Już 20 lat z dwiema żonami

"Mayday" - reż. Pokora Wojciech - Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach

Trudno uwierzyć, ale juz 160 tysięcy widzów obejrzało "Mayday", wyzwalając w sobie niezliczone hormony śmiechu. Taki wieczór zdarza się tylko... 400 razy! O fenomenie artystycznym (i frekwencyjnym) Teatru Śląskiego, sztuce Raya Cooneya "Mayday", pozostającej na afiszu katowickiej sceny od 20 lat

Najgorzej szło z liczeniem. Bo czy to możliwe, żeby jeden tytuł obejrzało 160 tysięcy widzów, całkiem spore miasto przecież?! A może nam się zera pomyliły? Nic się nie pomyliło - ani zera, ani uwielbienie publiczności dla tego przedstawienia. Co prawda, istnieje gdzieś zastęp (co tam zastęp, zastępik raczej) tych, którzy farsy "z definicji nie lubią", ale ponieważ każda reguła musi mieć wyjątek, więc oni ten wyjątek dzielnie reprezentują.

Gdy 20 lat temu sztuka "Mayday" wchodziła na afisz Teatru Śląskiego, spodziewano się sukcesu. W końcu angielski pisarz Ray Cooney to nie tylko autor świetnie skonstruowanych komedii, ale też aktor i reżyser teatralny. Kto zatem, jak nie on, miał wiedzieć, z czego ulepić farsowe cacko doskonałe? W dodatku spektakl reżyserował Wojciech Pokora, artysta o wrodzonej sile komicznej, który wiedział, do czego katowickich kolegów namawia, bo sam grał w warszawskiej realizacji tej sztuki.

Tak więc spodziewano się powodzenia, ale nikt nie przypuszczał, że tytuł grany będzie 400 razy, przy nieodmiennie pełnej sali! Niektórzy "widzowie recydywiści", co to wracają na spektakl, gdy tylko pojawia się w repertuarze, znają nawet na pamięć fragmenty tekstu i uprzedzają aktorów, śmiejąc się, zanim padnie kolejna błyskotliwa kwestia. Więc aktorzy, na wszelki wypadek, co jakiś czas zmieniają ociupinę sytuacje albo dodają do dialogów nieoczekiwane zdanko, żeby recydywistów zaskoczyć. Czasem zaskakują też samych siebie. Jak Adam Baumann (inspektor Porterhouse), który na jeden ze spektakli przyniósł oskubanego kurczaka i wręczył go niespo-dziewającej się niczego Alinie Chechelskiej (Barbara Smith) ze słowami: "Będzie na obiad", czym teatralną koleżankę kompletnie (nomen omen) "zgotował". Czytaj: doprowadził do niepohamowanego śmiechu.

O co, do diabła, chodzi?!

Fenomen sztuki Cooneya nie polega wcale na jakiejś obłędnie oryginalnej intrydze. Ba, jak się zastanowić, to całą fabułę da się streścić w kilku zdaniach.

Oto scena podzielona na dwie części, a w każdej mieszkanie taksówkarza Johna Smitha i jego stęskniona... małżonka. Dwa mieszkania, dwie żony, dwa życia, które przeuroczy bigamista prowadzi na granicy ryzyka, ale nad wyraz skutecznie. Pracę ma taką, że się zawsze z nieobecności wytłumaczy, a precyzyjny harmonogram wizyt domowych (raz tu, raz tam) działa bez zgrzytu. Do czasu jednak, do czasu!!!

Bo wystarczyła jedna wpadka - a dokładniej: pewna starsza pani, która Johnowi przywaliła torebką w głowę - żeby się scenariusz posypał. Jedna żona zadzwoniła na policję, druga też zadzwoniła, Smithowi grunt zachwiał się pod nogami, a oliwy do ognia nieporozumień dolał jego przyjaciel Stanley, który chcąc ratować sytuację, zagmatwał ją niemożebnie. I co tu genialnego? Konstrukcja, proszę tych, co przedstawienia nie widzieli, konstrukcja!

- To jest tekst skomponowany precyzyjnie i nieprawdopodobnie logiczny wswojej... absurdalności - mówi Anna Podsiadło, sekretarz literacki Teatru Śląskiego. - Takiego tekstu nie da się zagrać bez mistrzowsko ustawionych sytuacji i wybornego aktorstwa, bo każda minuta dialogu ma tu swoje miejsce i swoje konsekwencje. Jeden pominięty element i całość traci impet. Dla mnie to ideał farsy.

O tym, że tak jest w istocie, świadczy powodzenie sztuki na scenach wielu krajów. Co prawda, nie wszędzie grana jest tak długo, i z takim powodzeniem, jak w Katowicach, ale zwykle ma ogromne wzięcie, rzadko zdarza się bowiem tak udane połączenie sprawnej dramaturgii z kapitalnymi pointami i humorem.

Aktorzy Teatru Śląskiego, uwielbiający grać w tym spektaklu, mówią, że "Mayday" jest ludziom potrzebny. Wszystkim ludziom (im, aktorom, też), którzy chcą odpocząć, nabrać dobrej energii i wyzwolić hormony śmiechu. Jeśli więc ktoś pyta, o co właściwie z tym "kultowym przedstawieniem" chodzi, odpowiadają: "o odprężenie i dobry teatr w jednym".

Przechadzka krokodyla

Dwie dekady teatralnego istnienia to dla spektaklu prawdziwy rekord. O dziwo, większość kostiumów zachowała się jednak w Teatrze Śląskim od premiery, wymieniano natomiast... kapcie i kapelusze. Trzeba było także odnowić dekoracje, co stało się przyczyną zabawnych komplikacji, bo świeżo pomalowana scenografia nie zdążyła wyschnąć przed kolejnym przedstawieniem. Szczególnie uciążliwe stawało się więc tego wieczoru chodzenie po scenicznej podłodze, do której przyklejały się buty aktorów. A jak je odklejali, widownia słyszała głośne plaśnięcia, przypominające "przechadzkę krokodyla".

Grywali tę sztukę w różnych miejscach i dla różnej widowni. Najtłumniej było na plenerowym pokazie w Bornem Sulinowie, gdzie na przedstawienie przyszło lekko licząc 3 tysiące ludzi, dzielnie wytrzymując dojmujący ziąb i chmary komarów. Zbigniew Wróbel wspomina ten spektakl z wyjątkowym zadowoleniem. Bo czyż można marzyć o lepszej recenzji dla aktorskiej roboty niż takie poświęcenie widowni?

Galeria naszych ulubieńców

"Mayday" oparty jest na spięciach sytuacyjnych i skontrastowaniu postaci pierwszoplanowych, choć po prawdzie każdy z bohaterów ma tu swoje pięć minut. Diametralnie różnią się od siebie żony pana Smitha. Różnią i poniekąd uzupełniają, bo "w pakiecie" mogłyby stanowić połowicę idealną. Bogumiła Murzyńska jako Mary reprezentuje typ nieco władczy, doskonale zorganizowany i energiczny, a Alina Chechelska w roli Barbary to stworzenie łagodne i wiecznie zdziwione obrotem spraw, przekraczających jej wyobraźnię. Aktorki świetnie się na scenie bawią i zgodnie mówią, że wieczór z bohaterkami Cooneya to dla nich odtrutka na problemy codzienności.

Wcale nie są do siebie podobni (choć się przyjaźnią): kombinujący bigamista John - Zbigniew Wróbel i jego pokręcony, dobroduszny kumpel Stanley - Andrzej Warcaba. Tylko pytanie: jak jeden bez drugiego mógłby w tym galimatiasie funkcjonować? Odpowiedź brzmi: nie daliby rady wcale. Nawet inspektorzy - Jerzy Głybin i Adam Baumann (dystyngowany i jowialny) tworzą duet do natychmiastowego zapamiętania. Może jedynie Bobby Antoniego Gryzika chadza pojedynczym szlakiem, ale mieści się w pociesznej galerii charakterów jak ulał.

Jedyny smutek, jaki zawisł nad przedstawieniem o tak bujnej i długiej historii, to śmierć Wojciecha Górniaka, pierwszego odtwórcy roli Johna Smitha. Wspominali go najcieplej jak można wszyscy aktorzy, z którymi umówiłam się na tę opowieść o dwudziestoletnim rekordzie Teatru Śląskiego. Wspominać go będą także na jutrzejszym spektaklu, gdy "Mayday" zagrany zostanie po raz czterechsetny. Pewnie by się cieszył jak oni z tej zdumiewającej teatralnej przygody.

Krystyna Szaraniec, dyrektor "Wyspiańskiego" żartuje, że jak się jednak jubileusz skończy, całą ekipę "Mayday" czeka ciężka robota. Nowe pokolenie widzów już podobno pyta o bilety na kolejne spektakle.

Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
13 maja 2013
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia