Zwierzenia przy muzyce

Najbardziej cenię sobie to, że mogę uprawiać oba gatunki. Niedawno wróciłem z Tajwanu, gdzie przygotowywałem premierę z zespołem tajwańskim w całości w języku mandaryńskim. Teksty utworów śpiewanych to wysublimowana poezja chińska, do której muzykę napisałem w takiej właśnie stylistyce i języku muzycznym.

Z Piotrem Salaberem, kompozytorem teatralnym i filmowym rozmawia Magdalena Jasińska z Expressu Bydgoskiego.

Magdalena Jasińska: Zaczniemy od filmu z Twoją muzyką, który w najbliższy piątek pojawi się na ekranach kin. Chodzi o "Kobiety bez wstydu". Oglądałeś już go?

Piotr Salaber: Tak, wielokrotnie. Reżyserem i autorem scenariusza jest Witold Orzechowski, z którym współpracuję od lat. Byłem też przy montażu filmu, przynosiłem poszczególne fragmenty muzyczne i przymierzaliśmy je do obrazu. W Londynie powstała też anglojęzyczna wersja filmu. Muzyka powinna być nierozerwalnie sklejona z obrazem.

Musisz być dokładnym archiwistą swojej twórczości bo temat przewodni, ten we francuskim stylu, powstał dość dawno.

- Rzeczywiście, to bierze się z tego, że początki scenariusza pojawiły się przed kilkoma laty. Ponieważ ten temat jest w stylu francuskim z akordeonem, fortepianem, szczotkami perkusji i kontrabasem to autor zdjęć, Grzegorz Kędzierski, stwierdził, że Kraków, w którym dzieje się akcja filmu, należy pokazać jak Paryż - od strony dachów, mokry bruk, zakochana para wychodzi objęta w strugach deszczu...

Jak się tworzy muzykę do filmu, bo ta praca nie jest tożsama z pisaniem muzyki do teatru?

- W teatrze bardzo często poruszamy się w innym diapazonie emocji. Tam bardziej nam zależy na potęgowaniu uczuć. Niedawno pisałem muzykę do spektaklu "Wujaszek Wania" Czechowa w reż. A. Bubienia dla Teatru 6 Piętro Michała Żebrowskiego. Tam nam chodziło m.in. o to, aby uzyskać taki efekt, jak w teatrze antycznym, czyli katharsis - wychodzimy z teatru i przynajmniej przez chwilę chcemy być lepszymi ludźmi. Teatr rządzi się innymi prawami niż kino. Dystrybutor reklamuje nasz film jako polską odpowiedź na filmy Woody'ego Allena, żartobliwie uzupełniając tytuł - "Kobiety bez wstydu. O północy w Krakowie". Muzyka musiała być bardzo różna, bo mamy tu wątek romantyczny, komediowy i sensacyjny zarazem. Jak zawsze wspaniale dyrygowało mi się Polską Orkiestrą Radiową, solo skrzypcowe nagrała Natalia Walewska i bardzo się cieszę, że w tym tygodniu pojawi się na rynku także płyta ze ścieżką muzyczną.

Gdybyś miał oceniać, to którą twórczość lubisz bardziej - pisanie muzyki do teatru czy do filmu?

- Najbardziej cenię sobie to, że mogę uprawiać oba gatunki. Niedawno wróciłem z Tajwanu, gdzie przygotowywałem premierę z zespołem tajwańskim w całości w języku mandaryńskim. Teksty utworów śpiewanych to wysublimowana poezja chińska, do której muzykę napisałem w takiej właśnie stylistyce i języku muzycznym. Bardzo dobrze zostało to odebrane. To było fantastyczne przeżycie, bo w czasie prób mieszkałem między polami ryżowymi i chodziłem pieszo na próby.

Masz interesujące, choć zapracowane życie.

- Ktoś mi kiedyś powiedział: Spraw, aby twoja pasja stała się twoim zawodem, a nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu. Uważam się za szczęśliwca i cały czas się tak czuję.

To kalendarz masz zapełniony.

- Do końca 2018 roku nie mam miejsca, żeby coś dołożyć. Moje dzieci niekiedy mówią, żebym trochę odpuścił. To ja wtedy pytam, to z czego mam zrezygnować - z Tajwanu, Moskwy...?

A może z wykładów na University of British Columbia w Vancouver?

- Pojechałem tam poprowadzić zajęcia z muzyki filmowej. Niezwykle sobie cenię jednak zajęcia z moimi studentami w bydgoskiej Akademii Muzycznej.

___

Piotr Salaber - urodził się w 1966 we Wrocławiu. Muzyk, kompozytor, pianista, bydgoszczanin, twórca muzyki teatralnej i filmowej, profesor Akademii Muzycznej w Bydgoszczy.



Magdalena Jasińska
Express Bydgoski
23 lipca 2016
Portrety
Piotr Salaber