Zaginiony świat, Żyrafa i horror

W drugim dniu odbywającego się w Rzeszowie 10. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ożywionej Formy "Maskarada" gospodarz imprezy, Teatr Maska przedstawił swoją premierę - "Zaginiony świat" w reż. Grzegorza Grecasa, rzecz na motywach prozy Arthura Conana Doyle'a.

W składzie wyprawy do Amazonii, odbywającej się pod przewodnictwem profesora Challengera, znalazł się nie tylko żądny przygód Lord Roxon i dziennikarz Edward Malone, ale także córka tego drugiego. To ona jest główną bohaterką i – jak nietrudno się domyślić – główną siłą napędową wydarzeń, które mają miejsce podczas ekspedycji. Mocnych wrażeń nie brakuje, bo przedmiotem poszukiwań są dinozaury, o których istnieniu w tym miejscu jest przekonany Profesor. Okaże się, że ma rację, i bohaterowie co rusz na nie wpadają. Dinozaury są realistyczne, niezwykle sprawnie się poruszają, więc scena zamienia się w miejsce ciągłych ucieczek przed nimi. Okrzykom przerażenia i poszukiwaniom miejsc gdzie można się ukryć nie ma końca. Podskoki, koziołki, spotkania oko w oko i zastyganie z przerażenia. Oczywiście pojawia się także dinozaur roślinożerny, który stanie się obrońcą i przyjacielem dziewczynki. Czego więcej trzeba, by było na emocjach i głaskało po serduchu?

W programie znalazła się także „Żyrafa", Hop Signor Puppet Theatre (Grecja).

Spektakl bez użycia słów, z lalkami stolikowymi. Niezwykły. Pokazywany i nagradzany już wcześniej w Polsce. W katalogu festiwalowym napisano o nim: O entuzjastycznym odbiorze sztuki przesądziło doskonałe zespolenie animacji, scenografii, muzyki i światła. Wrażenie bezwiednego toczenia się historii artyści osiągnęli dzięki płynnym przejściom między sekwencjami, w których każdy najdrobniejszy element i ruch miał znaczenie. Uczestniczenie w tym wydarzeniu teatralnym to doświadczenie warte polecenia, wymykające się opisom.

No i na zakończenie dnia „Little shop of horrors", reżyseria, przestrzeń sceniczna, lalki – Michael Vogel, w wykonaniu artystów Białostockiego Teatru Lalek.

Sceniczna parodia filmów grozy. Duża dawka czarnego humoru. Oryginalna roślina, która żywi się bohaterami, jest maszyną napędową dla inwencji twórców. Zabawa tekstem, kostiumem budowanym na żywo na scenie, scenografią, dosłownie osaczającą widza pod koniec spektaklu. Na scenie pojemniki z ketchupem, robiącym za krew, i orkiestra na żywo – wrzucone do jednego wora scenograficznego. Dużo ruchu, wokalu, tańca. Postaci w ciągłym ruchu i „rozwoju". Na widowni równie dużo zabawy.

Przed nami kolejne festiwalowe propozycje.



Urszula Makselon
Dziennik Teatralny Rzeszów
22 maja 2019