Ile Mądzika w "Makbecie"

"Makbet" - reż. Leszek Mądzik - Teatr Osterwy w Lublinie

Obsesje wielkich zbrodniarzy są metaforą naszych codziennych, życiowych, indywidualnych losów - czy takie jest przesłanie "Makbeta" Leszka Mądzika w Teatrze Osterwy? Ile Mądzika jest w tym "Makbecie"?

Teatr Leszka Mądzika, który przybrał organizacyjną postać Sceny Plastycznej KUL nie jest szkołą ani instytucją, lecz dziełem ściśle autorskim. Trwa i odradza się na nowo pod warunkiem obecności swego twórcy i jego demiurgicznych wysiłków. Rodzi się ten teatr z intuicji i inspiracji nagłymi asocjacjami, z widoków i konstatacji nie planowanych i nie do zaplanowania - podkreśla jego twórca. Ze szmeru wiatru, z odbicia promienia słonecznego w kropli deszczu, z samotności, życiorysu i obsesji tego, który na to patrzy. Ten teatr potrzebuje czasu, aby inspiracje przemieniły się w formy teatralne, a te z kolei napełniły się treścią tak że razem zdolne stają się przekazać emocjonalny komunikat widzowi, który z kolei i tak zawsze starał się będzie go racjonalizować, albo odkryje w sobie tę sferę nieokreślenia, do której zwraca się ten teatr. Mądzik lubi podkreślać, że nie oczekuje zrozumienia swoich spektakli, albowiem spektakle te mają prowadzić widza do swoich własnych źródeł, a te są w owej intuicji i przeczuciu, ich sens tkwi w "bezsłownej prawdzie"(by użyć tytułu książki Wojciecha Chudego o Scenie Plastycznej KUL). Dlatego jakkolwiek mrok i to co na granicy mroku się wyłania, a nam przedstawia się w postaci niejednoznacznej wizualności i plastyczności, jest materią tego teatru (aczkolwiek wcale nie zawsze), to jednak jego fundamentalna istota tkwi w owym bezsłowiu. Słowo jest narzędziem cywilizacji, rozumu, jest porządkowaniem, określa, nazywa, ujednoznacznia. A tego Mądzik nie chce. Kiedy słowo już padnie, nic nie trzeba dodawać, bo wszystko inne jest już słowa konsekwencją, mieści się w jego logice. Wystarczy powiedzieć: "I stworzył świat " - i już wszystko wiemy. Co więcej, aktor w teatrze Mądzika - inaczej nim min czy tancerz, którzy przecież również słowa nie potrzebują - jest tylko elementem wizualności, nośnikiem ruchu, powidokiem realnej postaci pozbawionym ludzkiej indywidualności.

Jeżeli domeną teatru Leszka Mądzika jest rzeczywistość przedsłowia i bezsłowia, to natomiast teatr repertuarowy, albo inaczej zwany dramatycznym, właśnie słowo i aktora a także harmonogram prób i stan kasy ma za materię konstytucyjną - a i swój sens jako sztuki taki teatr poprzez słowo i aktora współbuduje. Jak zatem jest możliwe, że w Teatrze im. Juliusza Osterwy Leszek Mądzik - jako reżyser i scenograf - wystawił "Makbeta" Williama Szekspira? Czy zrealizował "Makbeta" bez słów - jakby to robił ze Sceną Plastyczną KUL, czy też porzucił "swój" teatr mroku i bezsłowia na rzecz teatru repertuarowego z jego znanymi nam zasadami? Ani tak, ani nie.

Ten "Makbet" jest walką o granice i uniwersalizm tej estetyki teatru, jakiej twórcą jest Leszek Mądzik, a tym samym - o tożsamość teatru Leszka Mądzika. To odważny krok, bo walka jest ostra, wyzwanie podjęte przez artystę, który niedawno skończył 65 lat a pierwszy spektakl wyreżyserował 40 lat temu - i obecnie mógłby odcinać tylko kupony od swego dorobku zadawalając się dodatkowo splendorem osiągnięcia profesury. Paradoksalnie, w mroku Sceny Plastycznej KUL czuje się on zapewne bezpiecznie, dlaczego miałby wychylać głowę w światło ramy? Dla eksperymentu, ciekawości? Czy to akt wiary we własne artystyczne siły "przekraczania" siebie samego?

Już jako scenograf robiąc "Makbeta" w Portugalii podjął pierwszą próbę zmierzenia się z kanonem światowego teatru. Nie widzieliśmy tego spektaklu, ale wiadomo, że w Teatro Nacional D. Maria II w Lizbonie scenografia Mądzika grała skalą, fakturą i barwami światła. W Teatrze Osterwy, jak zobaczyliśmy na premierze w miniony piątek, jest inaczej, przeciwnie. Jako scenograf Mądzik postawił na proste, niemal ascetyczne trójdzielne, oszczędne formy. Scenę zajmują dwa wysmukłe, prostopadłościenne przesuwane pudła, w każdym z nich - po trzy pionowe wnętrza-klatki oświetlane smugami światła z góry. Jest jedynie czerń rozpraszana szarością światła, wielkie pudła, a w nich klatki z materii o jednolitej strukturze - i w sferze wizualnej nic więcej na scenie nie zobaczymy. Na tym tle niezwykle prezentują się wspaniałe kostiumy Zofii de Ines, całe złożone z faktur czarnej materii. Kiedy w ruch pójdą sztylety, w kostiumach pary morderców pojawi się czerwień. Niemal cały czas wydarzenia na scenie ilustruje, komentuje lub interpretuje bardzo pomocna, równie świetna muzyka Andrzeja Zaryckiego, ustalająca rytm spektaklu, pointująca jego mocne punkty.

W klatkach albo w przestrzeni między wielkimi czarnymi pudłami pojawiają się bohaterowie dramatu. Tekst został radykalnie przycięty, to co zostało, wystarczająco dobrze szkicuje przebieg wydarzeń a nade wszystko - charakter postaci, przede wszystkim -Makbeta i jego żony, napięcie i siłę celów i emocji, jakie nimi kierują, totalność szaleństwa, w jakie wpadają. Wibracje sił kierujących człowiekiem aż do samounicestwienia moralnego i fizycznego - to zdawało się zaprzątać Mądzika przy dokonywaniu adaptacji "Makbeta". Bo to są sprawy, które stawiają człowieka twarzą wobec śmierci, a zarazem są debatą o sensie istnienia i spełnienia, w której nikt nie ma ostatniego słowa.

W estetyce Leszka Mądzika aktorzy są narzędziem, nie generatorem emocji. W "Makbecie" niemalże nie ma choreografii, bo aktor ma grać nie w ruchu, a w świetle, które rzeźbiąc w mroku twarz stojącej sylwetki i fragmenty kostiumu stwarzać powinno obraz będący nośnikiem emocji. Lecz tylko chwilami na scenie wszystko syntetyzuje się w to mądzikowe optimum fascynującej, niedopowiedzianej tajemnicy, częściej słyszymy po prostu tekst recytowany w półmroku i do tego nie wyraźnie. W walce z "Makbetem" co jakiś czas Leszek Mądzik ponosi porażki, bo nie udało się mu tak okiełzać aktorów i słowa, aby pozostały one wierne jego estetyce. Dzieje się tak, jakby aktorzy czuli, że o ułamek centymetra mijają się ze światłem, które nie chce zagrać na ich wargach i policzkach, oczodoły zakryć nie cieniem zwykłym a mrokiem zbrodniczych wizji albo udręką zemsty. Ofiarą tej sytuacji pada po części Krzysztof Olchawa jako Makbet, podobnie i inni aktorzy wcielający się w postacie zamknięte przez spory czas swych ról w czarnych pionowych skrzynkach. Cóż, skoordynowanie niemalże w ułamkach sekund scen tak, aby w mroku zgrało się i zagrało wszystko, wydaje się graniczyć z niemożliwością, albo wymaga po prostu czasu doprowadzenia do perfekcji. Dlatego momentami dochodzi do sytuacji nadsceniczności; scenografia wprawdzie podkreśla sytuację bohaterów, ale wydaje się ciężarem dla aktorów i elementem obcym, jaki spektakl nie jest w stanie zagospodarować, ograć go, wyjaśnić sens jego obecności.

To są chwile, kiedy Leszka Mądzika przerasta jego własny teatr, własna estetyka, która jak się w "Makbecie" okazuje, wcale nie daje się tak łatwo okiełzać, podporządkować i zmienić w sprawny sceniczny mechanizm spektaklu. Jak spaść to z wysokiego konia - prawda? Ale Mądzik ostatecznie wygrywa tę walkę. Spektakl łapie oddech, sceny stają się doprawdy przejmujące, kiedy bohaterom sztuki reżyser otwiera przestrzeń, wciąż zachowując jej zakotwiczenie w mroku. Tak jest choćby kiedy Makbet rozmawia ze zbójnikami, że mają zabić Banko (dobry Artur Kocięcki); Makbet Olchawy okazuje się wyrazisty, mocny, przerażający.

A nade wszystko, w scenie szaleństwa Lady Makbet otrząsającej w męczącym śnie z rąk wyimaginowaną krew, szepczącą makabrycznie, że "jeszcze jedna plama ". Jolanta Rychłowska jest gwiazdą "Makbeta" Leszka Mądzika, Lady Makbet - to jej wielka, piękna rola. Postać aktorki niemal dosłownie wyrasta z mroku i dominuje w magiczny sposób na scenie otoczona nie płaską czernią, lecz mroczną wielokierunkową perspektywą nie z tego świata, której tak w spektaklach Mądzika oczekujemy. Wszystko gra razem i nawzajem się przenika - wizualność, słowo i aktorka, gra każdy jej gest, gra faktura fałd jej sukni, puls muzyki, mrok, który - czujemy - czai się wokół i otula zbrodniarkę. Rozumiemy, że jesteśmy świadkami dramatu człowieka i chcielibyśmy uchylić przed nim czoło, bo w tym właśnie tkwi jego człowieczeństwo, że cierpi za zbrodnię. Razem ze zbrodniarzem cierpimy i my. Bardzo ludzki i bardzo metafizyczny jest ten moment. Obsesje wielkich zbrodniarzy są metaforą naszych codziennych, życiowych, indywidualnych losów?

Czy w tym momencie estetyka twórcy Sceny Plastycznej KUL generuje w teatrze jakąś nową jakość? Nie ma jednej odpowiedzi definiującej to sceniczne zaiskrzenie, które samo w sobie jest darem teatru.

"Makbet" Leszka Mądzika prowokuje do wielu pytań, także na przykład o uwspółcześnianie klasyki. Estetyka Mądzika jest bowiem światem samym w sobie, zamkniętym, jak się rzekło: autorskim, impregnowanym na uwspółcześnianie, szum dnia codziennego, wszystko to, co tu i teraz nie ma do niej dostępu - i jako taka wydaje się anachroniczna. Lecz taka anachroniczność okazuje się uzyskiwać rangę wartości, o zachowanie której trzeba walczyć godząc się na wszakże z tym, że ani porażki ani zwycięstwa nie są ostateczne.

Grzegorz Józefczuk
Gazeta Wyborcza Lublin
15 czerwca 2010
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...