Żywot aktora poczciwego

Jeden aktor na scenie. Jeden stolik, jedno krzesło, jeden kubeczek, jedno skromne punktowe światełko. I właściwie nic więcej nie trzeba, by móc zrealizować bardzo przyzwoity spektakl, z zastrzeżeniem oczywiście, że wykonuje go jeden bardzo sprawny aktor. W przypadku "Kolegi Mela Gibsona", sądząc po żywej reakcji całej publiczności, żadnych zastrzeżeń nie mieliśmy - aktor jest profesjonalistą i uszył swój monodram najszlachetniejszą nicią.

Mirosław Neinert wcielając się w prowincjonalnego aktorzynę Feliksa Rzepkę, jest bowiem po prostu, niezrównany. Tempo spektaklu nie siada ani razu, aktor cały czas potrafi utrzymać zainteresowanie swoją osobą, mocno wbija widza w fotel i sprawia, że oczy widza z ciekawością wodzą po scenie, śledząc jego poczynania. Perfekcyjna dykcja aktora, niezwykła umiejętność operowania głosem, ironizujące spojrzenie, powolne, acz pełne wdzięku i gracji stonowane ruchy i dystans, jaki płynie od całej kreacji Neinerta - te wszystkie cechy sprawiły, że najnowsza propozycja katowickiego Teatru Korez jest absolutnym strzałem w dziesiątkę. Z fotela, w którym siedzi mocno zaangażowany poczynaniami Neinerta - widz, może jedynie go wysadzić salwa własnego śmiechu, którą zanosi się dosyć często podczas spektaklu. Tekst i wykonanie należą bowiem do tych z serii "śmiejcie się, bo śmiech to zdrowie" - no to się śmiejemy, wybuchamy śmiechem, skręcamy od chichotów, uśmieszki błąkają nam się koło ust, nie schodząc z nich od samego początku do końca trwania sztuki. Ale czasami bywa zbyt pociesznie, czasem aktor przesadzi, przeszarżuje i posłuży się kiczem. To te miejsca w monodramie, tzw. pod publiczkę, te mniej wyrachowane teatralnie. Aktor sypnie wtedy dowcipem mniej wybrednym. Ale na szczęście rzadko owe słabe momenty się zdarzają, więc ich już nie pamiętamy w końcowym wrażeniu ogólnym. Cała rzecz rozgrywa się... za więziennymi kratami. Dlaczego nasz bohater, aktor Feliks Rzepka, słynny na kraj cały z roli Cyrano de Bergeraca tam trafił, dowiemy się wraz z rozwojem, chciałoby się rzec - akcji, ale akcji jako takiej, której w zasadzie w spektaklu brak - żywot aktora poznajemy, słuchając jego wywodu wspominkowego, który kieruje (uwaga - i tu bardzo ciekawy zabieg sceniczny) do więziennego pana komisarza. Panem komisarzem jest oczywiście zgromadzona na spektaklu publiczność, więc aktor gra zwrócony do nas i nam się zwierza, wykonując przy tym swoiste auto da fé. Z czasem sztuka zacznie mu się mieszać z rzeczywistym życiem i konsekwencje takiej drogi będą dla bohatera niemiłą niespodzianką, ale nie tracąc wiary w czekającą go świetlaną przyszłość, przypomni nam na koniec zza krat, że przecież po nocy zawsze przychodzi dzień, a po burzy nastaje spokój. Podczas półtoragodzinnego monologu, przy okazji rzewnych wspominek, nikt z tzw. świata teatru i kultury nie zostaje oszczędzony. Są przytyki w stronę zazdrosnych i kręcących nosami na wszystko i wszystkich krytyków teatralnych, obrywa się widzom, którzy, spragnieni ciągle nowych wrażeń, skracają przysłowiowe trzy minuty sławy aktora współczesnego do jednej sekundki, po czym zapominają o jego osobie i mijają takiego aktora na ulicy bez cienia zainteresowania, nie wspominając o wyścigu po autograf. Dostaje się również gwiazdom lokalnym, rodzimym, jak i obcym: razem z panem Rzepką obśmiewamy jego współbrać aktorską z Katowic i okolic, kolegów-gwiazdorów z Polski centralnej, a i megagwiazdy hollywoodzkiego formatu nie są pominięte. Sam Feliks Rzepka - będący metonimią wszystkich zadufanych w sobie, nieznośnie nadmuchanych i bezkrytycznych w stosunku do siebie aktorów, również natrząsa się zarówno z pana Rzepki, jak i z siebie - aktora i człowieka teatru. I tę zaletę opisywanego monodramu pozwolę zapunktować sobie najwyżej, bo bardzo lubię, gdy śmiejąc się z innych, przy okazji życzliwie nabijamy się również z własnej osoby. Teatr Korez w Katowicach Tomasz Jachimek "Kolega Mela Gibsona" reżyseria: Waldemar Patlewicz światło i dźwięk Sergiusz Brożek Obsada: Mirosław Neinert Prapremiera: 15.12.2007r.

Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
8 lutego 2008