Chcę zapisać miłość

"Fragmenty dyskursu miłosnego" - reż. Radosław Rychcik - Teatr Dramatyczny

"Fragmenty dyskursu miłosnego" wciągają widza w świat nieskrępowanej ekspresji, uczuć nieuznających prymatu określonego języka i niedających się szufladkować. Gesty, ruchy i potoki słów splatają się w jedno doświadczenie, które w swojej szczerości odrzuca możliwość skomplikowanej interpretacji na rzecz powrotu do podstawowych emocji. Znamienne, że, by je oddać, trzeba było uciec się do skomplikowanej formy

Czwórka niezwracających na siebie uwagi postaci wykonuje gwałtowne gesty, tarza się po ziemi, wydaje nieartykułowane odgłosy – tak zaczyna się spektakl w reżyserii Radosława Rychcika, oparty na słynnej książce Rolanda Barthesa. Jak wskazuje tytuł, tematem przewodnim – jedynym tematem – dzieła jest miłość. A że miłość jest nieumiarkowana, to nie może dziwić, że po tak szalonym początku uspokojenie bynajmniej nie następuje. Wręcz przeciwnie. Razem z bohaterami, którzy istotni są zresztą tylko jako niedookreśleni reprezentanci ludzkości – imiona, charaktery czy fabuła są zbędne, liczy się tylko wątek przewodni, symbol – widz pogrąża się w otchłani sprzecznych dążeń, pragnień i emocji, wyrażanych na wszelkie możliwe sposoby. Postacie biegają powodowane coraz to nowymi impulsami, obejmują się, by w mgnieniu oka się rozdzielić, wskakują do wypełnionej wodą wanny, a zaraz potem wspinają się na dach budki telefonicznej. Wypowiadają również bardzo wiele słów, w desperackiej walce o realizację hasła zapisanego wielkimi czerwonymi literami na okalającym tył sceny płótnie – CHCĘ ZAPISAĆ MIŁOŚĆ.

Intymny, a przy tym na wskroś nowoczesny charakter spektaklu, podkreśla szereg oryginalnych zabiegów. Gdy widzowie zajmują miejsca, aktorzy są już na scenie, przez co już na samym początku można odnieść wrażenie wkraczania do świata już przez kogoś zajmowanego, do świata prywatnego. Ponadto przestrzeń, którą dysponują aktorzy, jest ściśle ograniczona – nie ma żadnego wejścia, żadnej przerwy w powierzchni wspomnianego już płótna. Powoduje to, że towarzyszymy postaciom przy wszystkich czynnościach, także przy przebieraniu się. Bohaterowie wszystkie swoje kwestie wygłaszają do publiczności, nawet gdy ze sobą rozmawiają. W czasie spektaklu nie pojawia się żaden nowy element scenografii. To wszystko powoduje, że łatwo dać się wciągnąć w odbywającą się na scenie specyficzną grę, a warto jeszcze wspomnieć o pokaźnej ilości elementów humorystycznych, dodatkowo pomagających zacieśnić relację między widzem a bohaterami.

Dzięki ogromnej ilości słów wypowiadanych czy wyśpiewywanych przez postacie, pełnoprawnym uczestnikiem spektaklu staje się język sam w sobie. Nie jest jednak ważne znaczenie wypowiadanych w nim słów i zdań, a raczej samo brzmienie, rytm i tempo. Bohaterowie szybko bowiem zdają sobie sprawę z tego, że nie ma języka na tyle subiektywnego, subtelnego, a może wypadałoby powiedzieć – wewnętrznie sprzecznego – który byłby w stanie oddać całą ambiwalencję stanów, w których równocześnie znajduje się kochanek. Dlatego kiedy słowa „kocham cię” zostają ostatecznie wypowiedziane, stają się niemalże osobnym bytem, szeptanym i krzyczanym, śpiewanym i skandowanym, skierowanym prosto do widza, odbijającym się echem w teatralnej sali przez dobre kilka minut. Okazuje się bowiem, że najprostsze, wydawałoby się – banalne słowa, najlepiej wyrażają całe zagmatwanie „tego, o co chodzi”, ponieważ są wolne od wszelkich społecznych konwencji, nie są skażone niepotrzebnym konwenansem, i, co być może najważniejsze, nie pozostawiają niczego niejasnym. „Kocham cię” w ujęciu Barthesa i Rychcika jest najpotężniejszym performatywem, wyrażeniem nieobarczonym żadnym wyrozumowanym sensem i przez to czymś prawdziwym.

Takie ujęcie sugeruje niebezpieczeństwo zwrotu ku taniemu, niemodnemu sentymentalizmowi. Tutaj jednak ujawnia się przewrotna mądrość twórców, którzy taką kolej rzeczy… akceptują. Nie robią nic, by widz nie odniósł wrażenia, że z każdą minutą serwuje mu się coraz więcej elementów klasycznego melodramatu. I w tym szaleństwie jest metoda – jeśli wszelkie zwyczajne środki wyrazu zawodzą, może warto zwrócić się ku metodom archaicznym i bardzo prostym, ale, tak samo jak słowo „kocham”, z zaskakującą precyzją, niemalże mimochodem oddającym złożoność targających zakochaną osobą emocji. Finałowa piosenka – Bloody Mother Fucking Asshole autorstwa Marthy Wainwright, na scenie wykonywana przez Joannę Drozdę – stanowiąca otwarte wyznanie tych sentymentalno-melodramatycznych ciągotek, posiada dzięki temu nieodparty urok, podkreślany świetnym wykonaniem. W spektaklu złożonym z paradoksów i luźno powiązanych fragmentów, w spektaklu usilnie odmawiającym ułożenia się w logiczną całość, mało romantyczny tytuł utworu (stanowiący zresztą pokaźną część słów refrenu) nie tylko nie razi, ale wręcz przydaje nonszalanckiej pewności siebie, z jaką twórcy zdecydowali się na dość radykalną zmianę kierunku. Książkowe Fragmenty dyskursu miłosnego stanowiły w dużej mierze polemikę, ale i swego rodzaju hołd złożony Cierpieniom młodego Wertera. Fragmenty w realizacji Radosława Rychcika przemawiają do współczesnego widza trochę inaczej. Postmodernistyczne wykorzystanie wszelkich możliwych środków wyrazu, dzięki zmianie optyki na bardziej melodramatyczną, zyskuje nieoczekiwanie dyskretny urok starej ramotki – komedii romantycznej z Audrey Hepburn, z naiwności której możemy sobie pokpiwać, ale której nie możemy odmówić emocjonalnej siły.

Robert Mróz
Teatrakcje
26 lutego 2011
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...