Liryka i charakter

portret Doroty Segdy

Dorota Segda, choć znana i podziwiana przez ogólnopolską publiczność dzięki swym rolom filmowym i telewizyjnym, była zawsze i pozostaje artystką Krakowa, co w przypadku teatru oznacza akurat bycie w centrum artystycznych poszukiwań i dokonań.

Jeśli Dorota Segda nie uległa - podobnie jak inni znakomici koledzy ze Starego Teatru - opisywanemu już w XIX wieku mechanizmowi "wysysania" najzdolniejszych wychowanków krakowskiej sceny przez stolicę, to zapewne dzięki twórczemu potencjałowi i magii Starego Teatru.

Debiutowała na tej scenie blisko ćwierć wieku temu jako jeszcze studentka krakowskiej PWST, ale pierwszą zapamiętaną przez publiczność rolą była cudowna, uwodzicielska i zarazem niewinna Albertynka w "Operetce" Witolda Gombrowicza w reżyserii Tadeusza Bradeckiego. Zaraz potem wypatrzył ją i zaangażował do swoich przedstawień Andrzej Wajda. Najpierw była dziewczęcą i kruchą, choć intuicyjnie świadomą toczącej się wokół niej gry, Ofelią w "Hamlecie IV", przytłoczoną pięknym, lecz zbyt ciężkim do dźwigania kostiumem. Dwa lata później przypadła jej kolejna rola, o jakiej młoda aktorka może marzyć. Pannę Młodą w "Weselu" Wajdy, wersji z 1991 roku, zagrała blisko 150 razy. Trudno wyobrazić sobie lepsze wejście i umocowanie się w świecie teatru.

Jednak role, w których objawiła nie tylko całą pełnię i skalę talentu, ale i profesjonalne umiejętności, i które przyniosły jej najwyższe zawodowe uznanie, zagrała w przedstawieniach Jerzego Jarockiego. Reżyser był jej mistrzem i nauczycielem sztuki aktorskiej jeszcze w szkole teatralnej, pod jego kierunkiem Dorota Segda zagrała swoją dyplomową rolę w "Samobójcy" Nikołaja Erdmana. Potem przyszło jej się zmierzyć z rolą Mańki w "Ślubie" Gombrowicza (1991), w spektaklu, który stał się jedną z legend Starego Teatru. Rolą, dodajmy, arcytrudną: Mańka jest obecna w wielu scenach, ale pozbawiona słów, niema i bierna. W dodatku musi realizować dwie przeciwstawne fantazje bohatera: być na przemian karczemną dziewką i czystą dziewicą przygotowującą się do ślubu. Segda pokazała wtedy, że rasowy aktor obywa się bez słów, potrafi zbudować rolę z czystej cielesności, z impulsów, odruchowych reakcji, nieartykułowanych dźwięków, z czystej wrażliwości, która poprzedza wszelkie słowa.

Prestiżowa w środowisku teatralnym nagroda im. Zelwerowicza za najlepszą rolę sezonu przypadła Dorocie Segdzie dwukrotnie. Za pierwszym razem uhonorowano jej Salomee w "Śnie srebrnym Salomei" (1993). "Salomeą Doroty Segdy należy do najpiękniejszych znanych mi ról kobiecych w romantycznym repertuarze. Segda potrafi łączyć dziewczęcą, abstrakcyjną prawie czystość i naiwność z dojrzałą biologicznie kobiecością. Bywa bezbronna - kiedy indziej silna. Jest w tej roli otwarta na wszystko, co otacza jej bohaterkę: polskość i ukraińskość, przeszłość i przyszłość, naturę i religię, sen i jawę, przeczucia i oddziaływanie zaświatów. Naprawdę bywa przez duchy natchniona. Pełne rozpaczy wyrozumienie dla świata łączy z całkowitą wobec niego bezradnością, liryzm z świadomością dziejącej się tragedii" - pisał wybitny krytyk Andrzej Wanat.

Małgorzata w "Fauście", w inscenizacji Jarockiego (1997), druga z nagrodzonych ról, była prawdziwym aktorskim arcydziełem. Krytycy i publiczność byli zgodni: oschły, przepełniony uczonymi wywodami i nieco nużący świat Fausta oraz Mefista ożywał, gdy na scenie zjawiała się Małgorzata. To ona była prawdziwą bohaterką przedstawienia. Zwyczajna dziewczyna w sukience w kropki, szurająca niedbale butami, ma zasadniczy dar, którego brakuje Faustowi: potrafi kochać, szczerze i do końca, bez wahań, płacąc najwyższą cenę. Ta zwykła dziewczyna przebywa zupełnie niezwykłą drogę samorozpoznania, która prowadzi ją do świadomego przyjęcia ofiary. W scenie z Faustem przy studni, w scenie modlitwy w opustoszałej świątyni Dorota Segda wznosiła się na wyżyny aktorskiego kunsztu złożonego z żarliwości, liryzmu i prostoty, wywołując niezwykłą empatię widowni. A już zupełnym majstersztykiem było wygłoszenie słynnego monologu - pieśni Małgorzaty: "Gdzie nie ma go/, Mogiła ma/, Calutki świat/ Mi zbrzydł do cna". Kto dziś potrafiłby wzruszyć widzów, mając do dyspozycji tak ryzykownie brzmiący wiersz?

Jeśli wspomniane powyżej role odniosły tak wielki sukces (tych ról w klasycznym, poetyckim repertuarze było znacznie więcej), to dzięki szczególnemu talentowi, jakim aktorka została obdarzona. To rzadki dzisiaj dar poetycki, który niekoniecznie musi polegać na pisaniu poezji. Nie jest też tylko umiejętnością recytacji. Darem poetyckim jest pewnego rodzaju wrażliwość, sposób odbierania świata w kategoriach poezji, jej intuicyjne wyczucie i zdolność przekazywania. Są aktorzy wyposażeni w ten rodzaj talentu i tacy, którzy nim nie dysponują, lecz z powodzeniem budują swoje role z innego rodzaju materii. Ale bez tej właściwości trudno grać Słowackiego i trudno zaistnieć w teatrze Jerzego Grzegorzewskiego.

Kiedy Jerzy Grzegorzewski w 1997 roku obejmował dyrekcję odbudowanego Teatru Narodowego, ściągnął do przedstawienia Nocy listopadowej krakowskie posiłki aktorskie. Miał świadomość, że do zbudowania "Domu Wyspiańskiego", jakim chciał uczynić narodową scenę, będą one niezbędne. Dorota Segda i Krzysztof Globisz weszli na tę scenę jako jedna z najbardziej znanych par polskiego dramatu: księżna Joanna i wielki książę Konstanty. Ich długie wspólne sceny, porozrywane na odrębne epizody pełne szalonych obrazów, łączyły się ze sobą nie według tradycyjnej logiki, ale reguł poetyckiego widzenia. Kto zaś dwa lata później zobaczył na małej scenie Narodowego inscenizację "Sędziów", na zawsze zapamięta Joasa - zranionego ptaka z przetrąconymi skrzydłami, który spadł z nieba w niewłaściwe dla siebie miejsce, ale promieniuje wewnętrznym światłem pochodzącym z innego świata. Podobnie jak dziwną Rachelę, rudą, garbatą i kulawą, ale zadziornie walczącą o prawo do własnej wizji rzeczywistości. Dorota Segda wspomina, że była bardzo zaskoczona obsadzeniem jej w roli Racheli, a ruda peruka spędzała jej sen z powiek... Ale Grzegorzewski z nieomylną intuicją wyczuł ów poetycki żywioł, który łączył dyspozycje aktorki z postacią.

Widać jasno jeszcze jedną istotną więź łączącą Segdę z Krakowem: jest ona aktorką Wyspiańskiego. "Zagrałam kilka wielkich Wyspiańskich ról. Pannę Młodą i Rachelę w "Weselu", Joannę w "Nocy listopadowej", "Joasa" w Sędziach, Laodamię w "Protesilasie i Laodamii"; wystąpiłam też w pięknym słuchowisku radiowym według Zygmunta Augusta, gdzie byłam umierającą Barbarą Radziwiłłówną, a także (jeszcze jako studentka PWST) zagrałam Jewdochę [Sędziowie). Kilka lat życia, kilku wielkich reżyserów..." - podsumowuje aktorka. Tymi rolami wpisuje się w piękną tradycję ról zagranych w repertuarze Wyspiańskiego na krakowskich scenach przez wybitne poprzedniczki: Wandę Siemaszkową, Helenę Sulimę i Helenę Modrzejewską, Irenę Solską, Annę Polony, Teresę Budzisz-Krzyżanowską. "Lubię wyobrażać sobie, że jestem aktorką Wyspiańskiego" - mówi Dorota Segda. Może dlatego tak ważne jest dla niej, że z okien jej krakowskiego mieszkania zlokalizowanego na strychu widać kopiec Kościuszki, całe Błonia i z daleka Wawel - tak jak z pracowni Wyspiańskiego.

Krakowianka z urodzenia i wychowania (jest absolwentką II LO im. Sobieskiego wraz z szeregiem wybitnych i znanych postaci, także aktorów, oraz krakowskiej PWST) spłaca swój dług wdzięczności miastu, od wielu lat nauczając w macierzystej szkole teatralnej adeptów sztuki aktorskiej - przede wszystkim wiersza, w czym profesor Segda jest specjalistką. Co nie przeszkadza jej grywać zupełnie innych ról w przedstawieniach młodszego pokolenia reżyserów, jak demoniczna hrabianka Geschwitz w "Lulu" Wedekinda albo robiąca karierę polityczną Helen w sztuce Marka Ravenhilla. A na ekranie filmowym i telewizyjnym kobiet obdarzonych zdecydowanym charakterem, borykających się z bardzo realnymi problemami.

Beata Guczalska
Kraków
20 grudnia 2011
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Portrety
Dorota Segda
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...