Diament jak niedopałek

"W popielniczce diament" - reż. Waldemar Patlewicz - Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach

Wystawioną w Teatrze Śląskim na koniec sezonu 2013/2014 sztukę Jakuba Roszkowskiego "W popielniczce diament" można odczytać jako rzecz o przegranym artyście. Tylko czy warto było niszczyć mit Zbyszka Cybulskiego, by pokazać klęskę artysty w nowej, postkomunistycznej rzeczywistości kapitalizmu z polską twarzą?

W 1967 roku miałam niespełna dziesięć lat. Mieszkałam na Plebiscytowej, naprzeciw katedry Chrystusa Króla w Katowicach, na którą wychodziły okna mego mieszkania. W styczniowy dzień z grupą dzieciaków z podwórka wybiegliśmy przed dom i obserwowaliśmy z ciekawością wielki tłum na pogrzebie Zbigniewa Cybulskiego. Byłam zbyt mała, by tak naprawdę wiedzieć, kim on był, ale rodzice powiedzieli mi, że to wielki aktor i że zginął tragicznie. Te dwie informacje pozwoliły mi, jak wielu mnie podobnym. zbudować mit Cybulskiego. Gdy dojrzewając, a potem będąc już ukształtowaną dorosłą osobą o wyrobionej estetyce i potrzebach kulturalnych, oglądałam jego filmy, patrzyłam na kreacje Cybulskiego właśnie przez soczewkę jego legendy. Oczywiście, że potrafiłam dostrzec braki warsztatowe i manieryczność jego stylu gry, ale Cybulski miał charyzmę, którą obdarzeni są tylko nieliczni i której nic nie było w stanie zniszczyć. Ten mit wielkiego i tragicznego artysty twórcy katowickiego przedstawienia chcieli - świadomie czy też nieświadomie - zburzyć. Tylko po co?

Nie lubię gdybania, a ta sztuka jest na nim oparta. Co by było, gdyby Zbyszek Cybulski 8 stycznia 1967 roku we Wrocławiu nie wpadł pod pociąg - to główny pomysł Roszkowskiego na rzecz o Zbigniewie Cybulskim - wystawioną przez Teatr Śląski w ramach cyklu "Śląsk święty/Śląsk przeklęty" o twórcach wywodzących się ze Śląska lub z nim związanych, w mieście, do którego Cybulski był rodzinnie przywiązany i w którym spoczął na zawsze, pochowany na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza 47 lat temu.

Tymczasem ocalony przez Roszkowskiego Cybulski żyje i ma się w miarę dobrze - jeśli chodzi o powierzchowność, jaką obdarzył go kreujący tę postać Robert Talarczyk. Co prawda podtatusiały, z brzuszkiem, ale nadal wzbudza sympatię, choć na pewno już nie podziw. Wyłania się ze śmietnika. To nie tylko świadome nawiązanie do ostatniej sceny adaptacji filmowej "Popiołu i diamentu". Komuś, kto pamięta debiut Roberta Talarczyka w 1993 roku jako Grabarza w "Śladach" Józefa Szajny w Teatrze Rozrywki, wydaje się, że to swoiste deja vu. Na Szajnowskim z ducha śmietniku historii świata zniszczonego totalitaryzmem tym razem jednak odbywa się targowisko próżności, spektakl obłudy i żerowisko kosztem czyjegoś sukcesu lub klęski. Wrażliwy, a może wręcz nadwrażliwy artysta czuje się jak cuchnący śmieć, bo jest zmuszony ustąpić pola celebrytom i twardym prawom rządzącym show-biznesem, który bezczelnie triumfuje nad wielką, prawdziwie wartościową, sztuką.

Czai się jednak w tekście Roszkowskiego głęboko ingerująca w biografię i niczym nieuzasadniona sugestia, że śmierć na wrocławskim dworcu kolejowym skrojonego na miarę hollywoodzkiego Jamesa Deana bożyszcza polskiej widowni lat 60., to wcale nie był nieszczęśliwy wypadek, a zaplanowane samobójstwo artysty, który mimo iż osiągnął sukces, w momencie rozstania się z życiem czuł się niespełnionym i porzuconym przez reżyserów, którzy go wykreowali na gwiazdę. No cóż, zmarły bronić się nie może przed pychą omnipotentnych współczesnych twórców, którzy przecież nie takie rzeczy robią swym wielkim poprzednikom. Sztuka jest kiepska literacko, oparta na kilku wyświechtanych, dobrze znanych faktach z życia aktora i cytatach z jego r głośnych filmowych ról, ale tak naprawdę nie mówi o nim nic ważnego ani odkrywczego, nie buduje psychologicznego portretu nietuzinkowego artysty. Nazwisko Cybulskiego i niektóre fakty z jego życia zostały wykorzystane do namalowania portretu kogoś, kim na pewno nie był Cybulski: człowieka sfrustrowanego, zagubionego, przegranego zawodowo, który, by przetrwać na rynku, godzi się grać w marnych reklamach papierosów Diament (kolejne nawiązanie do słynnego filmu, z wybitną kreacją Cybulskiego). Portret Cybulskiego z roku 2014, jaki namalował Roszkowski, jest z gruntu fałszywy - podobnie jak sugestia o samobójstwie. Zaiste trzeba niezwykłego tupetu, by artyście tej miary co Cybulski, nadać taki właśnie rys, wiedząc, że pochodził z pokolenia wspaniałych aktorów, o romantycznym zgoła etosie zawodowym, którzy nigdy na taką profanację misji artysty się nie zgodzili - vide Gustaw Holoubek, Andrzej Łapicki, Andrzej Szczepkowski czy Zbigniew Zapasiewicz.

Myślę, że Roszkowski mógłby znaleźć kogoś innego, kto lepiej i trafniej niż Cybulski obrazowałby jego zamysł pokazania degrengolady artysty. Jak w każdym środowisku i w tym są pewne wyjątki. Moim zdaniem świetnie nadawałaby się do tego biografia aktorki Beaty T., niewątpliwej gwiazdy filmu, która swą wspaniałą karierę kończy w dość kiepskim stylu - na usługach telewizyjnego show skierowanego do mało wybrednej publiczności, jaką zdobywa za wszelką cenę, m.in. wdzięcząc się do niej i z ekranu i z łam tabloidów. Jednak Beata T. nie jest legendą, żyje, dobrze się miewa, więc pewnie nie pozwoliłaby autorowi na wykorzystanie swego nazwiska do takiego celu, a umarły przecież nie będzie protestować, lepiej więc było użyć historii Cybulskiego.

Spektakl ratuje sprawna reżyseria Waldemara Patlewicza, scenografia Ewy Sataleckiej i dobre rzemiosło aktorskie. Dla mnie jest jednak dużym rozczarowaniem, bo w popielniczce próbowano zdusić - jak niedopałek - diament.

Danuta Lubina Cipińska
Śląsk
6 października 2014
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...