Bez cezury

"Sen nocy letniej" - reż. Robert Czechowski - Teatr Lubuski w Zielonej Górze

Czechowski uwalnia „Sen Nocy Letniej" ze smokingu współczesności Donnellana i białej abstrakcji Brooka. W jego inscenizacji rzeczywistość przetykana jest snem bez wyraźnych splotów. „Teraz" gładko przechodzi w „zawsze", sielanka w koszmar, a las ateński w zielony kod binarny z „Matrixa". Bezczasowa i bezdenna noc Czechowskiego wciąga nas na powrót w matnię Szekspira. A gdy rozum śpi... budzi się wyobraźnia.

Piękno w prostocie
Pomysł Czechowskiego na Szekspira jest prosty, ale w efekcie i wykonaniu – bardziej niż złożony. Jego „Snem..." rządzi, nomen omen, logika snu. Muzyka z Bałkan łączy się tu bezkarnie z hiszpańską korridą, węgierski bełkot z gitarowym bluesem, a pług z rydwanem. Co więcej, cyfrowy bambus z braci Wachowskich w miejsce gaju oliwnego (genialny pomysł Jana Polivki) jest we śnie Czechowskiego na (należnym mu) miejscu. Zamyka nie tylko postaci z Szekspira, ale i współczesną widownię, w paszczy snu i symulacji. W tym szaleństwie jest jednak metoda.

Bez cenzury

Czechowski wierzy w sen Szekspira i pozwala wybrzmieć jego wieloznaczności. Tekst oryginału nie tylko się nie zmienia w jego inscenizacji, ale odbija szerokim (bardzo szerokim) echem (słowa uznania dla dramaturga Michała Pabiana). Najjaskrawiej komentuje go niewybredna oprawa muzyczna, choć nie bez humoru i drugiego dna. Już na wstępie słyszymy popową wersję wydarzeń w ateńskiej kniei: „In the jungle, the mighty jungle, the lion sleeps tonight". Inną, nie mniej karkołomną aluzją jest „Mamo, smutno tu i obco, drzewa inne rosną" Violetty Villas. A w odpowiedzi na fatalny wpływ księżyca rozbrzmiewa „One Way Ticket to the Moon". Nie można w tym miejscu nie wspomnieć o wokalu (nie do zdarcia), gitarowych riffach, para-amerykańskim akcencie , a w efekcie niewyczerpalnym potencjale komediowym Jerzego Kaczmarowskiego, Łukasza Kucharzewskiego, Wojciecha Brawera, Radosława Poniedziałka i Przemysława Faleja. Ta  trupa amatorów teatru ze sztuki Szekspira to najjaśniejszy punkt mrocznego w swojej istocie „Snu..." Czechowskiego.

Scenografia i kostiumy też „śpiewają", a raczej wyją, na scenie Lubuskiego. Połatane kaftany, ni to z epoki, ni to z kosmicznej opery (kostiumograf Elżbieta Terlikowska świetnie się wpisuje w oniryczny klimat przedstawienia) i współczesne garnitury elfów w kolorze ciała (Grupa Mixer nadal w formie) to pękające w szwach i symulowane tożsamości. Bo  u Czechowskiego, jak u Szekspira, śmiech podszyty jest skowytem, ludyczność refleksją, a las ateński surrealnym Maxem Ernstem.

Nie na skróty

Oberon (król elfów) i Tezeusz (książę Aten) w wykonaniu jednego tylko aktora, czy Tytania (królowa elfów) i Hipolita w wydaniu tej samej aktorki, to częsty reżyserski manewr w realizacji „Snu...". Ale Czechowski nie chadza skrótami. Przenikanie się jawy i snu osiąga bardziej krętą i ciekawszą drogą. W usta duchów leśnych wkłada tekst realnych postaci; głosy elfów i śmiertelników nakładają się na siebie lub kończą nie swoje kwestie. Pomysł – genialny, nie mniej wykonanie.
Kinga Kaszewska-Brawer, Kaja Bień, Tatiana Kołodziejska i Elżbieta Lisowska-Kopeć (jako elfy) tworzą jeden spójny organizm – drapieżny ukwiał o wielu obliczach i głosach, ale  celu tym samym –  realność. Dalej,  Tytania... na wózku inwalidzkim (chwytająca za trzewia Hanna Klepacka), skarlały Oberon na czerwonej kanapie Lyncha (pozbawiony skrupułów i złudzeń, świetny Aleksander Podolak), zalany (nie tylko miłością) Demetriusz (nad wyraz autentyczny Piotr Lizak), elektryzujący Puk Anny Haby (czy raczej agent Smith z „Matrixa") śnią na jawie sny Czechowskiego i swoje własne, a widownia wraz z nimi dryfuje poza czas i przestrzeń.
„Sen nocy letniej" w reżyserii Czechowskiego nie jest dziełem śmiertelnika.

Monika Gorzelak
Dziennik Teatralny
27 lutego 2013
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...