Całkiem normalny teatr telewizji

"Teorban" oraz "Warszawa" - Teatr Telewizji

Nazwać "Warszawę" i "Teorban" spektaklami wybitnymi, bytoby grubą przesadą. Jednak dwa inaugurujące nowy sezon przedstawienia przypominają, ze Teatr TV nie musi być zdominowany przez widowiska dokumentalne. A to juz dużo

Jeszcze pięć, może siedem lat temu nowe spektakle Andrzeja Strzeleckiego i Marii Zmarz-Koczanowicz nie wyróżniały, by się niczym ponad przeciętny repertuar telewizyjnej sceny. Teatr TV był przecież wtedy zjawiskiem w europejskiej skali unikalnym. Instytucją, której oddziaływania nie sposób było nie docenić. Choćby ze względu na milionową często widownię poszczególnych seansów, nie do porównania z żadnym innym teatrem w Polsce. Tą drogą telewizja publiczna, na antenie powszechnie dostępnej Jedynki, najpełniej realizowała zapisaną prawem kulturotwórczą misję. Ostatnie lata przyniosły jednak zdecydowany zwrot. Telewizyjny teatr zdominowała niepodzielnie Scena Faktu, przybliżająca nieobeznanym tłumom białe plamy z najnowszej historii. Wśród licznych premier Sceny Faktu da się oczywiście odnaleźć inscenizacje istotne, by wymienić tylko "Rozmowy z katem" według Moczarskiego w reżyserii Macieja Englerta czy przygotowaną przez Waldemara Krzystka "Norymbergę" Tomczyka. Większość propozycji przypominała jednak kręcone na zamówienie jedynie słuszne produkcyjniaki mające udowodnić, że Teatr TV realizuje zadekretowaną z góry politykę historyczną władz. O klasyce czy dramaturgii współczesnej niemal zapomniano. 

Dlatego pokazywane tydzień po tygodniu "Warszawa" i "Teorban" można traktować jako przełom albo przynajmniej jaskółkę nowych lepszych czasów. To prawda, oba spektakle zakorzenione są w historii, ale tym razem nie jest ona głównym ich tematem, ale znaczącym tłem opowieści. Andrzej Strzelecki "Warszawą" nawiązuje do swych najlepszych spektakli muzycznych, przypominając, że w dziedzinie łączenia szlagierów z różnych epok ze pretekstowo traktowanymi fabułami jest fachowcem jakich mało. Tym razem przenosimy się w upalny sierpień 1939 roku, aby znaleźć w warszawskim kabarecie. Królestwo to muzy niezbyt podkasanej, za to stylowej i eleganckiej. Krzysztof Stelmaszyk wciela się w konferansjera w stylu Fryderyka Jarosy\'ego, ze swadą zapowiadając występy swoich gwiazd. Na pierwszym planie jest ewidentnie wzorowana na Hance Ordonównie diwa (Wiktoria Gorodeckaja), znakomicie interpretującą pieśni-sztandary tamtego czasu, by wspomnieć tylko "Miłość Ci wszystko wybaczy". Mamy tu też smacznie podaną powtórkę z rozrywki, bo trio Krzysztof Tyniec - Wiktor Zborowski - Bohdan Łazuka do złudzenia przypomina pamiętne ze słynnego "Hemara" Wojciecha Młynarskiego "Słowiki Ateneum". Tyle że w ich składzie Zborow-skiemu towarzyszyli wówczas Marianowie Opania i Kociniak oraz Jacek Borkowski. Tym razem może nie jest aż tak wytrawnie jak w legendarnym widowisku Sceny na Dole, ale prawie tak samo zabawnie. Tym bardziej że w naprawdę dobrej formie powraca na ekran dawno niewidziany Bohdan Łazuka. 

Piosenkom i żartom towarzyszy jednak w przedstawieniu Strzeleckiego wyraźna nuta nostalgii. "Warszawa" bowiem jest delikatną i cieniowaną z ironią opowieścią o pożegnaniu starego świata, który za chwilę pochłonie wojenna pożoga. Nie dziwi zatem data premiery - 7 września - czyli niemalże w 70. rocznicę wybuchu wojny. Tyle że rozśpiewane i lekkie widowisko Strzeleckiego zapewne nie chciałoby być wymieniane wśród akademijnych obchodów. "Warszawa" ma więc lekko dekadencki urok, a przy tym broni się doskonale jako telewizyjna rozrywka z naprawdę wysokiej półki. Spora w tym także zasługa doskonale śpiewających młodych aktorów. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się zjawiskowa Wiktoria Gorodeckaja. O tym, że śpiewa jak szatan, można się było przekonać już podczas dyplomowego spektaklu studentów warszawskiej Akademii Teatralnej "Moulin Noir", pokazywanego w warszawskim Teatrze Współczesnym. Tam jednak mierzyła się z mrocznymi songami spod znaku Cave\'a i Waitsa. Tym razem otrzymała szansę zaistnienia w krańcowo odmiennym repertuarze. W tle przedstawienia Strzeleckiego jest wojna, w finale "Teorbanu" Marii Zmarz-Koczanowicz natomiast widać walące się wieże World Trade Center. Na szczęście kameralny spektakl nie próbuje rekonstruować tamtej tragedii w stylu, powiedzmy, Olivera Stone\'a. Jest opowiadaną prostymi słowami historią zwykłej dziewczyny, której akurat na 11 września wyznaczono niezwykle dla niej ważne przesłuchanie z gry na tytułowym teorbanie. Autor sztuki Christian Simeon, jak niegdyś Jean Cocteau w "Głosie człowieczym", oddaje ów głos niemal wyłącznie głównej bohaterce, każąc jej prowadzić niezliczone rozmowy telefoniczne - z matką, narzeczonym, ze ślusarzem. Czemu, u diabła, ślusarzem? Ano dlatego, że chłopak zatrzasnął ją w domu i zabrał klucze, a za chwilę ma zacząć się ów egzamin... Niegdyś w "Teorbanie" w warszawskiej Scenie Prezentacje świetną rolę stworzyła 

Paulina Holtz. W spektaklu cenionej dokumentalistki równie dobra jest Magdalena Wałach. Jej bohaterka jest kobietą z krwi i kości, niewahającą się walczyć o lepsze umeblowanie własnego życia. Wałach kojarzy się niestety przede wszystkim z serialami. Być może "Teorban" skieruje ją ku bardziej godnym talentu aktorki projektom. Spektakl w Prezentacjach był monodramem. W telewizyjnym "Teorbanie" pojawiają się też inni wykonawcy, możemy zajrzeć w zadymione korytarze WTC. Może chodziło o większą spektakularność inscenizacji, ale nie obraziłbym się, gdyby Maria Zmarz-Koczanowicz poprzestała na szkicowaniu wizerunku bohaterki. Bo ona jest w tym wszystkim zdecydowanie najciekawsza. Powtórzę zatem -jakiś czas temu "Warszawa" i "Teorban" to byłaby powszedniość telewizyjnego teatru, tzw. średni repertuar. Dziś jednak nabierają dodatkowych znaczeń. Zapowiadają zmiany?

Jacek Wakar
Dziennik
5 września 2009
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...