Jutro premiera w Teatrze Śląskim
"Lot nad kukułczym gniazdem" - reż. Robert Talarczyk - Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w KatowicachW tym szaleństwie nie ma metody. To nie będzie opowieść terapeutyczna. To nie będzie historia amerykańskiego szpitala psychiatrycznego. To nie będzie komentarz do jednego z najsłynniejszych obrazów Miloša Formana z kreacją Jacka Nicholsona.
Kilkunastoosobowy zespół artystyczny Teatru Śląskiego szuka nowej interpretacji „Lotu nad kukułczym gniazdem" według powieści Kena Keseya oraz szuka scenicznej energii do dialogu z publicznością. W rolach głównych w katowickiej premierze występują Katarzyna Brzoska (aktorka, która przez dekadę była związana z Teatrem Polskim w Bielsku-Białej, obecnie aktorka Teatru Śląskiego) oraz Dariusz Chojnacki, aktor, którego ostatnio można było oglądać w "Piątej stronie świata" w roli narratora. Instalację plastyczną przygotowali Katarzyna Sobańska i Marcel Sławiński - elementy jej były specjalnie spawane w zaprzyjaźnionej firmie, a jej części scenografowie zdobywali m.in. w różnych składnicach czy miejscach z używanymi sprzętami.
"Kiedy podjąłem decyzję realizacji tego właśnie tytułu, jako pierwszej sztuki po objęciu dyrekcji Teatru Śląskiego, zadałem sobie podstawowe pytania: na co komu ten bunt? Czym jest dzisiaj? I przeciw komu? A potem pojawiły się kolejne: kim dziś jest McMurphy, a kim siostra Ratched? I jaki KOMBINAT reprezentuje? Dla tych od dzisiejszej demonstracji w Warszawie i złamanej brzozy wszystko jest jasne i oczywiste. McMurphy stracił brata zabitego przez system reprezentowany przez siostrę Ratched. I nagle książka Keseya po 40 latach znów jawi się jako powieść polityczna. Myślę sobie jednak, że ten temat zasługuje na poważniejszą metaforę bez kontekstu polskich obsesji. Do tego młodzi ludzie, którzy do buntu dorośli, buntować się nie chcą. Bo mają pracę, samochody, domy i szkoda im czasu na bunty. Reszta, która nie odczuwa codziennego dobrobytu, zajęta jest szukaniem możliwości ich zdobycia poza granicami kraju, a swoim potencjalnym obcojęzycznym pracodawcom woli nie podskakiwać. Bunt jest albo nie jest w modzie, albo ma wymiar narodowego piekiełka. A ja chciałbym opowiadać o buntownikach bez medialnych świadków i na przekór modzie.
Nakładam więc na głowę indiański pióropusz i zapalam fajkę. I nie jest to bynajmniej fajka pokoju" - fragment komentarza Roberta Talarczyka do programu teatralnego.
22 listopada | godz. 18.00 | Duża Scena
