Z musicalem w Nowy Rok

Dla każdego coś miłego - tak krótko podsumować można "Koncert Sylwestrowy na bis", czyli karnawałową produkcję Teatru Muzycznego w Gdyni, tradycyjnie już przygotowywaną na wieczór sylwestrowy i prezentowaną później na Dużej Scenie tego teatru w styczniu. Artyści Muzycznego efektownie weszli w 2016 rok.

"Koncerty Sylwestrowe" od lat przygotowywane są według formuły zapoczątkowanej przez poprzedniego dyrektora Teatru Muzycznego, Macieja Korwina, kontynuowanej przez ich obecnego reżysera Bernarda Szyca. Składają się z dwóch części, zróżnicowanych artystycznie (przeważnie jedna ma bardziej charakter komediowy, druga jest formą typowej gali koncertowej z konferansjerem lub parą konferansjerów), służących za pretekst do wydobycia niepowtarzalnej musicalowej energii i ukazania potencjału niemal całego zespołu Teatru Muzycznego w Gdyni. W produkcjach sylwestrowych bierze bowiem udział Orkiestra Muzyczna pod wodzą Dariusza Różankiewicza, aktorzy i tancerze teatru, których razem jest około 100 na scenie Teatru Muzycznego podczas każdego z tych okolicznościowych występów.

Tym razem w pierwszej części wieczoru podziwialiśmy właściwie ciąg dalszy ubiegłorocznych "przygód" producentów z Hollywood - Goldwyna (Tomasz Fogiel) i Mayera (Marek Sadowski), którzy ponownie przyjechali do Gdyni prosto z Broadwayu. Tym razem udali się na poszukiwania utalentowanych artystów i wraz z dyrektorem teatru (w tej roli Marek Richter upozowany na dyrektora Muzycznego, Igora Michalskiego) wybierają się do telewizji, by zobaczyć rozmaite castingi, bo teraz "wszyscy" pracują przecież w telewizji (to oczywiście również aluzja do licznych zobowiązań artystów Muzycznego, od lat obecnych w różnych programach rozrywkowych i serialach).

W ten sposób "trafiamy" na plany rozmaitych talent show, których nazwy bez trudu skojarzyć można z popularnymi programami różnych stacji. Poznamy więc uczestników "Taka twarz brzmi znajomo", "Hot Model", "The Głojs of Poland", "Taniec z Gwizdami", "Ma Talent", "Rolnik Pora Żony", "Taka to Melodia" czy "Zgadujące Fortepiany". Jak same nazwy wskazują, ironiczne nawiązania do znanych formatów telewizyjnych przeprowadzono z przymrużeniem oka, z wyczuciem i bez specjalnych złośliwości. Zaś parodiowani prowadzący czy jurorzy poszczególnych programów bywają niekiedy zabawniejsi niż w oryginale.

Oprócz parodii telewizyjnych, znaleziono też miejsce na liczne nawiązania do obecnej sytuacji politycznej - m.in. afery podsłuchowej, kwestii Trybunału Konstytucyjnego czy protestów przeciwko obrazie moralności i w obronie jedynych słusznych wartości. Cała pierwsza część spektaklu rozgrywa się w wartkim tempie, bez dłużyzn czy momentów przegadanych. Po przerwie następuje drastyczna zmiana charakteru wieczoru w tradycyjną galę koncertową, prowadzoną wzorem lat poprzednich przez Aleksego Perskiego i Annę Urbanowską. Na szczęście tym razem zrezygnowano z nieświeżych żartów serwowanych przez aktorów w poprzednich latach. Jednak sztywna konferansjerka stanowi ostry kontrast w stosunku do całego pierwszego aktu.

Najważniejsi podczas wieczorów koncertowych są jednak sami artyści Teatru Muzycznego, którzy jak zwykle w takich okolicznościach doskonale sobie radzą. Katarzyna Wojasińska na scenie prezentuje się nie gorzej niż Cleo w słynnym "My Słowianie", zaś choreografię Michała Cyrana śmiało mogliby "pożyczyć" producenci słynnego, sparodiowanego podczas tego występu teledysku do wspomnianej piosenki Donatana i Cleo. Katarzyna Kurdej błyszczy podczas wykonania Lambady, którą (pomimo śpiewania) tańczy lepiej niż cały zespół tancerek Muzycznego. Dużo lepiej od Ricky'ego Martina tańczy również Tomasz Bacajewski podczas żywiołowego "Livin' La vida Loca", a pięknym wokalem w trakcie "Sway" Deana Martina popisuje się Agnieszka Król-Karecka. Karolina Trębacz słynną "To nie ja byłam Ewą" z repertuaru Edyty Górniak interpretuje po swojemu, przypominając o swoich imponujących możliwościach wokalnych.

Cały drugi akt muzycznie w dużej mierze związany jest z bieżącymi i przyszłymi produkcjami Teatru Muzycznego. Rozbrzmiał m.in. "Jazz Babariba" w wykonaniu jednej z najciekawszych artystek Muzycznego - Katarzyny Kurdej. Zaś "Bal wszystkich świętych" z repertuaru Budki Suflera (rzekome nawiązanie do premiery "Kumernis, czyli o tym jak świętej panience broda rosła") znacznie lepiej od Krzysztofa Cugowskiego wykonał Andrzej Śledź. Natomiast "Gdzie jesteś Mały Książę" w ciekawym wokalnie (zasługa Marioli Kurnickiej) i tanecznym układzie (tańczą Marta Śrama, Stavros Pittas wraz z zespołem baletu Teatru Muzycznego) przypomniał raczej o poprzedniej, tanecznej produkcji "Małego Księcia" w Muzycznym niż o niedawnej premierze "Mały Książę. Końcówka".

Z kolei bardzo efektowna piosenka "Belle" w wykonaniu Artura Guzy (to jeden z najbardziej niedocenianych artystów Muzycznego, który od dawna zasługuje na dużą rolę), Tomasza Więcka i Macieja Podgórzaka z udziałem artystki Akrobatycznego Teatru Tańca Mira Art, z pewnością zaostrzyła apetyty na wrześniową premierę Teatru Muzycznego - "Notre Dame de Paris". Rozbrzmiał też sztandarowy utwór koncertów Muzycznego - "Burlesque" w świetnym wykonaniu zespołu Muzycznego i z nie mniej efektownym wokalem Magdaleny Smuk. Aktorzy Muzycznego bardzo dobrze a capella wykonali także "In the mood" Glenna Millera. Na finał koncertu przygotowano energetyczny i bardzo efektowny przebój Glorii Gaynor - "I will survive" w wykonaniu Karoliny Merdy i całego zespołu Muzycznego. Nie zabrakło również "sylwestrowych" fajerwerków i owacji na stojąco.

Jedynym zgrzytem pozostaje utwór okolicznościowy, przygotowany z okazji 90. rocznicy przyznania Gdyni praw miejskich - "Gdynia '90", który okazał się pozbawioną rozmachu i finezji szkolną akademią ku czci, z nachalnie manifestacyjnym promowaniem przywiązania do Arki Gdynia.

Niemniej, tegoroczny "Koncert Sylwestrowy" Muzycznego to kolejna udana składanka koncertowa, pozwalająca podziwiać na scenie talenty, energię i możliwości zespołu Teatru Muzycznego w Gdyni, co w samo w sobie jest gwarancją dobrej zabawy. Tym razem doszła do tego sprawna reżyseria, zgrabny scenariusz i efektowna ściana ledowa, którą Muzyczny chwali się także podczas Koncertu Sylwestrowego. Mam jednak nadzieję, że "ledy" nie zastąpią prawdziwych scenografii w Muzycznym (bolesnym przykładem do czego może to prowadzić jest porażająca kiczem oprawa wizualna utworu "Spadam stąd" z musicalu "Ghost", śpiewanego przez Martę Smuk). Bez wątpienia warto wkroczyć w 2016 rok wraz z artystami Muzycznego.



Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
5 stycznia 2016