Zaśpiewana premiera

Bałtycki Teatr Dramatyczny w sobotni wieczór rozpoczął 56. sezon artystyczny. Na dobry początek widzowie obejrzeli spektakl muzyczny "Jesteśmy na wczasach, czyli polska miłość" z piosenkami Wojciecha Młynarskiego w reżyserii Cezarego Domagały.

Przedstawienie jest sentymentalną podróżą w czasy PRL-u, ale i do przełomu stuleci. Razem z aktorami publiczność przenosi się do pensjonatu Orzeł, w którym odbywa się wieczorek zapoznawczy. Motywem przewodnim, który co jakiś czas powraca, jest popularny utwór Wojciecha Młynarskiego "Jesteśmy na wczasach", którą śpiewa Wojciech Rogowski, wcielający się w rolę instruktora kulturalno-oświatowego. W spektaklu można usłyszeć zarówno popularne piosenki Młynarskiego, jak "W Polskę idziemy", którą w kabarecie Dudek śpiewał Wiesław Gołas, jak i, być może mniej znane szerszej publiczności, jak "Jeszcze w zielone gramy, którą pierwotnie wykonywała Magda Umer.

Zmieniają się rytmy: tango przeplata swing, potem walc. Pensjonat ustępuje miejsca rewii i dyskotece. Jednak bohaterowie zawsze skupiają się na poszukiwaniu miłości, choćby tylko tej czysto fizycznej. Opisują też nasze polskie przywary i zalety, tak, jak widział to Wojciech Młynarski.

Plusem najnowszego przedstawienia BTD są projekcje multimedialne. Dzięki nim można obejrzeć fruwające nuty, czy górski pensjonat. Widać też symbole ostatnich dziesięcioleci: kartki żywnościowe, fiaty 126 p, migawkę "Dziennika telewizyjnego" z gen. Wojciechem Jaruzelskim, stare banknoty i dowody osobiste, ale także logo NATO, flagę Unii Europejskiej, czy pierwsze modele telefonów komórkowych. A na końcu napisy końcowe jak w filmie.

Podczas premiery widzowie oklaskiwali każdy popis wokalny i taneczny aktorów, którzy włożyli niemało wysiłku w przygotowanie każdego utworu. Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska nie tylko piosenką Kaliny Jędrusik, ale i grą przypominała gwiazdę m. in. "Kabaretu Starszych Panów". Talent wokalny kolejny raz wykazała Katarzyna Ulicka- Pyda, choćby w utworze " Moje serce to jest muzyk" z repertuaru Ewy Bem.

Na koniec aktorom udało się zachęcić publiczność do wspólnego śpiewania. Spektakl dobry, choć trochę za długi i nieco zbyt rzewny. Dla zagorzałych miłośników Wojciecha Młynarskiego.



Ewa Marczak
Miasto. Dziennik Koszaliński
1 października 2009