Zwierzęta przy władzy

Wystawiona na scenie olsztyńskiego Teatru im. Jaracza "Rewolucja zwierząt" budzi mieszane uczucia. Jedni uważają ją za ostrą satyrę polityczną, drudzy za przejaw wyrazistej postawy dyrektora Janusza Kijowskiego, prywatnie stryja lidera KOD.

Na pewno bardziej ukontentowani są widzowie nastawieni antypisowsko. Ale zarówno autor dramatu, jak i reżyser zastrzegają, że to sztuka uniwersalna, która opowiada o mechanizmach władzy. A jeśli odnosi się do aktualnej sytuacji, to ostro traktuje obie strony politycznego sporu.

Realizatorzy spektaklu nawiązują do "Folwarku zwierzęcego" George'a Orwella, umieszczając akcję kilka lat po przewrocie w gospodarstwie, gdzie rządy sprawuje Wieprz Alfa. Jest pewny wygranej w wyborach, bo zapewnił zwierzętom "ciepłą wodę w kranie" i spichlerz do połowy pełny. Jednak jego przeciwnik, Wieprzek z Krzywym Ogonkiem, przekonuje elektorat, że spichlerz jest do połowy pusty. Obiecuje też zwierzętom, że jeśli go wybiorą, będą miały to, co mają, i dodatkowo to, co będą chciały. Deklaracje skutkują i władza się zmienia. Rządzący robią, co chcą, a tylko Zawsze Milcząca Kura błąka się po scenie, bo nikt się z nią nie liczy.



Marek Książek
Przegląd
19 stycznia 2017