Zmysłowo czy ciężkostrawnie?

Żywioły, intertekstualność i teatr w teatrze - na taką interpretację tragedii Szekspira zdecydowali się twórcy „Antoniusza i Kleopatry" w Teatrze Jaracza w Łodzi.

Wzgórza, woda, płonące rekwizyty - początkowy obraz wraz ze zintensyfikowanymi bodźcami dźwiękowymi, przywodzi na myśl brutalistyczne utwory, jak „Gnijący brzeg. Materiały do Medei. Krajobraz z Argonautami" - ciężkie, angażujące emocjonalne, wwiercające się do głębi.

Spektakl Wojciecha Farugi przypomina dwugodzinny, transowy utwór muzyczny - rozwrzeszczany, rapowy, z momentami melorecytacji, gwizdami, szybko podawaną narracją. Postaci niekiedy podkładają za siebie wypowiadane kwestie, co zmusza do wytężenia uwagi i większego skupienia na słowach. Aktorzy podając tekst korzystają ze zwisających nad sceną mikrofonów.
Antoniusz i Kleopatra to mało popularny ale wyjątkowo piękny tekst Szekspira, zatem nawet jeśli inscenizacja przyprawia widza o mdłości - z powodu nadmiaru wrażeń zmysłowych - może on zamknąć oczy i słuchać.

Faruga wraz z dramaturgiem, Tomaszem Jękotem napisali Szekspira od nowa - korzystając z kilku przekładów dramatu, dokładając do niego inne teksty: mi.n. monolog Katarzyny z „Poskromienia złośnicy" i cytaty z „Boskiej komedii" Dantego.
Zmysłowość u Farugi wypływa każdą możliwą tkanką: przelewanym z ust do ust winem, w pocałunkach (oczywiście także homoseksualnych), dotykanych genitaliach, pluciu, mazaniu się farbą, w końcu próbie wymiotów i scenie seksu odgrywanej przez nagich aktorów.
Scenografia wraz z muzyką odbija się echem „Burzy" Garbaczewskiego - jednego z lepszych spektakli minionego sezonu teatralnego. Mimo że, Garbaczewski nie stroni od mocnych efektów i zmysłowości, jego „Burza" była subtelniejsza, a wyspa, którą powołał w Teatrze Polskim we Wrocławiu wraz ze scenografką, Aleksandrą Wasilkowską kusiła eterycznymi dźwiękami i tajemnicą.
Wysoko postawili sobie poprzeczkę twórcy „Antoniusza i Kleopatry".

Scenografia i dobre ogranie przestrzeni są mocnymi stronami spektaklu. Faruga i Jękot pocięli tekst, wybrali z niego fragmenty, które efekciarsko podane miały przypomnieć widzowi, czym jest teatr postdramatyczny.
Interesującym zabiegiem pozostaje zdemaskowanie - zastosowanie chwytu teatru w teatrze - Kleopatra snuję wizję tego, że jakiś chłopiec zagra ją kiedyś na scenie, przedstawiając jako dziwkę, a Antoniusz będzie odurzać się szampanem - bo to przecież jest jakiś pomysł...

Teatr to błazeństwo, wygłupy i zabawa, podkreślają bohaterowie inscenizacji Farugi. Da się to odczuć zapewne oglądając wynik pracy zespołu Jaracza, ale czy brutalna obróbka to dobry sposób na Szekspira?



Róża Augustyniak
Dziennik Teatralny Łódź
3 lutego 2016
Portrety
Wojciech Faruga