Zaczęło się tak śpiewająco

Zaczęło się śpiewająco, z górnego "C". Chorzowski Teatr Rozrywki niebezpiecznie wysoko podniósł poprzeczkę II Festiwalu Teatrów Muzycznych - pokazując rock operę "Jesus Christ Superstar".

Andrew Lloyd Webber i Tim Rice mieli niewiele ponad 20 lat, gdy stworzyli hippisowską wersję Ewangelii. Oto ostatnie dni życia Jezusa Chrystusa. Syn Boży naucza jeszcze, wie jednak, że zbliża się czas odejścia.

Jego uczniowie są przy nim, tak jak jest obok niego kochająca go Maria Magdalena. Jest jeszcze Judasz Iskariota. Nie chce zdradzić, waha się. Ostatecznie wyda za trzydzieści srebrników i obdarzy Jezusa judaszowym pocałunkiem. To on jest jedną z czołowych postaci spektaklu. W tę rolę wcielił się charyzmatyczny, nieprzewidywalny Janusz Radek, obdarzony ponadczterooktawową skalą głosu, śpiewający kontratenorem. Judasz w jego interpretacji zaskoczył, ale też zachwycił gdyńską publiczność. Krzykliwe solówki wzbudzały dreszcze, aktorsko także stworzył ciekawą kreację.

"Jesus Christ Superstar" w wykonaniu chorzowskiego zespołu to znakomite i precyzyjnie zrealizowane przedstawienie, piękne głosy - w roli Jesusa przejmujący i głęboko ludzki Maciej Balcar (wokalista zespołu Dżem), rewelacyjna Elżbieta Okupska jako Annasz, zabawny w różowym mundurku Jacenty Jędrusik - Król Herod. W konwencji rewiowo-operetkowej wyśpiewuje szydercze wersy: "Więc słynny Jezusie, do dzieła, ot co. Bardzo proszę, nie bądź leń. I mą wodę w wino zmień". Ale Jezus nie czyni cudów, jest przerażony.

Było to pierwsze festiwalowe danie, zrealizowane z rozmachem, z zaskakującymi dekoracjami, pięknie zatańczone. Nic dziwnego, gdy za choreografię odpowiedzialny jest sam Jarosław Staniek. Jeśli inne przedstawienia będą równie znakomite, czeka nas muzyczna uczta.

Inscenizacji chorzowskiej rock opery podjął się w 2000 roku sopocianin Marcel Kochańczyk (wybitny reżyser i scenograf). Upłynęło siedem lat od przedwczesnej śmierci Marcela Kochańczyka, a publiczność wciąż nagradza zrealizowaną przez niego rock operę "Jesus Christ Superstar" owacjami na stojąco, zmuszając aktorów do bisowania. Cóż, jak ktoś słusznie zauważył, "Non omnis moriar" ("Nie wszystek umrę").

Festiwal otworzyli prezydent Gdyni Wojciech Szczurek i marszałek województwa Jan Kozłowski, który cytując Ludwiga van Beethovena przypomniał: "Muzyka powinna zapalać płomień w sercu mężczyzny i napełniać łzami oczy kobiety".

Dyrektor Teatru Muzycznego Maciej Korwin powiedział: Wszystkie teatry dostały tak mało czasu na przygotowanie, że wydaje się to wręcz nieprawdopodobne. Trzeba zainstalować orkiestrę, nagłośnienie, zrobić światła. Jedni wychodzą, drudzy wchodzą, pracują w nocy, aby wieczorem zagrać przedstawienie.

W tym roku jury pod przewodnictwem Macieja Prusa wybierze najlepszy festiwalowy spektakl, nagrodzi rolę żeńską i męską oraz wirtuozerię epizodu. Łączna pula nagród wynosi 40 tys. złotych. W poniedziałek Gliwicki Teatr Muzyczny zagra "Ragtime", we wtorek czeka nas "Wieczór Latynoski" Teatru Studio Buffo.
(mw)


Grażyna Antoniewicz
Dziennik Bałtycki
20 kwietnia 2009