Złożoność ludzkich losów

Wielu kompozytorów ulegało czarowi tekstów Szekspira (vide Verdi - 3 opery). Mistrzowi dramatu nie oparł się również polski kompozytor Andrzej Czajkowski. To mistrz fortepianu, który już w dzieciństwie okrzyknięty został cudownym dzieckiem. Byl pupilem maestro Rubinsteina. Czajkowski to laureat wielu prestiżowych konkursów pianistycznych. Ale i znakomity kompozytor.

Skomplikowana ludzka osobowość. Cale swoje życie ogniskował wokół klaustrofobii związanej z gettem i homoseksualnej enklawy. Z jednej strony życiowa brutalność muzyki. Nie pomagały mu w tej oscylacji zewnętrzne warunki fizyczne (był pięknym mężczyzną). Etykietka Żyda geja przysparzała mu problemów w życiu, zamiast je rozwiązywać. Życiowe zagubienie nie pozwalało często na systematyczną pracę kompozytorską. Czajkowski komponował mało i powoli. Zafascynowany literaturą łączył jej elementy ze swoim życiem i muzyką. Te elementy łatwo można odkryć w jedynej jego operze "Kupiec wenecki" (według dramatu Szekspira).

Oprócz opery skomponował kilka mniejszych utworów inspirowanych twórczością Szekspira. Fascynacja tym dramaturgiem poszła tak daleko, że swoją czaszkę po śmierci zapisał londyńskiemu teatrowi szekspirowskiemu, by w przedstawieniach mogła grać czaszkę Yoricka. Złożoność życiowych losów Czajkowskiego sprawiła nazwanie go przez znakomitą reportażystkę Hannę Krall "Hamletem po Treblince" (pisarka poświęciła mu jeden znakomity reportaż "Hamlet", który niedawno ukazał się osobno jako tak zwany egzemplarz kieszonkowy).

Andrzej Czajkowski przeżył w dzieciństwie traumę. Miał cztery lata, kiedy wybuchła wojna. Dwa lata spędził w warszawskim getcie. Wyprowadziła go stamtąd babcia Celina, która rozjaśniła mu włosy i

płaciła ludziom za przechowywanie wnuka (uchodzącego za płowowłosą wnuczkę). Chłopiec wiele razy zmieniał swoje kryjówki. Za to po wojnie świat otworzył przed nim drzwi i okna, Czajkowski wyjechał do Paryża. Pobierał lekcje muzyki od najlepszych. Z dnia na dzień stawał się muzykiem, wykonawcą, kompozytorem.

Operę "Kupiec wenecki" skomponował 30 lat temu, tuż przed śmiercią.

Światowa premiera opery odbyła się w lipcu 2013 r. w Bregenz, gdzie zdobyła niezwykle życzliwe recenzje. Autorem warszawskiej inscenizacji jest Anglik Keith Warner. Jest to koprodukcja Teatru Wielkiego i festiwalu w Bregenz.

Akcja szekspirowskiego dramatu przeniesiona została z Wenecji do Anglii do czasów współczesnych (przełom XIX i XX wieku). Jego bohaterem jest społeczeństwo, w którym jedni pracują i nic z tego nie mają, a inni sprytni i przebiegli po prostu się dorabiają. To dramat władzy i pieniądza.

Kupiec Antonio wchodzi w finansowy układ z żydowskim bankierem Shylockiem. Żyd pożycza pieniądze kupcowi w zamian za cząstkę jego ciała (w przypadku niemożności oddania pożyczonych dukatów). Do tak zwanego wątku ekonomicznego dochodzi sprawa homoseksualizmu (stosunek Antonia do przyjaciela Bassaniego). Jest też wątek feministyczny (Portia i Nerissa to silne kobiety, które umiejętnie rządzą i manipulują mężczyznami).

Opera skomponowana została w oparciu o wątki osobiste Czajkowskiego (żydowskie pochodzenie i deklarowany homoseksualizm). Kompozytor ukończył swój utwór w 1982 r. Miał wtedy zaledwie 46 lat i umierał w Oksfordzie na raka. Ta śmierć stałą się jakby tamą - zaporą do realizacji opery. Musiały minąć trzy dekady, by utwór mógł zaistnieć na scenie.

W warszawskiej inscenizacji znakomicie wypada Lester Lynch - czarnoskóry baryton w roli żydowskiego lichwiarza. Jego córkę zagrała w sposób przekonywujący czarnoskóra sopranistka Marisol Montalvo. Partię Porti brawurowo wyśpiewała mezzosopranistka Sarah Castle. Rolę przyjaciółki Nerissy zaśpiewała piękna utalentowana Austriaczka Verena Gunz.

Z polskich wykonawców dali się zauważyć jako chłopiec Katarzyna Trylnik i Dariusz Machej w roli księcia Wenecji. Wyróżniającym się talentem aktorskim błysnął Juliusz Kubiak.

Spektakl to kolejny sukces Opery Narodowej po znakomitej "Pasażerce". Fascynująca choć trudna muzyka. Interesujące rozwiązania inscenizacyjne. Perfekcyjne wokalne wykonawstwo. Precyzja fabularna. Atrakcyjne kostiumy autorstwa Ashey Martin-Davis. Znakomite sceny zbiorowe. Wszystko to powinno zaspokoić oczekiwania nawet wymagającego widza.

Być może wojenna trauma nie pozwalała zapominać Czajkowskiemu o jego pochodzeniu. By podkreślić swoje żydo-stwo dopisuje zakończenie, którego nie ma u Szekspira. Na bohatera - żydowskiego lichwiarza, rzuca się tłum. Jego życie za chwilę legnie w gruzach.

Dziwne i niewytłumaczalne jest to, że takie operowe dzieło schodzi z afisza po kilku zaledwie spektaklach. Szkoda wysiłku realizatorów i artystów. Żal pięknej, oryginalnej muzyki. Szkoda, że tę wartościową inscenizację obejrzy tak niewielu widzów.



Marzena Rutkowska
Tygodnik Ciechanowski
24 stycznia 2015
Spektakle
Kupiec Wenecki