Z igły widły
W pewnym bardzo przeciętnym bloku, na przeciętnym osiedlu, w zwyczajnej dzielnicy miasta harmonię spokojnego bytowania mieszkańców zaburzył z pozoru nieistotny incydent. Bo przecież napis w windzie to naprawdę błahy powód do jakiegokolwiek rodzaju rozterek emocjonalnych. A jednak. Wulgarny napis wyryty w ścianie windy, adresowany do pana Lebruna, nowego mieszkańca tegoż bloku, stał się ruchem skrzydeł motyla z teorii chaosu, napędzającym całą machinę, doprowadzającego do ogromnego tornada.Sztuka Géralda Sibleyrasa pt. „Napis” to dosyć oryginalnie skonstruowany spektakl. Obraźliwy napis staje się dla Lebruna zniewagą, na którą reaguje z nadwrażliwością neurotyka. Spędza to sen z jego powiek, wpływa na ambicje, obraża honor. Tym samym Lebrun wkracza w prywatność sąsiadów. Nachodzi ich i zwierza się ze swojego problemu. Przecież to wcale nie obchodzi młodego małżeństwa, zresztą, nie mieszają się w sprawy innych – to ich żelazna zasada. A Lebruna ciągle męczy ów napis… Jest właściwie ofiarą własnej nadwrażliwości. Nikogo ten napis nie obchodzi, nikt na niego nie patrzy, ale neurotyczny Francuz nie wytrzymuje psychicznie, meczy się sam ze sobą. Nie daje żyć swojej żonie, potem sąsiadom. Jego skoncentrowanie na sobie jest denerwujące i odbija się na jego wizerunku. W toku spektaklui, po licznych różnicach zdań, kłótniach Lebruna z sąsiadami i żoną, zdajemy sobie sprawę, że napis w windzie to nic innego jak prawda! Robienie z igły wideł u Sibleyrasa jest kapitalnym zjawiskiem. Dramat sam w sobie jest zgrabny, lekki i zabawny. Odbiorca jest mile zaskoczony niespodziankami, jakimi autor go karmi. Akcja w „Napisie” jest podobna do labiryntu, co jest bardzo dobrze widoczne podczas parapetówki, kiedy to główny bohater tak mota się w dyskusji z sąsiadami, że za każdym razem podpada im. Za każdym też razem jest mu coraz trudniej wycofać się ze ślepego zaułku. Chociaż widz wie, że Lebrun jest porządnym człowiekiem, który ma pewne zasady i bywa despotyczny, bohaterowie „Napisu” stawiają go w takim świetle, że widać tylko jego wady, które jeszcze do wszystkiego zostają wyolbrzymione. Tak więc Lebrun staje się na końcu w ich oczach rasistą, faszystą, a do tego człowiekiem, który „wypadł z obiegu”. Humor tegoż spektaklu jest wyjątkowo irracjonalny. Nagminne popadanie ze skrajności w skrajność sąsiadów sprowadza sztukę do absurdu. Wiernym konwencji dramatu Sibleyrasa był reżyser Piotr Urbaniak. Nie zgrzeszył oryginalnością, a szkoda. Akcję dramatu osadził w nowoczesnym bloku z ogromnymi oknami. Wystroje mieszkań były modne, postawiono na skromność, praktyczność i wygodę. Jednak, chociaż scenografia była bardzo dobrze dobrana do okoliczności, raziły przedłużające się przerwy w antraktach, podczas których zmieniano wystrój na scenie. Fakt faktem, że wytrącało to widza z konwencji, przez co czul się zbity z tropu. Było to nieco dekoncentrujące i burzące jedność przedstawienia. Do tego stopnia, że widzowie byli poirytowany sytuacją. Z drugiej natomiast strony należy się odrobina wyrozumiałości, bowiem to dopiero premiera. Teatr Bagatela w Krakowie Gerald Sibleyras Przekład Barbara Grzegorzewska "Napis" L'inscription Reżyseria Piotr Urbaniak Scenografia Aleksander Janicki Muzyka Michał Woźniak Występują: Pan Lebrun -Marcin Sianko Pani Lebrun - Paulina Napora/ Magdalena Walach Pani Bouvier - Małgorzata Piskorz Pan Bouvier - Przemysław Redkowski Pani Chaolley - Aleksandra Godlewska Pan Cholley - Adam Szarek/ Marcek Wiercichowski Inspicjent/ Sufler Joanna Jaworska Premiera: 4 kwietnia 2008 r.
Aleksandra Pyrkosz
Dziennik Teatralny Kraków
7 kwietnia 2008