Wzruszenia uniwersalne, wzruszenia przeszywając

Drugiego dnia 59. Kaliskich Spotkań Teatralnych mieliśmy okazję zobaczyć propozycję gospodarza wydarzenia, Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. "Kamień i popioły" w reżyserii Michała Grzybowskiego, dramat, historia miłosna, opowieść o wściekłości i przemocy to inscenizacja trudna dla aktora.

Przez ponad godzinę trwania spektaklu pozostaje on cały czas na widoku, bez możliwości skrycia się za elementem scenografii, w tym przypadku więcej niż lapidarnej - stanowi nią jedynie podwyższenie z prostokątnym kubikiem grobu pośrodku. To tutaj Michał Wierzbicki jako Clermont usilnie próbuje żyć dalej po tragicznej śmierci żony i pozostać dobrym ojcem dla córki, Pascale (Aleksandra Pałka). Skrzywdzony, cyniczny, nazwany Kamieniarzem, ustawicznie odrzuca zaloty Shirley (Agnieszka Dulęba-Kasza), która próbuje się do niego zbliżyć. Na oziębłość mężczyzny nie narzeka Jajco, który wolałby, by przyjaciółka nie angażowała się w związek i pozostała liderem ich paczki. Akcja rozgrywa się nie na scenie, a w głowach czterech postaci i ich opowieściach, monologach.

Skąd pomysł na wystawienie w Kaliszu dramatu osadzonego w realiach dalekiej Kanady? - zapytał na spotkaniu z artystami Paweł Domagała, autor bloga festiwalowego Cząstki Aktora. Bo to historia uniwersalna - odpowiedzieli - głęboko emocjonalna. "Kamień i popioły" faktycznie takie są, bo te same wydarzenia, które rozegrały się w pachnących kanadyjskich lasach przy podrygach muzyki country mogłyby zdarzyć się i u nas, w Polsce. Czy to sekwoje, czy brzozy, Pascale czy Paulina, Clermont czy Krzysztof, ból po utracie bliskich, tęsknota za przeszłością lub próby posklejania samego siebie ze szczątków, które jeszcze pozostały - są zawsze zbliżone, równie dotkliwe, transgraniczne.

Refleksyjny nastrój nie zakończył się na pierwszym spektaklu. Niedługo potem bowiem, przy dzikich, gotujących krew dźwiękach gitary elektrycznej czy świdrujących uszy wrzaskach głównej bohaterki próbującej uciec przed nieuchronnym małżeństwem z nieokrzesanym Litwinem, kaliscy widzowie obejrzeli "Śmierć białej pończochy" Teatru Wybrzeże w Gdańsku, w reżyserii Adama Orzechowskiego. Sama soczysta gra aktorska, szczególnie charyzmatycznej Magdaleny Gorzelańczyk w roli Jadwigi wystarczyłaby tutaj, żeby zobrazować rozdzierające nieszczęście gwałconej dziewczynki oraz całą machinę społeczno-polityczną, która do niego doprowadziła - zagrożenia krzyżackiego (Jakub Mróz jako wydelikatniały Niemiec), zbliżającej się unii z Litwą i małżeństwa polskiej królowej z Jagiełłą (Krzysztof Matuszewski wraz ze swoją barbarzyńską, pełną testosteronu świtą: Maciejem Konopińskim, Grzegorzem Otrębskim, Marcinem Miodkiem i Piotrem Witkowskim), Matki (Dorota Androsz) zapewniającej o obowiązkach ówczesnych kobiet oraz roli katolickiego Biskupa - Roberta Ninkiewicza. Wszystkiemu przyglądała się Agata Woźnicka, spektakularnie wyśpiewując swoje partie. Na grze aktorskiej jednak tu nie poprzestano i zarówno scenografia (grudy ziemi osiadające na ciałach ludzkich, cięta piłą mechaniczną sklejka, plastyczny prostopadłościan sali tronowej), jak i kostiumy i rekwizyty (ogromny krzyż ze sznurem futurystycznych lampek, biały lateks na uprzedmiotawianej królowej, pokryte futrem torsy Litwinów) robiły wrażenie, jednocześnie znakomicie współgrając ze sobą i tworząc przejmujący, a jednocześnie zawadiacki obraz historii Polski w technikolorze.

Po przedstawieniach odbyły się spotkania z reżyserami i aktorami obu spektakli oraz koncert zespołu Tomek&Przyjaciele w Klubie Festiwalowym. Następnego dnia, w poniedziałek zobaczymy "Curko moja ogłoś to" Teatru Zamiast w Łodzi (reż. Magdalena Drab) oraz Cząstki Kobiety (reż. Kornel Mundruczó) TR Warszawa.



Magdalena Nawrocka
Dziennik Teatralny Kalisz
13 maja 2019
Spektakle
Kamień i popioły