Zamiast Myszkina Nastazja

Ten spektakl mógł być wydarzeniem artystycznym, wszak reżyser miał do dyspozycji wybitną literaturę i świetnych aktorów. Ale Paweł Miśkiewicz nie potrafił tych atutów należycie wykorzystać, więc "Idiota" w Teatrze Narodowym jest zmarnowaną szansą. Zadecydowały o tym trzy główne błędy. Pierwszy rozpoczyna się już na etapie adaptacji powieści. "Idiota" Fiodora Dostojewskiego jest utworem ogromnie bogatym myślowo i wystarczająco wielowątkowym, by nie mieszać go z innymi dziełami pisarza, a już tym bardziej z fragmentami utworów innych autorów: Mikołaja Bierdiajewa i Mikołaja Fiodorowa.

Zarówno forma adaptacji, jak i koncepcja inscenizacyjna oraz sposób gry aktorów przyczyniły się do tego, że powstał spektakl chaotyczny, bałaganiarski, ze sztucznie wprowadzonymi wątkami zupełnie niepotrzebnymi, bo zamulającymi myśl przedstawienia. W warstwie idei właściwie nie wiadomo, o co chodzi reżyserowi i jakie jest przesłanie spektaklu. Tym bardziej że tytułowy idiota, czyli książę Myszkin, został zepchnięty gdzieś na margines i właściwie jest tak, jakby go nie było w tym spektaklu. A to zmienia rozłożenie akcentów, jest ingerencją w literę tekstu i wypacza ideę autora. Zwłaszcza że Paweł Tomaszewski, aktor odtwarzający tę postać, poza naturalnym uwarunkowaniem zewnętrznym nie znalazł odpowiednich środków na zagranie Myszkina. Wyraźnie czuje się bezradny.

A warto przypomnieć, że wśród trojga najważniejszych bohaterów powieści Dostojewskiego: Myszkina, Rogożyna i Nastazji, właśnie książę jest postacią centralną. U Dostojewskiego to postać głęboko uduchowiona, jest nośnikiem filozofii humanistycznej przeciwstawionej pazerności tego świata. Myszkin w powieści jest postacią współodczuwającą niedole osób, które napotyka na swojej drodze, przy swojej nadmiernie rozwiniętej wrażliwości przeżywa ból egzystencjalny.

Określenie "idiota" ma tu znaczenie metaforyczne: w świecie, w którym dominują silne, agresywne jednostki, ktoś, kto jest osobą tak delikatną, kto wszystkim przebacza i pochyla się serdecznie nad drugim człowiekiem, uważany jest za idiotę, frajera. Książę Myszkin cierpi na epilepsję. Jest to więc postać o nadzwyczaj delikatnej strukturze emocjonalnej i bogatej duchowo. Jego miłość do Nastazji ma inny wymiar aniżeli miłość Rogożyna. Myszkin pragnie wprowadzić Nastazję do innego porządku świata, tam, gdzie może uzyskać zbawienie. Cały aspekt moralno-religijny, ewokowany w powieści dzięki Myszkinowi, w przedstawieniu przy takim ustawieniu tej postaci zmienia swoją nośność i interpretację. O bogatej warstwie psychologicznej, tak ważnej w powieści, tutaj nawet nie ma co marzyć.

Także druga ważna postać w powieści, Rogożyn w wykonaniu Mateusza Rusina, nie wybrzmiewa przekonująco. Jest chaotyczny, jego zachowania nie są umotywowane, chwilami bywa zabawny. A przecież jest przeciwieństwem Myszkina pod względem charakterologicznym, osobowościowym, duchowym, moralnym. Przy niedostatecznie wyrazistym wizerunku Myszkina i Rogożyna oraz przy takim ustawieniu postaci przez reżysera najważniejszą postacią staje się Nastazja Filipowna, którą z ogromną ekspresją gra Wiktoria Gorodeckaja. Chwilami aż do przesady, co zakrawa na parodiowanie Nastazji. Zresztą w sposób ogromnie przerysowany, czasami wręcz karykaturalny, swoje role odtwarzają prawie wszyscy aktorzy, a chyba najbardziej Mariusz Bonaszewski, zaś najmniej Jan Frycz, Dominika Kluźniak i Włodzimierz Press (to najlepsze role w spektaklu).

"Idiota" Fiodora Dostojewskiego, adapt. Joanna Bednarczyk i Paweł Miśkiewicz, reż. Paweł Miśkiewicz, scenog. Barbara Hanicka, Teatr Narodowy - Scena na Wierzbowej, Warszawa.



Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik
27 lutego 2017
Spektakle
Idiota