Zerwać z przeszłością

„Wyszedł z domu. Tak zwana komedia" na podstawie sztuki Tadeusza Różewicza to najnowsza premiera Wrocławskiego Teatru Współczesnego. Spektakl w reżyserii Marka Fiedora widzowie zobaczą 8 stycznia na Scenie na Strychu.

Przygotowany przez Wrocławski Teatr Współczesny spektakl jest efektem ubiegłorocznego festiwalu wtw://zawsze_Różewicz, podczas którego zaprezentowano pięć performansów w oparciu o twórczość Tadeusza Różewicza. „Okazało się, że twórczość wybitnego dramaturga ma niesłabnąca siłę i budzi duże zainteresowanie widowni, dlatego też trzy z prezentowanych tytułów postanowiliśmy, już w formie spektakli, wprowadzić do naszego repertuaru" – tłumaczą przedstawiciele wrocławskiej sceny. „Wyszedł z domu. Tak zwana komedia" jest pierwszym z nich.

Dramat Różewicza z 1964 roku przedstawia historię Henryka, męża i ojca, głowy rodziny, który pewnego dnia „wychodzi z domu" i traci pamięć. „Kiedy dotknięty amnezją, zostaje przywieziony do domu, jest całkowicie nieświadomy swej dotychczasowej egzystencji. Wszystko, co definiowało jego życie – pozycja społeczna czy relacje rodzinne – zostaje wymazane i unieważnione" – napisano w zapowiedzi spektaklu.

Zadania „odbudowania" tożsamości Henryka i przywrócenia do stanu sprzed wypadku podejmuje się jego żona, Ewa. „Zniknięcie męża zamyka jej bowiem drogę do praktykowania codziennych rytuałów, przez które wypełnia role żony, kochanki i matki – strażniczki domowego ogniska. Następuje jednak nieoczekiwana komplikacja – utrata świadomości roli pełnionej w podstawowej komórce społecznej, jak i w całym systemie społeczno-politycznym, czyni Henryka szczęśliwym. Rozpoznaje on odrażające oblicze świata, w którym do tej pory funkcjonował i postanawia zerwać z przeszłością" – czytamy.

Dyrektor WTW i zarazem reżyser spektaklu Marek Fiedor zwraca uwagę, że Ewa, tracąc męża, traci wszystko, gdyż istnieje w świecie tylko poprzez narzucone jej społeczne role. „Jest zatem ofiarą jakby podwójną – cierpi jako kobieta porzucona a zarazem jej tożsamość jest definiowana przez iluzoryczne wartości, w imię których podejmuje walkę o męża i siebie. (...) Ewa pastwi się nad nim, przypominając upokarzające fakty z życia, wbija z powrotem do głowy normy mieszczańskiej moralności i kołtuńskie stereotypy, na których razem zbudowali szczęście rodzinnej wspólnoty" – mówi.

„Do świadomości Henryka dociera, że nie jest możliwe odcięcie się od własnego życia, choćby rozpoznało się je jako bezcelowe i skłamane. Dlatego uporczywie ćwicząc bełkotliwy referat na temat rodziny oraz odgrywając wobec dzieci rolę ojca, grzęźnie w magmie banałów, które +zwraca+ – wymiotuje samym sobą. I choć tęsknota za skutecznym +wyjściem z domu+ będzie w nim tkwić, wie, że raz ujawnionej ohydy własnego świata nie można zapomnieć" – tłumaczy reżyser.

Jak podkreśla, domem w sztuce Różewicza jest człowiek – „wyjść z domu" znaczy tyle, co wyjść z siebie i zobaczyć własne życie z zewnątrz. „Ale dom to także rodzina. Fundamentem politycznym i aksjologicznym społecznej formacji, którą reprezentuje Henryk, jest idea +rodziny+ oraz cały szereg wartości i pojęć z nią związanych: tradycja, historia, obyczaj, więź pokoleniowa, etc." – wskazuje dodając, że „wyjście z domu" pozwala ujrzeć je takimi, jakimi są naprawdę – jako zlepek stereotypów i pustych haseł. „I wreszcie domem może być również Polska – kraj pozbawionych kręgosłupa oportunistów, którzy cynicznie służąc władzy, stają się wyznawcami paranoicznej ideologii" – mówi Fiedor.

„W politycznym teatrze Różewicza doświadczenie społeczne jest przekładane na grunt podstawowych międzyludzkich relacji. Autor, przewrotnie, ale i dotkliwie, ukazuje, jak głęboko polityka wnika w życie człowieka, kształtuje jego tożsamość, świadomość i moralność" - zauważa reżyser.

W spektaklu wystąpią: Zina Kerste, Mariusz Kiljan, Dominika Probachta, Tomasz Taranta oraz Maciej Kowalczyk. Za muzykę odpowiada Tomasz Hynek, autorką scenografii jest Nika Jaworowska.

Premiera odbędzie się 8 stycznia na Scenie na Strychu, kolejne spektakle zaplanowano na 9, 11 i 12 stycznia.



Agata Tomczyńska
Kurier PAP
8 stycznia 2022
Portrety
Marek Fiedor