę, która należała do sekty? Czy skorzystał Pan z jej doświadczeń?

Nie, nie spotkałem nikogo, kto byłby z sektą bezpośrednio związany. Znam jednak osoby, których krewni należeli do sekty religijnej. Nie skończyło się niczyją śmiercią, wszyscy jednak wyprowadzili się z miasta, od rodzin i znajomych, musieli zacząć życie od nowa. Niektórzy mieli i nadal miewają problemy natury psychicznej, wynikające z zaangażowania w działania sekty.

Naprawdę powinniśmy obawiać się sekt?

Tak, uważam, że powinniśmy się ich obawiać. Nie dlatego, że stanowią dla cywilizacji zagrożenie, ale ponieważ stanowią wyraz głębokiej i niepokojącej wady ludzkiej natury. To, że każdy może twierdzić, iż wie, dlaczego istniejemy, jest moim zdaniem śmieszne. Tyle powodów istnienia, ilu ludzi. Przerażające jest to, że wiele osób nie stara się poznać prawdziwych powodów własnego istnienia, wybierając ideę, którą łatwo obalić.

Trudno jest przygotować spektakl o sektach, "praniu mózgów"?

To ekscytujące wyzwanie i choć sposób prowadzenia historii jest w pewien sposób skomplikowany, zachęcają mnie umiejętności i entuzjazm tych, z którymi współpracuję. Wierzę, że zbiorowa kreatywność zespołu sprawi, iż będzie to proces przyjemny, a przyjęte przez nas rozwiązania zaangażują w spektakl publiczność.

To prawdziwe wyzwanie – mówić o czymś nieznanym, czymś dziejącym się gdzieś indziej, daleko od nas.... Dla wielu osób taka opowieść brzmi jak bajka.

W pewnym sensie jest to bajka. Wszystkie bajki mają jednak cel. Ostrzegają nas o naszej wrażliwości i tendencji do oszukiwania samego siebie. Bajki ostrzegają nas przed konsekwencjami zejścia z właściwej drogi i zawierzenia obietnicom "złego wilka".

Co jest tak fascynującego w libretcie Xaviera Maurela? Nie miał Pan żadnych wątpliwości przed przystąpieniem do pracy?

Nie, nie miałem żadnych wątpliwości, jeśli chodzi o język utworu. Dla mnie jest on dobitny, a jednocześnie pełny mądrości. Kocham powtórzenia, które w teatrze dramatycznym nigdy nie są tak wyraźne, jak w operze. Koncepcja, iż morze zbliża ich do lepszego życia, że ze względu na pobyt na wyspie to morze chroni ich przed złem "normalnego" świata i zabierze ich do doskonałości nowej przyszłości jest wspaniałą metaforą izolacji ich umysłów.

A co Pana urzekło w muzyce?

Muzyka jest potężna, czytelna, bardzo dokładnie przedstawia emocjonalną podróż. Rozwój bohaterów podróży i struktura tej podróży są zniewalające. Od samego początku nie pozwala nawet na chwilę nieuwagi. Odzwierciedla życiodajną i zabójczą moc morza, krajobraz wyspy, nadzieję, ból i cierpienie uczniów.

Czy chce Pan skoncentrować się na sektach, czy też przedstawić problem szerzej, w wielu aspektach? Na scenie widzimy Guru, jego adeptów. Jedynie działalność sekty.

Zachowując szczególny charakter opowieści, pozwolimy innym ocenić, w jaki sposób odzwierciedla ona szerszy świat. To dzięki szczególnemu jej charakterowi dostrzegamy uniwersalną prawdę. Uwaga skoncentrowana na wyspie intensyfikuje nasze zrozumienie dokonanego przez nich wyboru, a izolacja grupy buduje dramatyczne napięcie opery. Widzimy nowych uczniów i ich przybycie, poprzedzające ich przyjęcie do sekty, co daje nam poczucie ich odrzucenia i porzucenia przez świat.

Walka między Guru a Marie jest bardzo istotna, stanowi główną oś opery. Porozmawiajmy zatem o tym. Kobieta nie śpiewa...

Relacja Guru i Marie jest złożona. Wydają się znać z przeszłości, nie jest jednak jasne, czy to prawda, czy też znają się na płaszczyźnie nieco bardziej mistycznej. Nie rozpoznają się. Marie ma ujawnić kłamstwo, jakim jest Guru i jego sekta. Guru nie postrzega już sekty jako kłamstwa; zaczął w nie wierzyć. Według niego przybycie Marie to ostateczny test jego osoby, przywództwa i przekonań, wita więc ją stosownie do okoliczności, coś go do niej przyciąga. Faktycznie okazuje się, że i uczniowie postrzegają ją jako wyzwanie rzucone Guru i nic, co powie nie zawróci ich z raz obranej drogi. Atak Guru na Marie to wyraz dążenia do jej kontroli i podporządkowania przez gwałt. Postrzega ją jako istotę wyższą niż uczniowie, a dążenie do gwałtu wynika z potrzeby podporządkowania sobie jej ducha. To, iż Marie nie śpiewa ma kluczowe znaczenie dla struktury tej opery. Wyróżnia ją, podkreśla jej odmienność od pozostałych. Nie jest powiedziane, że nie jest w stanie śpiewać; po prostu decyduje się nie śpiewać i nie dołączać do innych.

Co chciałby Pan „wydobyć" od artystów? Co powinni zaprezentować publiczności?

Jako artyści, wszyscy musimy szukać prawdy naszej opowieści. Kwestionować przyczyny postępowania postaci, postrzegać ich wszystkich jako jednostki. Nawet jeśli uczniowie wydają się stanowić jedność, to w rzeczywistości każdy z nich jest odmienną jednostką. Naszym zadaniem nie jest ocena postaci, które tworzymy, a przedstawienie ich w sposób jak najbliższy prawdy, w sposób pozwalający na to, by pokochać je za to, kim są. Opowieść pozwoli publiczności zdecydować, czy są to osoby dobre, czy złe.

Jakimi metodami chciałby Pan przedstawić problem codziennej, mentalnej manipulacji?

Ważne, byśmy dostrzegli, w jaki sposób grupę zwieść mogą jednostki, i w jaki sposób chęć przynależności do większej grupy nie pozwala dostrzec wmawianego jej kłamstwa. Presja na dostosowanie w połączeniu z potrzebą przynależności to potężna siła osób tracących z oczu prawdę lub nieznających prawdy. Chcemy pasować, nie chcemy się wyróżniać. Początkowo Guru wyróżnia jednego z uczniów. Wyraźnie daje do zrozumienia, że przeszedł już na drugą stronę, wyróżnia go; jego wrażliwość jest ogromna, a na tym przykładzie jasno widzimy, w jaki sposób Guru manipuluje wszystkimi.

Praca z aktorami w operze i poruszanie aktualnych problemów mogą być trudniejsze dla reżysera niż praca przy operze „Traviata" czy "Carmen". Nie mamy czasowego dystansu.

Myślę, że niezależnie od historii, wyzwaniem jest jak najlepszy sposób jej opowiedzenia. W operze opowiadać można współczesne historie, nie można jednak zapominać, że i „Carmen" kiedyś była aktualna i współczesna. Bez nowych dzieł nie jesteśmy w stanie pozostawić przyszłym pokoleniom spuścizny, nad którą będą mogły pracować i którą ponownie będą mogły opowiadać. Możemy mieć tylko nadzieję, że dzięki przyszłym "odtworzeniom" zdołamy zrozumieć, że stojące przed nami problemy są aktualne niezależnie od czasów... Być może zmieniają się drobne szczegóły, ale podstawowe ludzkie problemy pozostają takie same.

To dzieło jest jak wielka niewiadoma. Reżyseruje Pan tę operę jako pierwszy na świecie. Nie obawia się Pan?

Nie, jestem podekscytowany i zaszczycony, że mogę w tym uczestniczyć. W przeszłości wyreżyserowałem już wiele światowych premier dramatycznych i zawsze cieszyło mnie odkrywanie towarzyszące pierwszej produkcji. Oczywiście z zainteresowaniem śledzić będę, w jaki sposób na dzieło zareaguje publiczność; wszystko to daje ogromną radość.

Jaki jest Pana pomysł na ten spektakl? Na scenografię, kostiumy?

Świat zaprojektowany przez Jerome'a Bourdina (scenograf – dop. MJK) jest wytworem wyobraźni Guru. Towarzyszy mu poczucie istnienia już od jakiegoś czasu; sekta czeka już na chwilę przejścia do następnego etapu podróży. Jerome Bourdin stworzył świat o architektonicznej jakości, który jednak powoli ulega zniszczeniu; dotyczy to również kostiumów. Obecne jest również poczucie otaczającej wody.

Czy będzie to bolesna lekcja, powinniśmy się czegoś nauczyć? Co chciałby Pan dostrzec w oczach publiczności?

Będzie to dla publiczności wyzwanie. Może nawet w pewien sposób szokujące. Mam nadzieję na pełne zaangażowanie publiczności w historię i jej zainteresowanie zrozumieniem wyborów dokonywanych przez bohaterów, na ich współczucie dla bohaterów i zdolność dostrzeżenia ewentualności lub faktu zaślepienia kłamstwem łatwym do akceptacji ze względu na to, co im oferuje. Jeśli stawka będzie wystarczająco wysoka, a napięcie dramatu odpowiednio wysokie, to uważam, że utwór przykuje uwagę publiczności.

Czy według Pana "Guru" stanie się operą o uniwersalnym przesłaniu?

Ze względu na swój wyjątkowy charakter, opera "Guru" musi dać publiczności możliwość dostrzeżenia uniwersalnego dla nas wszystkich aspektu natury. Być może nie podążamy za Guru i nie należymy do sekty, ale wszyscy decydujemy, czy stawić czoła niesprawiedliwości i egoizmowi, czy też przejść na drugą stronę ulicy, co w takim momencie jest najłatwiejsze. Jeśli z opowieści o Guru wyjdziemy z głębszym zrozumieniem tego, kim jesteśmy jako jednostki, jakie są nasze wady i zalety, być może uda się nam zmienić coś na lepsze, nawet jeśli w niewielkim zakresie.

Jak Pan sądzi, czy ta opera odniesie sukces?

Mam nadzieję, że tak!

___

Damian Cruden - od dwudziestu lat pełni funkcję dyrektora artystycznego w York Theatre Royal. W latach 1982–1986 zdobywał wykształcenie w Royal Academy of Music and Drama. Jest reżyserem wielu przedstawień, w tym: Hymn To Love, Robin Hood: The Arrow Of Destiny, In God's Own Country (Dresden), Murder, Margaret & Me, Sherlock Holmes: Pies Baskerville'ów, Powrót do Brideshead, In Fog and Falling Snow, Przygoda przyjeżdża pociągiem (York, nagroda London Olivier 2014, oraz Toronto), The Restoration of Nell Gwyn, Seans, Legenda króla Artura, The Guinea Pig Club, misteria The York Mystery Plays 2012, Flip i Flap, Forty Years On, Piotruś Pan, Moja rodzina i inne zwierzęta, Zabić drozda, Up the Duff, The Homecoming, The White Crow (Eichmann w Jeruzalem), Śmierć komiwojażera, Patient No. 1, Enjoy, Bouncers 2007 Remix, The Dumb Waiter, Żółw i Zając (w Yorku i Japonii), Pygmalion, Broken Glass, Wojny domowe, Hay Fever, Makbet, Obłok w spodniach, Orkiestra, Caitlin, Smak miodu, Habeas Corpus, Up'n'Under, Frankenstein, Czego nie widać/Poza sceną, Krwiożercza roślina, Otello, Bliżej, W kleszczach lęku. Wspólnie z Brewickiem Kallerem był odpowiedzialny za reżyserię ostatnich dwudziestu pantomim wystawionych na deskach York Theatre Royal. Przed objęciem stanowiska w Yorku Damian Cruden pracował dla różnych teatrów w regionie jako niezależny reżyser. Na początku lat 90. był etatowym reżyserem w Hull Truck Theatre, a jeszcze wcześniej pełnił funkcję współdyrektora artystycznego w Liverpool Everyman Youth Theatre. Pracował dla teatru Tron i grupy teatralnej TAG w Szkocji, a także był opiekunem Scottish Youth Theatre.



Magdalena Jagiełło-Kmieciak
Opera na Zamku
20 września 2018
Spektakle
Guru
Portrety
Damian Cruden