Zacząłem od koncepcji muzycznej

- Teatr jest po to, żeby na chwilę zapomnieć... Zwłaszcza, kiedy jest to teatr baletowy, w którym wszystko jest wyrażone tylko gestem, bez słów

Z Przemysławem Zychem kompozytorem, dyrygentem, autorem muzyki do baletu „Alicja w Krainie Czarów", którego premiera odbędzie się 4 czerwca 2022 roku w Operze Nova w Bydgoszczy. O balecie "Alicja w Krainie Czarów" oraz o muzycznych związkach z Bydgoszczą - rozmawia – Ilona Słojewska z Dziennika Teatralnego.

Ilona Słojewska: Światowa prapremiera pana kameralnej opery współczesnej „Poíesis" z librettem opartym na dramacie Zbigniewa Herberta „Rekonstrukcja poety" odbyła się podczas XX Bydgoskiego Festiwalu Operowego w Bydgoszczy w roku 2013 i spotkała się z bardzo gorącym przyjęciem widzów...

Przemysław Zych - Dziękuję, że wspomina pani ten utwór. Po tylu latach mam na tę operę inne spojrzenie, jednak pozostaje ono nadal bardzo żywe. Twórczość Zbigniewa Herberta jest z pewnością bardzo mi bliska, dająca do myślenia, inspirująca. Jerzy Wołosiuk zwrócił się do mnie z pomysłem, by napisać krótką jednoaktówkę. Szukając tekstów, instynktownie pomyślałem o Herbercie. Kiedyś bardzo często zaglądałem do niego. Miałem świadomość, że było kilka autorskich dramatów radiowych Herberta i jednym z nich była właśnie „Rekonstrukcja poety". Tekst mnie zainspirował ze względu na zawarte w nim pytania o funkcję i zadania artysty, a także o misję sztuki ogólnie. Wbrew przeszkodom, wbrew utracie wzroku Homer pozostaje twórcą, a w zasadzie dopiero wówczas staje się naprawdę artystą. Wyostrzenie zmysłów daje inne spojrzenie na świat i to ważne skupienie na wnętrzu, odrzucenie tego co zewnętrzne.

Lecz w tym utworze jest jeszcze wiele innych wątków. Oprócz samego zamysłu nad artystą, jego rolą i rolą jego sztuki, są też inne bardzo inspirujące wątki. Na przykład relacja z synem, z Żoną, która u Herberta jest rolą epizodyczną, a w mojej wersji rozszerzyłem ją o partie bez słów, która z jednej strony komentuje i przewiduje następstwo zdarzeń, ale też lamentuje nad losem Homera. Wykorzystałem również dwa z trzech wierszy Herberta, które umieścił w tej sztuce – Kamyk i Tamaryszek.

Tak jak u Herberta tak i w mojej operze utrata wzroku przez Homera jest momentem granicznym, zmienia więc narrację muzyczną. Całość kończę swego rodzaju pętlą muzyczną, która symbolizuje ciągłość procesu twórczego. Są pasaże sugerujące jakby on wciąż na nowo i stale przeżywał wartości tego wszystkiego, co go otacza. Temat tej opery pozostaje dla mnie żywy do dzisiaj.

Jest pan również obecny jako aranżer w koncertach sylwestrowych i noworocznych w Operze Nova w Bydgoszczy. Wystarczy przypomnieć instrumentację piosenki „Tell him" Davida Fostera i Waltera Afanasieffa w wykonaniu Katarzyny Nowak-Stańczyk oraz Doroty Sobczak czy utwór „The Conquest Of Paradise" Vangelisa w wykonaniu Chóru i Baletu Opery Nova. A także pana opracowanie w koncercie sylwestrowym w roku 2020 w wersji on-line z pana opracowaniem motywu „Main Title" Jerry'ego Goldsmitha z filmu „Nagi instynkt" z udziałem Christiny Rebeki Gibbs i Pawła Nowickiego. Nadały one tym utworom ciekawy wymiar.

- Współpraca z Operą Nova w Bydgoszczy układa się od wielu lat i ma ona bardzo miły charakter. Otrzymuję informacje zwrotne od dyrektora Macieja Figasa, a za jego pośrednictwem od członków orkiestry. Nie ukrywam, że w Operze pracuje kilku moich znajomych, między innymi znakomita solistka Dorota Sobczak. Miło mi usłyszeć, że orkiestra z przyjemnością sięga do moich aranży. Jest to bardzo miła wiadomość dla kompozytora .

W ciągu tylu lat współpracy, a trwa ona już od trzynastu lat, nagromadziło się sporo moich opracowań. Staram się niezbyt mocno naruszać pierwotną tkankę utworu. I tak też było w przypadku „Nagiego instynktu". Ten główny temat jest przesiąknięty estetyką neo-noir, erotyzmem, niepewnością. Tego typu utwory są w oryginale często wspomagane elektroniką, z czego rezygnuję znając możliwości doskonałego aparatu jakim jest orkiestra

Finałowe epizody koncertów noworocznych są szczególnie wymagające. I tutaj staram się spełnić oczekiwania dyrektora Macieja Figasa jako twórcy i kierownika artystycznego spektaklu. Z drugiej strony staram się też myśleć, jak odbierze to publiczność. Nasza współpraca trwa już od 2008 roku. Koncert sylwestrowy 2020/2021 ze względu na pandemiczne obostrzenia dostępny on-line na YouTube był dla mnie bardzo miłym podsumowaniem współpracy z Operą Nova i jednocześnie, mam nadzieję - dobrą prognozą na przyszłość. W tym przypadku, 13 –tka to szczęśliwa liczba.

- Jak wspomina pan ten muzyczny czas w Bydgoszczy?

- W tym czasie spotykałem się w Bydgoszczy z bardzo dużą życzliwością i wyrozumiałością, a to jest bardzo ważne w pracy twórczej. Zawsze mogę liczyć na wspaniałomyślność i cierpliwość ze strony dyrektora Macieja Figasa oraz Zespołu Opery Nova . Zważywszy, że pracuję na wielu rożnych polach, jestem m. in. również wykładowcą, co zajmuje sporo czasu, współpraca z Operą daje mi dużo satysfakcji.

Siedem lat temu skomponował pan muzykę do baletu Alicja w Krainie Czarów. Światowa prapremiera odbyła się w Operze na Zamku w Szczecinie. A w tym roku, w dniu 4 czerwca odbędzie się jej premiera w Operze Nova w inscenizacji i choreografii Roberta Bondary

- To dla mnie wielki zaszczyt, że wracam do bydgoskiej Opery Nova jako autor opery „Poíesis" i muzycznych opracowań. Wejście z autorskim utworem na afisz i do programu sezonu artystycznego to duże osiągnięcie. Udało mi się to już w Szczecinie – mój utwór utrzymywał się na afiszu Opery na Zamku kilka sezonów. Jest to dla mnie ważne, bo współcześnie jesteśmy niestety przyzwyczajeni do jednorazowości takich przedsięwzięć. Ale w przypadku Alicji w Krainie Czarów jestem szczęśliwy, że teraz Opera Nova podjęła decyzję o wystawieniu tego baletu.

Tak, muzykę napisałem siedem lat temu, i chciałbym podkreślić, że Jerzy Wołosiuk, jest moim serdecznym przyjacielem, z którym razem studiowałem w Warszawie. Jemu też zawdzięczam prawykonanie mojego utworu z zespołem muzyki współczesnej studentów z bydgoskiej Akademii Muzycznej, w której prowadził zajęcia.

Tak więc, związki z Bydgoszczą rzeczywiście istnieją, i jak sadzę właśnie przez Jerzego oraz Dorotę. Oni byli tym punktem początkowym i kiedy później Jerzy rozpoczął pracę w Szczecinie, po kilku latach poprosił mnie o skomponowanie muzyki do Alicji. Założeniem Jacka Tyskiego, który pracował nad librettem było stworzenie baletu dla dzieci, ale muzycznie nie mogło być to dzieło uproszczone. A więc było to również wyzwanie dla orkiestry. Cieszę się ze współpracy z tamtym Zespołem, ponieważ z wielką przyjemnością pracowałem razem z nim niedawno również jako dyrygent musicalu „My Fair Lady".

Premiera Alicji w Krainie Czarów wystawiona w Operze na Zamku w Szczecinie odbyła się w roku 2015 i jedynie w ostatnich sezonach na drodze stanęła pandemia. Wcześniej przedstawienia cieszyły się wielkim powodzeniem. Pamiętam, że kiedy po kilku latach, gdy chciałem przyjechać do Szczecina i ją obejrzeć, musiałem kupić bilety ze znacznym wyprzedzeniem. Współpraca z choreografem Jackiem Tyskim była bardzo miła i owocna , podobnie z ówczesnym kierownikiem szczecińskiego baletu Karolem Urbańskim, z którym do dziś się przyjaźnię.
To była dla mnie pierwsza praca tego typu – skomponować pełnowymiarowy spektakl, dwuaktowy. To jest już pełne dzieło i dlatego bardzo cenię tę współpracę. Teraz jest Opera Nova w Bydgoszczy, co mnie bardzo cieszy.

- Kilka słów o muzycznej koncepcji Alicji w Krainie Czarów. Od czego pan zaczął?

- W Szczecinie, mówiąc o komponowaniu tego dzieła, użyłem porównania, że – i tutaj proszę o dużą wyrozumiałość – jest to utwór testowany na moich dzieciach. Odtwarzałem poszczególne fragmenty na instrumencie, opowiadałem o konkretnych scenach. Dlatego Alicję zadedykowałem moim dzieciom, ponieważ one mnie inspirowały. Są moją wielką motywacją do wszelkich działań, a więzy rodzinne są dla mnie bardzo ważne.

Od czego zacząłem? Zacząłem od określonej koncepcji muzycznej, co nie jest niczym nowym. Muzyka jako element ilustracyjny istnieje od dawien dawna. Wykorzystałem technikę motywów przewodnich, znaną od czasów Wagnera, którą podejmuje np. John Williams w swojej muzyce filmowej. W „Gwiezdnych wojnach" od razu wiadomo, kiedy pojawia się ktoś z jasnej lub ciemnej strony mocy.

- W jaki sposób pracował pan nad motywami przewodnimi w Alicji w Krainie Czarów?

- Idea motywów przewodnich jest dla mnie takim muzycznym znakiem charakterystycznym. Znalazłem więc melodię, która jest symbolizuje delikatność Alicji, później odszukałem motywy poszczególnych postaci i one przewijają się odpowiednio w całej partyturze, kiedy te postaci są na scenie lub jeśli akcja się do nich odnosi. Więc taki to był pierwotny koncept tego spektaklu od strony muzycznej.

Ponadto są jeszcze po trosze symboliczne postaci, których nie chciałbym zdradzać za dużo. Jest w muzyce Alicji w Krainie Czarów kilka takich symboli, z jednej strony bardzo prostych i oczywistych. Czyli, na przykład w scenie z Kotem z Cheshire, jest fragment słynnej melodii: wlazł kotek na płotek, ale jest on tak ukryty, że do końca go nie słychać, aczkolwiek jest wyrazisty.

Z drugiej strony, chyba mogę już zdradzić po tylu latach, innym ważnym elementem był motyw pojawiający się w scenach Gąsienicy i Motyla. To jest melodia, która de facto jest kołysanką moich dzieci. Gąsienica-Motyl zyskuje zatem dla mnie znaczenie symboliczne.
W bydgoskiej wersji ta kołysanka, pojawiająca się w zakończeniu „na uspokojenie" całej akcji, zyskuje również nowe znaczenie odnoszące się do bardzo ważnej relacji głównej bohaterki.

Jak wyłaniały się te motywy?

- Jak wyłaniały się te motywy? To był pierwotny pomysł: motywy przewodnie i pewna narracja, dramaturgia w samej warstwie muzycznej, która pozwoli, że muzyka będzie bardzo obrazowa, a akcja czytelna. Mnie to cieszyło, bo potem spotykałem się po nagraniu przez szczecińską orkiestrę, z takimi opiniami, że słuchając tej muzyki nie trzeba oglądać tego, co dzieje się na scenie.
Bardzo mnie to cieszyło, że założenie motywów przewodnich sprawdziło się w taki sposób, podobnie jak i czysto dźwiękowa kolorystyka postaci.

Jakimi muzycznymi środkami charakteryzuje pan poszczególne postaci?

- Wszystkie postaci są w tym dziele ciekawe i wyraziste. Libretto Jacka Tyskiego opierało się na obydwu częściach Alicji, ale jednocześnie, też dosyć mocno czerpało z inspiracji filmu Tima Burtona.

Szczecińskie libretto miało swoje odniesienie do tych charakterystyk i dlatego też mogłem wizualizacje tych postaci odnaleźć zarówno w tym filmie, ale oczywiście też i w książce, którą doskonale znamy. Nie miałem trudności z opisaniem żadnej z postaci, ponieważ wszystkie były ciekawe i inspirujące. Są one bardzo kolorowe, jak np. Czerwona Królowa i jej złość oraz furia, które są bardzo inspirujące.

A w jaki sposób opisywał pan muzyką absurdalną logikę snu Alicji?

- Jest absurdalna logika snu, ale i absurdalne i momentami karykaturalne są postaci, które się pojawiają. Staram się rzeczywiście używać charakterystycznych instrumentów, charakterystycznych motywów. Czasami je pokazać jak w krzywym zwierciadle, stosując trochę glissanda, trochę technik współczesnych, takich trochę zabaw z dźwiękiem. Partytura jest napisana środkami tradycyjnymi, z elementami technik współczesnych, ale też i bardziej tych dwudziestowiecznych.

Mam już w moim katalogu, można powiedzieć, trochę takich prac muzycznych dla dzieci i to zawsze jest inspirujące. Takie z dziecięcej wyobraźni. Także tutaj muszę powiedzieć, że rzeczywiście środki te są rozmaite - od motywów czysto melodycznych przez rodzaj instrumentów czy faktur orkiestrowych, aż po rozszerzone.
Są takie nawiązania do tradycji, na przykład w scenie kota pojawia się fagot i klarnet, wykorzystywany wcześniej przez Prokofiewa w charakterystyczny sposób w Piotrusiu i Wilku. I to też jest jedno ze źródeł, z którego czerpię i nie będę się od niego odżegnywał.

Jak wygląda współpraca z Robertem Bondarą, autorem inscenizacji i choreografii bydgoskiej Alicji w Krainie Czarów?

- Trochę za wcześnie na odpowiedź, ponieważ jeszcze nie współpracuję z Zespołem Opery, ale jestem pewien, że będzie pracowało się świetnie. Podziwiam efekty pracy Baletu Opery. Nie dyryguję, więc podczas spektaklu będę siedział na widowni i rozkoszował się pracą Jagody Brajewskiej sprawującej kierownictwo muzyczne oraz Roberta Bondary.

Praca z Robertem jest bardzo inspirująca. Dla mnie to wielka radość, że mogę spotkać się z jego sztuką, z jego myślą, spotkać się z jego osobowością. Wydaje mi się, że się rozumiemy, aczkolwiek postawił przede mną bardzo trudne zadanie, bo w zasadzie stworzył nowe libretto. To będzie zupełnie nowa narracja. Oczywiście postaci się zgadzają, nie wszystkie jednak, bo jest ich bardzo dużo. Niby ta sama historia a zupełnie inna.

Robert postawił przede mną duże wymagania, bo muszę w tej chwili muzykę z tamtego libretta na tyle elastycznie, na tyle delikatnie, ale zdecydowanie je przebudować, żeby forma się zgadzała. Z tym, że określone motywy zyskują nowe znaczenia i to też jest inspirujące. Przy okazji nauczyłem się jednego w tej pracy, że napisanie nowego utworu jest lżejsze niż przebudowa już istniejącego. Cieszę się z tego spotkania z Robertem i mam nadzieję, że będzie ono i dla niego owocne.

A nad czym, jeśli chodzi o Alicję, aktualnie pan pracuje?

- Aktualnie pracuję nad ostatecznymi muzycznymi wersjami, ponieważ w połowie kwietnia rozpoczną się próby. Tworzenie dla dzieci jest bardzo inspirujące pod każdym względem. Mogę powiedzieć, że bydgoska Alicja w Krainie Czarów będzie zupełnie nowym spektaklem z istniejącą muzyką, dopasowaną do nowej narracji. Scena Opery Nova ma duże możliwości, operuje większą przestrzenią. Zespół baletowy też jest znacznie większy od szczecińskiego. Widziałem już kilka szkiców Roberta Bondary i wiem odrobinę, co będzie się dziać na scenie. Czeka nas wszystkich trochę pracy, ale myślę, że zrównoważy ją satysfakcja z jej wykonania.

Spektakle dla dzieci realizuje się także i dla ich rodziców, z którymi przychodzą do teatru...

- Chciałbym się tutaj podzielić doświadczeniem ze Szczecina, które mnie bardzo ucieszyło. Podczas spektaklu o Alicji siedziałem wśród widzów i zorientowałem się, co mnie bardzo ucieszyło, że dzieci, które jak wiadomo przed rozpoczęciem się przedstawienia są bardzo aktywne, siedziały spokojnie i z zapartym tchem śledziły całą akcję. Było to dla mnie bardzo przyjemne, a co więcej, ich rodzice obserwowali balet z takim samym zaangażowaniem. Było to dla mnie miłe doświadczenie, że jednak muzyka i balet były bardzo interesujące dla wszystkich. Myślę, że przecież my dorośli mamy w sobie cząstkę dziecka i nie możemy tak sztywno trzymać się swojej dorosłości. Myślę, że tak samo będzie w Operze Nova w Bydgoszczy. Teatr jest po to, żeby na chwilę zapomnieć... Zwłaszcza, kiedy jest to teatr baletowy, w którym wszystko jest wyrażone tylko gestem, bez słów.

Chociaż zaczęliśmy naszą rozmowę od opery, która jest fascynująca, to jednak bliższy jest mi balet. Wyrażanie emocji gestem jest dla mnie bardzo ważnym elementem. Być może dlatego też jestem dyrygentem?

Czy widzi pan utwór dla dzieci polskiego autora, który „zilustrowałby" muzyką? A gdyby powstał z tego balet lub opera? I gdyby światowa prapremiera odbyła się w Operze Nova...

- Zdecydowanie tak! Mam dwa pomysły oparte na tekstach polskich autorów, które chętnie bym zilustrował muzyką. I byłoby dobrze, gdyby to były spektakle baletowe. Balet nie tyle swoją abstrakcyjnością, co wizualną niedosłownością daje mi pole do komponowania muzyki. W operze podany tekst arii wszystko wyjaśnia, a tu musimy wspólnie z choreografem opowiedzieć to samo niewerbalnym komunikatem. Więc gdyby z tych polskich utworów dla dzieci powstał balet, to byłbym szczęśliwy. Nie mogę wymienić ich tytułów, ale mam szczerą nadzieję, że one powstaną i nie ukrywam, że byłbym szczęśliwy, gdyby ich premiery odbyły się w Operze Nova w Bydgoszczy.

Bardzo dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Operze Nova w Bydgoszczy

- I ja bardzo dziękuję i zapraszam wszystkich – nie tylko dzieci - na Alicję.

__

Przemysław Zych - urodził się 5 maja 1980 w Radomiu. Kompozytor, dyrygent i pedagog. Chętnie sięga do muzycznej tradycji i znanych stylistyk, jednak w typowo postmodernistyczny sposób zniekształca je i łączy z elementami współczesnych technik kompozytorskich. Sięga przy tym często do tonalnych harmonii, minimalistycznych powtórzeń i rytmicznego ostinato. Charakterystyczna dla jego twórczości jest dwuczęściowa forma, w której część druga podejmuje i rozwija wątki przedstawione w części pierwszej. Istotna jest dla niego również koncepcja swoistego rozciągania czasu – muzyki, w której dzieje się coraz mniej i mniej.



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
15 kwietnia 2022
Portrety
Przemysław Zych