Zachwyty ze smartfonem w tle

Nowa odsłona opery Karola Szymanowskiego i Jarosława Iwaszkiewicza w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Rozpoczynamy sennym koszmarem Króla. Projekcja video w której czarno-białe oraz negatywowe obrazy ukazują burzę, trawę i wielkiego białego węża pełznącego w nam jeszcze nieznane.

Mroczny początek budzi niepokój i przerażenie. Kulminacja wywołuje dreszcz, wąż wpełza na siedzącą, śpiącą postać w prost do jej ust. Koszmar się kończy, budzi się przerażony, zalękniony Król Roger. Czy sen się skończył, czy jest proroctwem nadchodzących wydarzeń? Pojawiają się chóralne śpiewy oraz dostojnicy państwowi. Królestwo nawiedził przedziwny Pasterz, który budzi zamęt, niepokój, ale też zachwyt. Jedni chcą, aby go stracić bezlitośnie, inni, a w tym także Królowa Roksana są ciekawi przybysza i domagają się, aby Król go wysłuchał. Władca decyduje o przywołaniu Pasterza.

Jakież to moce spadły na to nieszczęsne królestwo? Cierpienie i lęk pod płaszczem wolności i uciech. Co jest prawdą, a co snem? Co rzeczywistością, a marą? Czy ta współczesna wizja "Króla Rogera" bardziej odpowiada naszym realiom? Czy w jakimś sensie jest odniesieniem się do naszych czasów, czy też wyłącznie zabiegiem artystycznym wykorzystującym współcześnie dostępne nam techniki?

Twórcy obecnej wizji "Króla Rogera" zdecydowali umieścić go w nowoczesnym wnętrzu. Dostojnicy Państwowi zbierają się przy wielkim, białym, okrągłym konferencyjnym stole. Prywatne pokoje króla to zaledwie lustro z toaletą. Wszystkie kostiumy utrzymane są w czerni i bieli. Kolory mają tu kluczowe znaczenie. Biel, czerń, czerwień. Dobro, zło, śmierć. Zastanawia sposób w jaki je przypisano do postaci, bawiąc się konwencjami do których jesteśmy przyzwyczajeni. Dlaczego Król nosi biel i czerń? Dlaczego Pasterz zawsze jest w bieli? Czy oznacza to, że jest dobry, czy jest to tylko zabawa, przewrotność, tak jak jego słodkie słowa, które okazują się mistyczną manipulacją.

Dla mnie rozdwojenia pomiędzy światem realnym i wirtualnym, towarzyszy nam w codzienności. Czy lękamy się go jak Roger, dostrzegając obłąkany wzrok innych, czy może sami podążamy ślepo za nowo przybyłym światem, który obiecuje nam rozkosze miłości i bezkresną wolność? Czy pod jej powłoką czai się zło, którego nie jesteśmy w stanie ani opanować, ani określić?

Nowoczesna, ascetyczna wizja reżysera Mariusza Trelińskiego spotyka się raczej z nieprzychylnym odbiorem. Mnie natomiast, nasuwa refleksję na temat aktualności opery Szymanowskiego i Iwaszkiewicza, którą napisali w niespokojnych dla Europy czasach. Zastanawiam się, czy niespokojne czasy dla Europy kiedykolwiek się skończyły. Osobiście jestem w stanie odnieść się do niepokoju autorów. Ataki terrorystyczne, o których co kilka tygodni rozbrzmiewają media nie napawają błogim spokojem. Nowe technologie pojawiają się jak grzyby po deszczu, ale myślę, że mają one tak samo wielu entuzjastów, jak i sceptyków. Może w nas także tkwi takie królestwo? Może także, jak Roger i Roksana, jednocześnie lękamy się i zachwycamy wirtualną rzeczywistością? Zachwycamy się pięknem lasu z nieodłącznym smartfonem w kieszeni?



Sara Gołębiowska
Dziennik Teatralny Warszawa
15 grudnia 2018
Spektakle
Król Roger