Far, far away from Farinelli

"Farinelli" - reż. Łukasz Twarkowski - Teatr Polski we Wrocławiu

Bartosz Porczyk w jednym z wywiadów przyznał, że jego wyobraźnia miewa na scenie orgazmy. Niestety jego "fantazja masturbacyjna" na temat wielkiego kastrata nie okazuje się zbiorową fantazją całej widowni. Nowy monodram wrocławskiego aktora i piosenkarza rozczarowuje z wielu powodów. Nie tylko dlatego, że nie ma w nim piosenek

Pierwszy monodram Bartosza Porczyka – „Smycz” w ciągu pięciu lat odniósł spektakularny sukces. Przygotowany z Natalią Korczakowską spektakl do dziś pozostaje w repertuarze Polskiego i przyciąga do teatru tłumy widzów w różnym wieku. Niektórzy chodzą po kilka razy, inni, zaintrygowani opiniami znajomych, chcą się przekonać, czy spektakl naprawdę jest tak dobry, jak się we Wrocławiu mówi. Dzięki „Smyczy” Porczyk zyskał rozgłos i grupę wiernych widzów. Po pięciu latach postanowił powrócić do formuły monodramu, jednak w „Farinellim” – wbrew oczekiwaniom publiczności - nie śpiewa ani jednej piosenki. W ten sposób aktor postępuje także wbrew sobie i swojemu talentowi. Tym razem, zamiast sprawnie zmontowanego zestawu popularnych tekstów kultury, mamy konfrontację z Farinellim – jednym z ostatnich wielkich kastratów. Za sprawą sukcesu „Smyczy”, kilku świetnych ról w Polskim i materiału o tak ogromnym potencjale dramaturgicznym, Porczyk zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Jak się okazuje – o wiele za wysoko.

Reżyserując „Farinellego” Łukasz Twarkowski (uczeń Krystiana Lupy i jego asystent przy „Factory 2”) chciał stworzyć performans o przenikaniu scenicznej i prywatnej osobowości aktora, o przekraczaniu granic płci, o obsesji perfekcjonizmu i problemach seksualności. Spoiwem łączącym te tematy miał być właśnie Farinelli, zapośredniczony przez grającego go i grającego z nim Bartosza Porczyka, a także obecnego w spektaklu małego chłopca (Kacper Kuś), który symbolizować miał śpiewaka sprzed zabiegu kastracji. Niestety twórcom spektaklu nie udało się sprostać tym ambitnym zamierzeniom: Porczyk pozostaje wobec swojej roli kompletnie bezradny, podobnie bezradny pozostaje widz.

Spektakl składa się z dwóch części – nieznośnej i znośnej. Ta pierwsza to trwające ponad godzinę zmaganie Porczyka z infantylnym (jak na „przedstawienie dla widzów dorosłych”) i grafomańskim tekstem Anki Herbut, który za pomocą medyczno – erotycznej nomenklatury próbuje opowiedzieć o dojrzewaniu i konflikcie tego, co męskie z tym, co chłopięce. „Kiedy coś zagraża seksualności, rozum od razu dostaje erekcji!” –  tego rodzaju manieryczne i tandetnie rozpoetyzowane mądrości padają z ust zdezorientowanego aktora. Tekst jest tak sztuczny i bełkotliwy, że ani przez sekundę nie brzmi wiarygodnie. W tym miejscu twórcom widowiska należą się wyrazy uznania za konsekwentne obrażanie inteligencji widza. O samym Farinellim dowiemy się ze spektaklu tyle, ile powie nam głos z offu, czytający wikipedyczną notkę przy drażniącym stroboskopowym świetle. Oprócz bezzasadnych napadów agresji, obowiązkowych przebieranek i rozbieranek, w "instalacji mentalnej" musi być też projekcja filmu. Na wielkim, niemal kinowym, ekranie obserwujemy wędrującego po postindustrialnej dziurze chłopczyka, który na swojej drodze spotyka dorosłego mężczyznę. Podobieństwo ich ruchów ma sugerować, że są jedną osobą. Na domiar złego w tle słyszymy poruszającą opowieść o tym, jak ów mały chłopiec postanowił wysmarować się dżemem truskawkowym. Metaforyka z Biedronki (sklepu dla ubogich) opanowała niemal całą warstwę językową spektaklu.

 Odrobinę lepiej, a nawet całkiem zabawnie, robi się kiedy Porczyk nieco spuszcza z tonu i w niewymuszony, sympatyczny sposób opowiada o swoich doświadczeniach ze szkoły muzycznej albo rzuca uszczypliwe uwagi dotyczące opery. Zaczyna się druga – znośna – część spektaklu. Przedstawienie zaczyna zmierzać ku końcowi w momencie, gdy powinno zacząć się na dobre. W finale usłyszymy zrekonstruowany śpiew Farinellego. Z pustej sceny niemal triumfalnie wybrzmi pieśń wielkiego zwycięzcy, który ze starcia z wrocławskim aktorem- piosenkarzem wychodzi nietknięty.

Tym, co w „Farinellim” autentycznie zachwyca, jest sposób, w jaki została rozwiązana  kwestia dźwięku. Wszechobecne mikrofony niebywale potęgują każdy szmer. Taki zabieg w połączeniu z piękną muzyką Bogumiła Misali mógłby doskonale wzmocnić płynący ze sceny przekaz, gdyby tylko ten miał jakiś głębszy sens. Wielkie brawa należą się również za scenografię autorstwa Łukasza Twarkowskiego i Piotra Choromanskiego. Pomiędzy najeżonymi ścianami, w otoczeniu wielkich głośników i oślepiających świateł, przy porzuconym fotelu ginekologicznym i zestawie perkusyjnym mogłyby zdarzyć się rzeczy niezwykłe. Takiej przestrzeni wizualnej nie powstydziłby się nawet Romeo Castellucci! Mimo to po wszystkim pozostaje niesmak. I pytanie o sens. Dlaczego Porczyk mierzy się akurat z Farinellim, skoro tak bardzo chce opowiedzieć o sobie? Po co zagrywa się na scenie, jakby o uwagę widza musiał rywalizować z dwudziestoma innymi aktorami?

Porczyk wykorzystuje własną biografię jako jeden ze składników roli. Dyrektor Mieszkowski po premierze przekonywał, że Herbut, Porczyk i Twarkowski stworzyli w ten sposób nową jakość. Mówił, że to unikatowy performans. Mówił o Lupie i Grotowskim. Używał też innych wielkich słów, w które uwierzyć mogą tylko ci, którzy nie widzieli spektaklu. Gra z prywatnością aktora – performera to zabieg znacznie starszy niż „Farinelli” w Teatrze Polskim. Przykłady można mnożyć godzinami: Molier grający Moliera w „Improwizacji w Wersalu”, Jouvet Jouveta w „Improwizacji paryskiej” Giraudoux czy Mikołaj Grabowski i Jan Peszek grający siebie w inscenizacjach dramatów Bogusława Schaeffera…. Zabiegi te, podobnie jak w monodramie Porczyka, często były związane z autotematyzmem, chęcią zachwiania pewności odbiorcy w kwestii granic iluzji i realności w teatrze oraz poza nim, a także intencją gry z jego poczuciem realności albo tożsamości.

Przy okazji zrywania się ze „Smyczy” (która i tak widnieje we wrześniowym repertuarze Polskiego), Porczyk obnażył nie tylko swoje ciało, lecz przede wszystkim własną niedojrzałość i braki warsztatowe. Wydaje się jednak, że to nie jego należy obarczać winą za niepowodzenie. Chociaż eksperyment zatytułowany „Farinelli” zakończył się klęską, to jeden zabieg z pewnością się udał: Anka Herbut i Łukasz Twarkowski wykastrowali intelektualnie Bartosza Porczyka. Uwaga! Próbują to zrobić także widzowi.

Magda Szpecht
G-punkt
2 lipca 2011
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia