Żyli długo i szczęśliwie?

W tej bajce wszystko jest inaczej. Bo "Kopciuszek" autorstwa Joela Pommerata w reżyserii Anny Smolar w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie nie chce być naiwną opowiastką dla grzecznych dzieci. Mówi o traumach i niebezpieczeństwach relacji międzyludzkich, próbuje roztrzaskiwać schematy, którymi jesteśmy karmieni od dzieciństwa.

Oto Młoda Dziewczynka (Jaśmina Polak) po śmierci swojej matki próbuje wypełnić jej "słowny testament", co wpędzają w traumę i nerwicę natręctw. Po drodze spotykamy oczywiście dwie siostry, macochę i zahukanego ojca. Jest jeszcze książę, wychowywany pod kloszem.

Zespół w sposób bardzo umiejętny poprowadził tę opowieść, zrywając z utartym widzeniem opowieści o Kopciuszku. Fenomenalna jest Jaśmina Polak, która udźwignęła ciężar tej narracji. Prowadzi zarówno młodszych, jak i starszych widzów po różnych warstwach tej historii, znakomicie rozgrywając niuanse i emocje.

Do tego bardzo umiejętnie wykorzystana została machina teatralna, z jej umownością i magią. Na uwagę zasługuje scenografia Anny Met, daleka od cukierkowych wyobrażeń wyjętych wprost z bajek Walta

Disneya. Piętrzące się meblościanki, nawarstwiające i pęczniejące, z mnóstwem schowków i szuflad są jak rodzinne naleciałości, które wszyscy hodujemy w rodzinnych domach. Kryją mnóstwo, czasem zaskakujących, przedmiotów, wspomnień historii. Do tego dwie przeźroczyste ściany, mające symbolizować nowoczesne domy ze szkła. I wielkie lustro, które niczym w krzywym zwierciadle pokazuje ludzkie emocje, relacje, zależności.

Ale najważniejsze jest to, z jakim wdziękiem i brakiem natarczywego dydaktyzmu poruszamy się po polu współczesnej socjologii płci, psychologii dziecka i badań na temat rodziny. Począwszy od żartów z sukienek disneyowskich księżniczek, a skończywszy na happy endzie, który wcale nie musi oznaczać ślubu z księciem.



Łukasz Gazur
Dziennik Polski
29 marca 2017
Spektakle
Kopciuszek