Łatanie Afryki

"Afryka" - reż. Bartosz Frąckowiak - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

W bydgoskiej "Afryce" Bartka Fąckowiaka diametralnie zmienia się siatka znaczeń, które realizatorzy nakładają na Czarny Ląd kolonialistów, ale gest zawłaszczenia jest niepokojąco zbieżny.

Afryka jako plac zabaw dla europejskich moralistów, poligon dla kolonialnych polityków, którzy do woli - w "dziewiczym" środowisku - mogą testować arsenał swojej propagandy, wreszcie - szwedzki stół dla nienasyconych kapitalistów, korzystających bez ograniczeń z pokolonialnego bałaganu. Afryka jako wymysł, biała (nomen omen) karta, która zmieścić może każdą - religijną, polityczną, ekonomiczną - fantazję Zachodu. "Afryka" Bartka Frąckowiaka z Teatru Polskiego w Bydgoszczy to nie Czarny Ląd, a biały fantazmat, i wszystko, co tu się mówi i pokazuje, trzeba od razu wziąć w nawias.

Robi to sam reżyser, sterując swoimi aktorami ze szczeniacką żywiołowością. Dzikuska (świetny debiut Soni Roszczuk) ze stopami czerwonymi od ziemi bogatej w żelazo, z afro jednak blond, lata po scenie jak bączek, drwiąc z etnograficznej idei rdzennego ludu. W choreografii poklatkowej zmienia pięknych Masajów i dumnych Senegalczyków w wizualną niedorzeczność. Kolonizator (Maciej Pesta) w obowiązkowych bryczesach wynurza się z namiotu, by z etnografa-zdobywcy zmienić się w szefa Nestle, perorującego nad laboratoryjnymi fiolkami o niezbywalnym prawie do własności, któremu umknąć nie może ani pył sawanny, ani woda. Dokumentalista (Szymon Czacki) będzie za wszelką cenę starał się znaleźć w rozpętanym na scenie nadmiarze tropów i kontekstów atrakcyjną medialnie narrację.

W rzeczywistości w Afryce zawsze byliśmy sami - Afryka jest w Londynie i w Paryżu, w tutejszych archiwach i muzeach osobliwości oraz w podręcznikach do historii. Forma, którą dla swojego spektaklu wymyślił Frąckowiak, nie pozostawia wątpliwości - Czarny Ląd to tylko groteskowe imaginarium rozpięte jak szczelna moskitiera nad kontynentem, który podbiliśmy głównie dlatego, że ktoś to gdzieś ogłosił - w gazecie czy na spotkaniu zarządu. Fantastycznie pokazuje to Krzysztof Kaliski, który muzykę plemienną tworzy z bębnienia w maszynę do pisania i chemicznych reakcji w korporacyjnych laboratoriach. Widać to w rewelacyjnej scenografii Anny-Marii Karczmarskiej uszytej jak patchworkowy namiot z łat, które bezskutecznie próbują ukryć wielką czarną dziurę ziejącą w centrum scenicznego świata. Nasza Afryka drze się i rozpada, szyta jest grubymi nićmi przez dziewiętnastowiecznych etnografów, misjonarzy i generałów kreślących taktyczne mapy. Powstała na stole montażowym w europejskich studiach filmowych. Jest wykładem, teoretyczną koncepcją i strukturalnym modelem. Polem gry dla wyobraźni. W końcu w spektaklu aktorzy głównie bawią się w Afrykę, przedrzeźniając głosy muezinów, dźwięki dżungli i plemienne wrzaski.

Wszystko to gra na scenie, atrakcja goni tu atrakcję, a całość przypomina teatralnie kunsztowną kpinę. Ostatecznie jednak pozostajemy wobec tej wizji obojętni. I wcale nie dlatego, że Afryka, że kolonie, że nie polskie to doświadczenie. W zaprojektowanym przez Frąckowiaka i Agnieszkę Jakimiak (dramaturgia) eseju istnieje rysa, może nawet pękniecie, nie mniejsze niż dziura w scenografii. Po odczarowaniu kolonialnej Afryki, po wytknięciu Europie jej symbolicznej megalomanii, po lekcji pokory zafundowanej humanistom i krzewicielom cywilizacji, realizatorzy spektaklu przystępują bowiem do własnej kolonizacji, nawet jeśli jest to gest rebours. Tym razem Afryka staje się poligonem dla dekonstrukcji i myśli krytycznej, staje się aktorem w dramacie postkolonialnym i antykapitalistycznym. Diametralnie zmienia się siatka znaczeń, ale gest zawłaszczenia jest niepokojąco zbieżny. Afryka podróżników i białych myśliwych, misjonarzy i etnografów staje się tym razem Afryką antyeuropejską, nie-zachodnią, terenem należącym do kulturowego Innego. Paradoksalnie, w centrum pozostajemy ciągle my, biali Europejczycy. Bo czy spektakl, w którym realizatorzy mówią, czym Afryka nie jest, nie wskazuje przypadkiem na gest teoretyka-demiurga? Ostatecznie zaprzeczenie jest często chwytem retorycznym definicji.

Paweł Soszyński
Dwutygodnik
13 listopada 2014
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia