Każdy może zagrać w "Orgii"

"Orgia" - reż. Wiktor Rubin - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Tematem większości utworów Pasoliniego była wolność, więc nic dziwnego, że ten twórca był w Polsce na indeksie. Taka gratka, jak "Orgia", zdarza się rzadko, więc obecność w Teatrze Wybrzeże... obowiązkowa! Recenzja lekko postrecenzyjna

Dzisiaj umierając, jeśli cierpię, to z tęsknoty
za jedyną rzeczą, jaką w życiu kochałem:
za ciałem mojej matki, które choć często miałem w ustach,
nigdy nie stało się moje.
A jednak to cierpienie nie jest jeszcze największe.

Rozebrał się w międzyczasie do naga.

Chodzi o to, że przypadł mi w udziale
los Odmieńca. (...)

Do cholery, czyż człowiek, któremu pisany jest
los ODMIEŃCA,
ma przez całe życie siedzieć cicho,
naznaczony i zaszufladkowany w swej Odmienności?

Czy tylko innym (miłym i rozczulającym normalnym ludziom)
przysługuje prawo do dalszego życia, mówienia,
rozwoju i budowania historii?
Zaś mnie ODMIEŃCOWI i wszystkim
innym nieszczęsnym towarzyszom niedoli
(Murzynom i Żydom) nie zostało już nic. Żadna historia.
Jedynie nieruchomy los obwarowany nienawiścią.
Nienawiścią braci,
którzy poprzez ewolucje i rewolucje,
zasady moralności i religii maszerują naprzód, łeb w łeb.

O nie!


Pier Paolo Pasolini, Orgia

Był inżynierem, mańkutem i homoseksualistą – takie określenia w jednej z książek można napotkać jako pierwsze w wizytówce... Leonardo da Vinci. Książka to nie byle jaka, bo „Europa” Normana Daviesa. Generalnie większość społeczeństwa odbiera rzeczywistość niezwykle powierzchownie, więc możliwe, że taka charakterystyka geniusza się utrwali. Idąc tym tropem Pasolini to homoseksualista, komunista i erotoman. Uwielbiał bardzo bardzo młodych chłopców, nie krył się ze swoimi preferencjami seksualnymi i politycznymi. 36 razy stawał w sądzie za swoje filmy.

Spektakl Rubina przez niektórych nazwany odważnym takim raczej nie jest, gdy przypomnimy sobie różne, historyczne, także teatralne prowokacje. W zaściankowej rzeczywistości Wielkiego Miasta może szokować, wszak życie u nas płynie letnie i byle jakie, więc każda nielinearna lub postdramatyczna opowieść wzbudza popłoch na widowni przyzwyczajonej do kulturalnego zachowania w teatrze.

Charakterystyczny bileter, który wygląda raczej na niedoszłego aktora niż porządkowego, wpisuje na zaproszeniu numery, a przecież spektakl jest na czarnej Sali, gdzie miejsca są nienumerowane.W ogóle przed spektaklem musimy kilka minut poczekać dłużej niż zwykle, dzięki czemu widzimy na centralnym miejscu plakat do T.E.O.R.E.M.A.T.U. Pasoliniego/Jarzyny (podobno już zaklepany na Festiwal „Wybrzeże Sztuki”). Kiedy już wdrapujemy się do sali, szukamy numerowanego siedziska pośród białych prostopadłościanów różnej wielkości i wysokości rozlokowanych na deskach przykrytych przezroczystą plexi (dobra, "bryłowa", trochę inna niż dotychczas scenografia Mirka Kaczmarka). Kilka krzeseł, na ścianach ekrany, wśród skromnej publiczności (ok.40 osób), większość to znajomi królika – wszak to premiera.

„Orgia” to dramat poezji, postdramat, dwa strumienie wypowiedzi: Kobiety (bardzo energetyczna Dorota Androsz) i Mężczyzny (świetnie operujący głosem Marek Tynda). Można je traktować jak swoisty model do składania. Uzasadniona wydaje się nawet interpretacja, że jest to spektakl o dominacji i podporządkowaniu przez całe życie. Nieprzypadkowo Kobieta pojawia się w pierwszej scenie w pampersach, które zamienia na bieliznę, potem ubiera sukienki, by zakończyć w butach na obcasach i spódnicy. Bez względu na wiek jest ofiarą, poddaną, podporządkowaną brutalnemu, pozwalającemu sobie na bardzo ostateczne wszystko Mężczyźnie. Werbalnie spektakl jest wulgarny, sadomasochistyczny, ale bez przekroczeń, mimo że didaskalia obiecują obnażenie.

Festiwal zboczeń,coraz bardziej wyszukanych podniet i przekroczeń może zakończyć się tylko w jeden sposób. „Orgia”, jak i wiele innych utworów z gatunku skandalonu* , kończy się oczywiście unicestwieniem. Gdyby było tylko to, rzecz wydawałaby się infantylna i pretensjonalna.Wiktor Rubin, Mr. Impossible polskiego teatru ( „Lalka” i „Cząstki elementarne”) potrafił jednak oryginalnie odczytać dość zwietrzały już tekst wielkiego prowokatora.

Aktorzy grają widzami. Kobieta i Mężczyzna łaszą się do obecnych na sali, dotykają ich, pieszczą, wręcz momentami podrywają, proszą, zapraszają. Bez wątpienia – jesteśmy uczestnikami, spada na nas odpowiedzialność za wydarzenia na scenie. Ale – oczywiście nie reagujemy. Tak jak nie reagują mieszkańcy miejscowości, w których sąsiad współżyje seksualnie z dziećmi, ksiądz jest pedofilem, szef skurwysynem, urzędnik chamem itd, itd. Nie reagujemy, bo nie wypada, bo się boimy, że stracimy pracę, wpływy, pozycję. Dzisiaj nie ma miejsca na rewolucjonistów. Wchodzimy w okres drugiej, bardzo nudnej, małej stabilizacji. Strażnikiem naszej moralności jest zobowiązanie kredytowe wymagające potwierdzonego zatrudnienia , nieustannie wchodzimy w relacje dyskomfortowe, ale jest tyle zabawek dających ukojenie, że łatwo zapominamy o naszym codziennym tchórzostwie, obojętności i małym, ale solidnym skurwysyństwie. Nie reagując na zło, tworzymy je realnie. Tak jak widzowie „Orgii”.Nie dorośliśmy do wolności, jesteśmy hipokrytami, wchodzimy w podejrzane moralnie relacje, tolerujemy zło wokół siebie, boimy się mieć własne zdanie itd., itd. Pasolini przekroczył granice wolności i zapłacił adekwatną cenę do czynu swego.

Przestrzeń teatralna, dzięki kamerze i ekranom, przenosi się poza scenę. Tam jest jeszcze gorzej – przemoc, SINIAKI, BLIZNY napisane na ciele Doroty Androsz nie pozostawiają złudzeń – Kobieta jest katowana. 36% Polaków doznało przemocy w rodzinie. O wielu przypadkach wiedzą nauczyciele, dorośli, przyjaciele i... oczywiście nie reagują.

Trudno inscenizację Rubina odbierać w kategoriach czystej uznaniowości. Dorota Androsz gra jak zwykle grubą kreską, Marek Tynda ma zadanie dużo łatwiejsze, może bazować na swym świetnym głosie, a reżyser nie każe mu się rozbierać. Zasługą spektaklu jest zmuszenie do myślenia, spektakl tak jest skonstruowany, że można go sobie zbudować po swojemu. Dla mnie było to ostatecznie ciekawe doświadczenie i polecam wyprawę do czarnej Sali każdemu poszukiwaczowi niebanalnych wrażeń.

W różny sposób Pasoliniego próbuje sie zaanektować w Polsce tak naprawdę dopiero od kilku lat. Buduje się jego status guru w kulturze gejowskiej, lanserscy dziennikarze plasują go wysoko w chwytliwych plebiscytach (np. na najbardziej demoralizującą postać kultury pop), sięgnął po niego wreszcie teatr ( przed gdańską prapremierą „Orgii” w zeszłym roku Grzegorz Jarzyna zrobił świetnie przyjęty „T.E.O.R.E.M.A.T.”). To w ogólnym rozrachunku dobrze, bo, bardzo upraszczając, polska kultura odrabia haniebne zaległości. Pasolini „robiony” i oglądany dziś traci sporo, bo inny jest kontekst społeczny i kulturowy, ale i tak suma plusów dodatnich przewyższa sumę minusów ujemnych. Jeden z największych rewolucjonistów i prowokatorów ever, filozof, teoretyk kina, twórca swoistego, bardzo oryginalnego języka filmowego trafia do naszego, bardzo ubogiego krwioobiegu intelektualnego społeczeństwa po anomii, ale na pewno już nie monolitu państwa narodowego, rzymskokatolickiego, mimo wszelkich zaklęć dni ostatnich.

Oczywiście, kto chciał, mógł z twórczością autora „Ewangelii według Mateusza” zapoznać się kilkadziesiąt lat temu. Filmoteka Polska posiada do dziś pirackie, czarno-białe kopie arcydzieł Pasoliniego, m.in. „Salo”. Można je było zobaczyć na różnych, „tajnych” przeglądach, sam pamiętam taki pod koniec lat 80. czy na początku 90. w sopockim kinie „Bałtyk”.Rzadko się mówi o tym, jak bardzo wpłynął na siermiężność polskiej inteligencji okres rządów komunistycznych. To, że nie oglądało się w czasie, kiedy powstały, takich filmów jak np. „Mechaniczna pomarańcza” czy obrazów Jodorowskiego i wielu innych, zaowocowało wszechstronnie i smutno. Być może najsmutniejszym faktem były akty wyważania otwartych drzwi przez polskich artystów, którzy po prostu nie wiedzieli, że ktoś na świecie zrobił to już dawno temu, przed nimi. Do dziś mamy pełne zastępy humanistycznych półanalfabetów, zachwycających się rzeczami, które dużo wcześniej już się zdarzyły, a są „sprzedawane” i "kupowane" jako oryginalne.

Pewnie Pasolini nie przeżyłby miesiąca w Polsce, ale brakuje Pasolinich dziś bardzo. Chociaż w kilku wielkich miastach jest kilku  lanserów i freaków, ale prawdziwego życia na krawędzi nie ma. Miesięcznik kształtowania opinii popkulturowej „Machina” próbuje jak może edukować współczesną, młodą inteligencję i dla nich na pewno wizyta w „Wybrzeżu” jest obowiązkowa.

* W teatrze greckim najważniejszym słowem było „skandalon”, które jednak nie oznacza skandalu w formie znanej nam z prasy brukowej. Oznacza to, że temat musi być zaskakujący, musi prowokować widza „za” lub „przeciw” (Klaus Maria Brandauer, FORUM 1987 nr 39 s.18). Najkrócej ujmując do tego gatunku można zaliczyć takie filmy jak np.: „Wielkie żarcie”, „Ostatnia kobieta”, „Salo...”, „Imperium zmysłów”, „Tajemnice organizmu”, „Sweet movie”, „Ostatni portier” i wiele innych, przede wszystkich z okresu przełomu lat 60. i 70. Był to „złoty okres” filmu autorskiego, a dzieła Liliany Cavani, Pasoliniego, Duszana Makavejeva czy Marco Ferreriego podważały wszystkie społeczne tabu. Od skandalu różniły się artyzmem. Teza do udowodnienia na konkretnych przykładach, ale przy innej okazji (PW).

Pier Paolo Pasolini "Orgia". Przekład: Ewa Bal,Reżyseria: Wiktor Rubin, Dramaturgia: Jolanta Janiczak, Scenografia i wideo do spektakalu: Mirek Kaczmarek. Występują:Dorota Androsz,Marek Tynda.Jerzy Gutarowski (inspicjent). Czas trwania: 80 minut bez przerwy. Premiera: 24 kwietnia 2010, Czarna Sala Teatru Wybrzeże.

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świetojanska1
28 kwietnia 2010
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...