Czym jest prawda?

"Bułhakow / Mistrz / Małgorzata" - reż. Andrzej Maria Marczewski - Nowy Teatr w Słupsku

Święty Augustyn zarysował w "Wyznaniach" intrygującą koncepcję Stworzyciela, który w sobie wiadomym miejscu trzyma wszystkie czasy naraz - przeszły, teraźniejszy i przyszły. Z tego nieskończenie pojemnego magazynu Pan Bóg dobiera sobie komponenty, z których buduje rzeczywistość nadchodzących dni. Wrażenie jednoczesnego występowania kilku planów czasowych robi - toutes proportions gardées - widowisko "Bułhakow/Mistrz/Małgorzata", zainscenizowane przez Andrzeja Marię Marczewskiego w Nowym Teatrze im. Witkacego w Słupsku (premiera: 27 marca 2015).

Współegzystują w nim elementy wzięte z zupełnie różnych epok, pozornie do siebie nieprzystawalne. Inscenizacja Marczewskiego daje nam na wstępie taką właśnie, wstrząsową dawkę wielu nakładających się sensów - widz czuje się nimi zrazu osaczony, dopóki nie podejmie próby ich odczytania. Narzuca mu się przy tym przemożne pytanie, przed jakim w Piwnicy pod Baranami stawiał widzów niezapomniany Wiesław Dymny: "Dlaczego na początku był chaos i chaos jest do dziś?".

Andrzej Maria Marczewski wielokrotnie wystawiał "Mistrza i Małgorzatę" Michaiła Bułhakowa - w Wałbrzychu, Płocku, Bydgoszczy, Bielsku-Białej czy Łodzi - w każdej z tych premier inaczej rozkładając akcenty. Psychologiczne podobieństwo postaci pozwoliło reżyserowi w dwóch ostatnich przeniesieniach scenicznych powieści obsadzać tych samych aktorów w podwójnych rolach: Jezui - Mistrza, Poncjusza Piłata - Wolanda czy Mateusza Lewity - Iwana Bezdomnego, przy zachowaniu czytelnego podziału na dwa różne plany czasowe: starożytny i współczesny (przedwojennej Moskwy). W słupskiej inscenizacji rdzeń fabularny "Mistrza i Małgorzaty" opleciony został cytatami z innych tekstów, wraz z uaktualniającymi wstawkami, rozciągającymi poczynania świty Wolanda daleko poza czasy i miejsce stalinowskiej Rosji.

Oprócz postaci znanych z kart powieści, w prologu i finale występuje również dożywający kresu swych dni Michaił Bułhakow, wraz ze swą trzecią żoną, Heleną. Ich ostatnie rozmowy dają ciekawy kontekst kulturowy dla scenicznej narracji i poszerzają pola interpretacyjne. Ten sam aktor gra zarówno Bułhakowa, Jezuę, Mistrza i samego autora.

"W teatrze nie powinno się kłamać" - mówi Korowiow podczas seansu czarnej magii, zaprzeczając notabene istocie sztuki scenicznej, która polega właśnie na wiecznym udawaniu. Wypowiedź tę należy jednak odczytywać inaczej - że nie powinno się kłamać widzom. Tymczasem Marczewski w prologu przedstawienia wkłada w usta Michaiła Bułhakowa słowa, których nie mógłby wypowiedzieć.

"Bułhakow: - Mechanizm stosowanych ocen premiuje chłam, miernotę i antywzorce pod pozorami dbania o poprawność polityczną czy obowiązujący światowy trend. [] Wolność ograniczy się do bezkarnego zmieniania kanałów telewizyjnych, które niosą totalną pogardę dla wszelkiego myślenia i wypaczony obraz rzeczywistości, która rzeczywistością nie jest, tylko kolejną medialną ułudą, matriksem dla ubogich duchem".

Autor "Mistrza i Małgorzaty" za swego życia nie mógł posługiwać się takimi pojęciami, jak telewizja, matrix czy poprawność polityczna, bo jeszcze nie istniały. Mają znacznie późniejszy rodowód. Czyżbyśmy więc mieli do czynienia z łgarstwem?

Niekoniecznie - rosyjski pisarz nie wypowiedział wprawdzie tych słów za życia, dostał za to niepowtarzalną szansę posłużenia się nimi właśnie teraz, w inscenizacji Andrzeja Marii Marczewskiego. Całkiem niewykluczone, że gdyby Bułhakow dotrwał do naszych, niespokojnych czasów, wygarnąłby nam tych kilka gorzkich słów prawdy. Na przykład, że nie korzysta z elektronicznych środków przekazu ze względu na przemycane w nich "reklamy i podprogowe informacje" - jak ocenia Woland "wolne" media w przedstawieniu Marczewskiego.

"Bułhakow: - Próbowałem świat zawrzeć w słowach, bo tylko one mogą go tłumaczyć, ale jeżeli ten świat kończy się na słowach? To co one mogą? I co znaczy mój wysiłek, żeby to były słowa uczciwe? Tak bardzo chcę uwierzyć, tak bardzo. I zostawić świadectwo, żeby wiedzieli, żeby wiedzieli".

Nikt dziś właściwie nie panuje nad materią świata, nacechowanego szaleństwem do tego stopnia, że coraz bardziej aktualne staje się wezwanie: "Woland, wróć!" - wymalowane przez fanów Bułhakowa na klatce schodowej moskiewskiej kamienicy przy ulicy Sadowej 10 (w powieści Sadowa 302 A). Doprawdy, wypadałoby użyć diabelskich mocy, żeby zakończyć kilka krwawych wojen, prowadzonych przez perfidnych politycznych graczy. Również tę rozpętaną w ościennym kraju, nie tak znów daleko od naszych granic.

"To prawdziwi światowcy, pół świata przez nich spłonęło". Tak na balu u Wolanda jego świta przedstawia Małgorzacie dwóch umundurowanych osobników. Na pytanie, jak się nazywają, otrzymuje odpowiedź: "Generalissimus i Führer".

Wyraźne podziały, oddzielające odległe epoki, w przedstawieniu zlały się w jedno. Poncjusza Piłata, rzymskiego namiestnika Jerozolimy z początków naszej ery, strzeże Marek Szczurza Śmierć, z nieodłącznym kałasznikowem w ręce i twarzą przesłoniętą chustą "arafatką", niby bojownik żywcem wyjęty z telewizyjnej relacji o poczynaniach radykalnych islamskich ugrupowań z Bliskiego Wschodu lub też - niestety coraz częściej - gdzieś w Europie. Skierowane do Piłata twierdzenie Jezui, że na świecie nie ma złych ludzi, przerywają okrzyki współcześnie ubranej gawiedzi: "Ukrzyżuj go! Ukrzyżuj go!".

Niektóre zabiegi inscenizacyjne pozwalają osadzić akcję bliżej rodzimych realiów, niż w oryginalnym tekście Bułhakowa. Korowiow z Behemotem wchodzą do restauracji w domu literatów, podając się za... Mickiewicza i Słowackiego, bo też kogo dziś obchodzą niejacy Panajew i Skabiczewski, jak w oryginale powieści. Z kolei kolega literat, odwożący poetę Iwana Bezdomnego do kliniki psychiatrycznej, nie tworzy już agitacyjnych wierszy pierwszomajowych, tylko uprawia "patriotyczne grafomanie na trzeciego maja".

Nieudolny dyrektor teatru - "bez konkursu", czyli z partyjnego nadania - porwany diabelską siłą, zamiast w Jałcie, ląduje nad Atlantykiem. Kobieta kierująca tramwajem przejeżdżającym Berlioza, to już nie komsomołka (termin powoli zapominany), lecz tylko ateistka. Konferansjer Bengalski zmienia się zaś w postać brodacza w damskiej sukni, czyli kuriozalną triumfatorkę nie tak dawnego konkursu Eurowizji - Conchitę Wurst.

Te i inne przesunięcia akcentów, które uprzystępniają powieść dzisiejszej młodzieży, miłośnikom prozy Bułhakowa mogą się wydawać co najmniej bluźniercze. Bo też nie każdy użytkownik tabletu czy ipoda wyszuka w Wikipedii, co się kryje pod pojęciem "Starowier wojujący". Zmiana tytułu napastliwego artykułu na bardziej swojski: "Żydzi atakują", jest na nieszczęście dla sporego odłamu ludności w dorzeczu Wisły dużo czytelniejszy.

"Bezdomny: - Ikonkę trzeba przyczepić agrafką do ciała, żeby pokazała się krew, chodzi o spełnienie ofiary, mam czego chciałem, znieważyłem Pana naszego Jezusa Chrystusa, jego twarz podeptałem buciorami. Pokutujcie chrześcijanie! Pokutujcie - on jest tutaj!".

Obojętny tłum uliczny, ze słuchawkami lub telefonami komórkowymi w uszach, woli się jednak bawić, niż pokutować. Świętej nienaruszalności literackiego kanonu przedstawienie Andrzeja Marii Marczewskiego bynajmniej nie szarga. Widowisko "Bułhakow/Mistrz/Małgorzata" jest paląco aktualnym odczytaniem powieści, z zaakcentowaniem wciąż trapiących świat niepokojów, które bynajmniej nie skończyły wraz się ze śmiercią Stalina.

" - Czym bowiem jest prawda?" - można powtórzyć za piątym prokuratorem Judei, Poncjuszem Piłatem. I udzielić mu, jak i sobie, odpowiedzi, że prawda najczęściej wcale nie leży tam, skąd swoje racje czerpią politycy. Pisał o tym Michaił Bułhakow, odważnie mierzy się z tym jego duchowy kontynuator, Andrzej Maria Marczewski - żebyśmy wiedzieli, żebyśmy wiedzieli.

Janusz R. Kowalczyk
Nieznany Świat
2 lutego 2016
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...