Brak piątej klepki

"Nasze miasto" - reż. Szymon Kaczmarek - Narodowy Stary Teatr w Krakowie

"Nasze miasto" w reżyserii Szymona Kaczmarka to szalone połączenie pomysłu z "Truman Show", "Łysej śpiewaczki" Ionesco i klimatu filmów Emira Kusturicy, typu "Czarny kot, biały kot". Młodzi aktorzy na Nowej Scenie Teatru Starego to zdecydowanie ożywczy powiew świeżości i znakomita szansa na stworzenie (wreszcie) miejsca dla młodych reżyserów w krakowskim teatrze

Całą scenę pokrywa drewniany parkiet. Pozornie bez zarzutu, jednak przy dokładniejszym oglądzie w oczy rzucają się jego nierówności, wystające klepki. W tylnej części coś jakby próbuje wyrastać spod niego: widać kępki traw, jakichś polnych kwiatów na dziwnym parkietowym wzniesieniu. Wydaje się, że natura, ziemia, która została pozornie okiełznana ręką człowieka, wydaje głos, szczelinami, szparami znajduje swoje ujście. Ustawione na bocznych ścianach lustra dodatkowo potęgują ten efekt. Po lewej stronie stoją drewniane organy, na których organista Szymon wygrywa melodię na pozór radosną i beztroską, jednak sam dźwięk instrumentu odurza i poniekąd usypia ucho słuchacza. Powtarzający się motyw muzyczny wywołuje bezmyślny uśmiech i kołyszące się gesty postaci obecnych na scenie. Każda z nich ma w rękach drewniane pudełko, na którym wypisane jest jej imię i nazwisko, co przywodzi na myśl Brechta, który także wielokrotnie łamał w ten sposób iluzję sceniczną. Bohaterowie, oprócz dolepionego uśmiechu, mają na sobie grzeczne ubranka, kobiety w cukierkowych kolorach, raczej domowe, jeden z mężczyzn ma na sobie na przykład kapcie i czerwony sweterek z wyhaftowanym obrazkiem małego domku. Amerykańskość tego obrazka wzmacnia jeszcze cherubinkowy futbolista, nastolatek z amerykańskiego snu, zajadający wielką pakę corn flakes.

W pewnym momencie muzyka cichnie, a na przód wysuwa się ubrany na ciemno Reżyser (świetnie poprowadzona rola Szymona Czackiego), z lekkim uśmiechem obserwujący swoich aktorów i widzów. To on będzie demiurgiem tego świata, jego narrację będą ilustrować poczynania postaci na scenie. Opowie o pewnym mieście, „naszym mieście”, wypreparowanym niczym makieta stworzona dla Trumana Burbanka. W dziwny sposób większa część jego charakterystyki nie jest wcale taka abstrakcyjna: monogamia, łączenie się w pary dla wydania potomstwa, chrześcijaństwo, podmiejskie domki. Reżyser lubi fakty, dlatego też oddaje głos doktorowi, który opowie o usytuowaniu miasta, potem redaktorowi, skupiającemu się na jego aspekcie socjologicznym.

W kolejnych scenkach udział wezmą dwie modelowe dla miasta rodziny o ściśle ustalonych rolach ich członków. Kobieta zajmuje się domem, mężczyzna pracą, a dziecko nauką, sportem i/lub poszukiwaniem kandydata/tki na męża/żonę. Wolnym atomem będzie organista, mający problem z alkoholem, który to problem współmieszkańcy będą skrupulatnie ignorować. Te swoiste obrazki z życia unaocznią sztuczność i kłamstwo jako środowisko naturalne bohaterów. Rozmowy przypominać będą po części absurdalne dialogi pana i pani Smith z dramatu Ionesco. Ewentualne rysy na tej idealnej rzeczywistości będą pozostawiane bez dalszego ciągu, niejako zamiatane przez Reżysera pod dywan. Historia podąży trasą zbliżoną do moralitetu w sensie uniwersalnej historii. Będziemy obserwować rodzącą się miłość między młodymi bohaterami, ślub, potem śmierć. Linię tę sproblematyzują w pewien sposób kompleks Edypa młodego małżonka, który podświadomie pragnie ożenić się z własną matką, dramat matki panny młodej, nieszczęśliwej w małżeństwie czy trudne relacje ojciec-syn. Swoistym wyładowaniem dla tego spektaklu w spektaklu będzie moment opłakiwania zmarłej, w takt kakofonicznej muzyki, przywodzącej trochę na myśl Kusturicę, zawodzenie płaczek, biczowanie się kwiatami, ogólny chaos i chwila szaleństwa. Po tym nic już nie będzie takie samo. Przenieśliśmy się bowiem w zaświaty, gdzie odgrywane są tragiczne scenki z życia żywych.

Groteskowa sceniczna wizja Szymona Kaczmarka to rodzaj lustra, w którym możemy się przejrzeć. Zobaczymy karykaturalne postacie, niczym z gabinetu zniekształcających luster, które każą nam się roześmiać, ale także dramaty tych niby kukiełek, spychane w kąty podświadomości, którym ktoś prze całe życie powtarzał: „Gryź bekon, dziecko!”

Magdalena Talar
Dziennik Teatralny Kraków
4 listopada 2011
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...