Ciotowska telenowela

"Lubiewo: Ciotowski bicz" - reż. Piotr Sieklucki - Teatr Nowy w Krakowie

22 czerwca w krakowskim Teatrze Nowym odbyła się premiera spektaklu "Lubiewo: ciotowski bicz". Było wesoło, wulgarnie, rubasznie i, niestety, właściwie o niczym.

"Lubiewo: ciotowski bicz" w reżyserii Piotra Siekluckiego jest kontynuacją głośnego przedstawienia "Lubiewo", zrealizowanego na podstawie powieści Michała Witkowskiego. Autor "Lubiewa" narobił swego czasu wiele szumu, gdy wydał (nakładem krakowskiego Ha!Artu) swoją "przygodowo-obyczajową powieść z życia ciot". "Lubiewo" to zbiór opowieści dwóch podstarzałych homoseksualistów (Patrycji i Lukrecji), którzy z nostalgią wspominają swoją młodość w PRL-u, pełną trochę mrocznych, trochę miłosnych przygód. Witkowski pokazuje czytelnikom lubieżny i wulgarny świat "pedalskiego podziemia", świat sprzed transformacji ustrojowej oraz emancypacji homoseksualistów (kiedy to "pedałów" nie zastąpili jeszcze "geje"). Wszystko to zaś opisane jest językiem wartkim i dowcipnym, nawiązującym do gawędy szlacheckiej i ballady podwórkowej. Warto też nadmienić, że Witkowski został nominowany do wielu nagród literackich, w tym Literackiej Nagrody Nike z 2006 roku (której został finalistą).

W tym samym roku (2006) Piotr Sieklucki założył Teatr Nowy w Krakowie - instytucję, której celem jest szerzenie i promowanie sztuki niezależnej. A w ten kanon na pewno wpisuje się proza Witkowskiego. Było kwestią czasu zanim za tekst chwycił sam dyrektor Teatru Nowego i postanowił zrobić na jego podstawie przedstawienie. A konkretnie dwa: pierwsza część miała bowiem swoją premierę w 2011 roku, na drugą zaś przyszło nam czekać aż do teraz.

Tym razem Patrycja i Lukrecja (Janusz Marchwiński i Paweł Sanakiewicz) przeniosły się na gejowską plażę nudystów do Lubiewa koło Międzyzdrojów, by tam cieszyć się urokami kurortowego życia. Wczasowo robi się jeszcze przed rozpoczęciem spektaklu. W tle słychać krzyki mew i szum morza, na scenie faluje światło, które przypomina refleksy słońca na wodzie. Piosenka "Już nie ma dzikich plaż" wspaniale wpisuje się w ten klimat. Wzbogaca go o szczyptę nostalgii. Widzowi zaczyna udzielać się ten leniwy nastrój, tylko słonej bryzy brak.

Wakacyjna idylla zostaje jednak szybko zaburzona. Albo inaczej: zmienia się w specyficzny obraz "idylli dla ciot". Znika światło, zmienia się sceneria. Melodyjny głos Ireny Santor odbija się echem od wnętrza obskurnego miejskiego szaletu, w którym (i na tle którego) toczyć się będzie całe przedstawienie. Akcję przedstawienia rozpoczynają krótkie scenki rodzajowe - po toalecie jak po wybiegu przechadza się czterech bohaterów: Patrycja, Lukrecja, Blondyn i Wiesia. Wchodzą, wychodzą, prężą się, chowają w kabinach, podglądają i czatują. Polują na siebie nawzajem. Mamy tutaj do czynienia z ciotowskim tańcem godowym. Wszystko to odbywa się pod niezbyt czujnym (choć groźnym) okiem klozetowej (Teresa Pawłowicz). Po chwili muzyka cichnie i spektakl wchodzi w dowcipny i gawędziarski rytm, w którym dominuje nostalgia za słodkimi czasami PRL-u.

Spektakl "Lubiewo: ciotowski bicz", mimo iż został wzbogacony o nowe wątki, jest bardzo podobny pod względem konstrukcji do poprzedniej części. Oscyluje on wokół trzech głównych wątków: publikacji książki "Lubiewo", konfrontacji ciot ze współczesnym gejem oraz wspominek z peerelowskich wczasów. Patrycja i Lukrecja w niewybrednych słowach złorzeczą autorce Michaśce i kierują swoje skargi bezpośrednio do publiczności, po scenie snuje się nowoczesny i wrażliwy gej, Blondyn (Sylwester Piechura), który jednocześnie uwodzi i opędza się od podstarzałych ciot (które pragną go i nienawidzą, jest bowiem symbolem dynamicznego kapitalizmu). Wszystko to przeplatane jest wspominkami z serii "Komuno wróć!". Mamy więc i pikiety i żołnierzy radzieckich, do których dorzucono turnusową kuchnię i byczenie się na plaży. Do Patrycji i Lukrecji dołącza klozetowa, która do tęsknoty za "niegdysiejszymi śniegami" dodaje własną garść przemyśleń.

I cóż z tego, że każdy element osobno może być zabawny, skoro całość nuży. Pula gagów i zabawnych historii szybko się wyczerpuje. Widz przyzwyczaja się do grepsów, zaś sama sztuka, bazując na sprawdzonych kliszach z poprzedniej części, prędko traci swój komediowy potencjał. Weźmy choćby ciotowski rwetes z powodu publikacji "Lubiewa". To dowcipne pozateatralne odniesienie, które zastosował już sam Witkowski w swojej książce, szybko przestaje być zabawne, a zaczyna być nieciekawe. Nawet parodia wrażliwego geja (i cały potencjał interpretacyjny, który kryje się w postaci) nie ratuje spektaklu. Przepaść pomiędzy światami, która miała być w ten sposób wyrażona, została już przedstawiona w "Lubiewie" (aktorzy wówczas wykorzystali fakt, że nad Teatrem Nowym mieści się Cocon - popularny klub gejowski, siedlisko tych "wyemancypowanych dziwolągów").

Klisze fabularnie nie są jedynym mankamentem drugiej części "Lubiewa". Luźna konstrukcja gawędy, tak dobrze rozegrana w pierwszej części, tutaj przeradza się w bezładną masę. Liczne anegdoty i historie porozrzucane po całym przedstawieniu dają wrażenie afabularności i chaosu. Brakuje rozwinięcia, że już nie wspomnę o puencie.

Trzeba przyznać, że "Lubiewo: ciotowski bicz" jest przedstawieniem dużo gorszym i mniej wymagającym niż pierwsza część. Bo o ile ta pierwsza pod warstwą dowcipnych historyjek okazała się być wstrząsającym studium samotności i bylejakości (z którego jedynym wyjściem jest ucieczka w perwersyjną, na wpół zmyśloną i wyolbrzymioną przeszłość), o tyle jego kontynuację odarto z tej uniwersalnej, choć przerażająco smutnej myśli. Zostawiono za to wydmuszkę: treść śmieszną, wulgarną i miejscami szokującą. I niby wszystko w porządku, miało być wakacyjnie i było wakacyjnie. Szkoda tylko, że Sieklucki ciotowski Dekameron zmienił w ciotowską telenowelę.

Natalia Łajszczak
Magazyn Portal Kulturalny online
16 lipca 2013
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia