"Zemsta" w realiach blokowiska

- Skoro uznajemy, że ten tekst jest ciągle aktualny, to zagrajmy to tak, jakby wszystko działo się tu i teraz. I zobaczmy, co z tego wyniknie - mówi Andrzej Rozhin, który przygotowuje "Zemstę" w Teatrze Osterwy

A co z tego wyniknie, będziemy mieli okazję zobaczyć już za kilka dni. W piątek premiera "Zemsty Aleksandra hr. Fredry, która uświetni obchody Międzynarodowego Dnia Teatru w gorzowskim teatrze.

Współczesna scenografia blokowiska, współczesne realia, ludzkie typy, indywidua, które można spotkać dziś na ulicach miasta. Jednak czy byśmy widzieli ruiny zamku, czy M-3 w bloku, czy kłótnia dotyczy muru, czy innej sprawy - sedno tej sztuki sprzed ponad półtora wieku się nie zmienia. - Wyszedłem z założenia, że sam temat "Zemsty" jest ciągle aktualny. Od XVIII wieku, kiedy dzieje się ta historia, upłynęło wiele lat, a przecież charaktery nam się nie zmieniły, nie zmieniły się wzajemne relacje. Tak samo się lubimy i tak samo się nienawidzimy. Tak samo jesteśmy zawistni i plotkarscy. I choć dzisiejsze społeczeństwo niewiele ma już wspólnego z rodowodami tej warcholskiej szlachty, to wszystko jednak szeroko się w nim rozrzuciło, rozpączkowało. I my to wszystko gramy. A przy tym nie zmieniamy nawet o linijkę tekstu, czyli traktujemy go jako tekst ważny - mówi Andrzej Rozhin, reżyser. - To nie jest oczywiście żadne nowatorstwo, ale uznałem, że skoro ten tekst jest ciągle aktualny, to po co robić ładną pocztówkę w historycznych kostiumach. Włóżmy ten tekst w usta ludzi z ulic Teatralnej, Sikorskiego, Cichońskiego, Kosynierów. Zagrajmy to tak, jakby wszystko działo się tu i teraz. I zobaczmy, co z tego wyniknie - dodaje.

Jego zdaniem tekst Fredry jest bardzo ciekawym materiałem do ról aktorskich. Z konieczności aktorzy mówią wierszem. Czasem wychodzi to chropowato, ale na to akurat nie zwraca się uwagi. - Nie silimy się, aby mówić ten wiersz klasycznie. Niech to będzie potoczysta mowa. Przede wszystkim jednak zależy mi na dynamice przedstawienia. To ma być żywe, barwne, żywiołowe. Musi mieć w sobie dużo temperamentu. Ten napęd jest potrzebny, bo my tak żyjemy i to nas porusza również ze sceny - mówi reżyser. Przypomina też istotną sprawę: "Zemsta" to przecież przede wszystkim komedia. I jak to komedia, kończy się optymistycznie, tak jak to napisał Fredro: Zgoda, zgoda! - Wszyscy jednak zdajemy sobie sprawę, że ta zgoda jest tylko na tę chwilę. A co z tego dalej wyjdzie? Być może wesele skończy się mordobiciem, tak jak w filmie Smarzowskiego? - mówi Rozhin.

Dla Andrzeja Rozhina to niejedyna inscenizacja "Zemsty". Po raz pierwszy przygotował tę komedię w Teatrze Polskim w Szczecinie w 1981 r. Wspomina, że była to jednak zupełnie inna "Zemsta". W kostiumach, z bardzo zróżnicowanym wiekowo zespołem aktorskim. Z chęcią jednak powrócił do tekstu Fredry w gorzowskim teatrze.



Dariusz Barański
Gazeta Wyborcza Gorzów Wielkopolski
9 kwietnia 2009
Spektakle
Zemsta